w , , ,

Canterbury. Historie prawdziwe i nawiedzone opowieści

Być w Anglii i nie odwiedzić Canterbury? Na taki pomysł nie wpadłby nawet Geoffrey Chaucer, znany ze swojej fantazji, średniowieczny pisarz, autor wspaniałych „Opowieści kanterberyjskich”. Bo w tym niewielkim, niezwykle uroczym, historycznym miasteczku jest co oglądać, a liczbie atrakcji dorównuje jedynie liczba duchów mężnych rycerzy i pięknych białogłowych pomieszkujących w tajemniczych zaułkach.

Zjawy z Canterbury są uparte. Nie przepędzili ich ani głośni studenci uczęszczający na zajęcia do czterech lokalnych uniwersytetów ani turyści, dla których to niezwykłe miasto jest (drugim po Londynie) najsmaczniejszych kąskiem na podróżniczych mapach. Duchy, z widmem Tomasa Becketa na czele, twardo stoją na straży miasta, którego historyczne początki sięgają epoki brązu.

Bryt kontra Cezar

Zanim Canterbury stało się Canterbury, funkcjonowała tu osada Brytów. Bliskość rzeki Stour sprawiła jednak, że senny przysiółek stał się cennym łupem dla Rzymian, którzy postanowili podbić rdzenną ludność, osiedlić się tu na stałe i – dla umocnienia swojej pozycji – zbudować fort. Kiedy w III wieku potomkowie Remusa i Romulusa zyskali pełnię władzy w Durovernum Cantiacorum (bo tak nazwano osadę), do warowni dosztukowano kilka murów obronnych, forum, teatr, bazylikę i świątynię, dzięki czemu miasteczko zyskało status poważnego centrum i zatętniło życiem. Jak potoczyła się dalsza historia? Dość powiedzieć, że skoro Wyspy Brytyjskie nie są dziś włoską kolonią – Rzymianom nie do końca wyszło podbijanie Albionu. Kiedy w VI wieku naszej ery z dzisiejszego Canterbury wycofali się ostatni gwardziści, władzę przejęli Jutowie, a w ślad za nimi do miasta przybył (wtedy) mało znany Augustyn, nazywany później Świętym, który wraz z grupą 40 mnichów postanowił nawrócić rdzennych pogan. Misja się powiodła, a w nagrodę za swoje zasługi Augustyn został pierwszym arcybiskupem Canterbury i do dziś uznaje się go za honorowego zwierzchnika Kościoła Anglii. 

Samo Canterbury jest zresztą istotnym punktem dla osób wierzących. To tutaj zamordowany został Tomas Becket – arcybiskup i późniejszy męczennik, który najpierw przyjaźnił się z królem Henrykiem II, a potem – ostentacyjnie wypiął się na podejmowane przez władcę próby manipulowania Kościołem. W konsekwencji Becket zginął z rąk czterech narwanych, średniowiecznych rycerzy, którzy zgładzeniem przyszłego świętego chcieli podlizać się koronowanej głowie. Królowi nie wyszło to jednak na dobre. Nie dość, że stracił byłego przyjaciela, to jeszcze stał się obiektem ataków chrześcijan, którzy – manifestując swoje niezadowolenie ze śmierci Becketa – zaczęli masowo pielgrzymować do Canterbury. Ich wędrówki stały się magnesem nie tylko dla kolejnych pokoleń wierzących podróżników, ale i dla artystów – w tym dla przywołanego na początku Chaucera, najwybitniejszego (przed Szekspirem) twórcę angielskiego, który zainspirował się pielgrzymami podczas prac nad słynnymi „Opowieściami kanterberyjskimi”. 

Duch historii i historia dla ducha 

1024px-Canterbury_Cathedral_-_Portal_Nave_Cross-spire

Najsłynniejsze dzieło Chaucera powstało w XV wieku, ale klimat opisany w 20 epizodach składających się na „Canterbury Tales” jest stale obecny w tym wyjątkowym mieście, a możliwość obcowania z duchem wciąż żywej historii to największy wabik na żądnych transcendentnych wrażeń turystów.

Numerem jeden na liście „must see” jest bez wątpienia miejscowa katedra – jeden z najstarszych chrześcijańskich zabytków w Anglii, obiekt wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i symbol Wspólnoty Anglikańskiej.

Katedra została założona w 597 roku, ale obecna bryła to synteza prac przeprowadzonych w X, XII i XIV wieku. Za darmo można do niej wejść po to, aby uczestniczyć w nabożeństwie. Jeśli chcemy zwiedzić zabytek – musimy zapłacić. Jednak spacer po wnętrzach katedry jest wart każdego pensa. W jego ramach można między innymi podziwiać bibliotekę w której zbiorach znajduje się ponad 30 tysięcy ksiąg, zajrzeć do historycznej krypty z XI wieku czy przyjrzeć się 21 dzwonom. Dodatkowo, w Katedrze organizowane są też koncerty oraz występy słynnego chóru chłopięcego. 

Jeśli zwiedzanie katedry nie nasyci duszy wystarczająco – dobrze jest wstąpić na turystyczny podwieczorek do Kościoła Świętego Marcina, a więc do najstarszego kościoła w Anglii.

Nadal odbywają się tu msze – zupełnie tak, jak miało to miejsce przed wiekami, kiedy dzisiejszy kościół był prywatną kaplicą królowej Berthy z Kentu, która miała szczerze gdzieś pogańskie modły swojego męża – najpierw się przeciwko niemu zbuntowała, a następnie… namówiła na konwersję i chrzest.

Kościół zbudowany z materiałów pozyskanych po wyburzeniu romańskich konstrukcji nie ma dziś wielkiego, religijno-strategicznego znaczenia. Jego uroda warta jest jednak uwagi – tak samo, jak odbywające się tu w pierwszą niedzielę miesiąca koncerty, których forma inspirowana jest stylem renesansowej mszy.

Pożywką dla ducha i wyjątkową atrakcją nie tylko dla osób wierzących, ale i dla fanów zabytków nieobleganych przez turystów są też leżące poza granicami miasta ruiny Opactwa Św. Augusta, czyli historyczne pozostałości po klasztorze założonym przez benedyktynów w VI wieku. Opactwo zostało rozwiązane na skutek reformacji, a opuszczony kompleks drażnił władze Kościoła Anglikańskiego. Budynki stopniowo rozbierano w nadziei, że ludzkość zapomni o ich istnieniu. W porę się jednak opamiętano. Wartość kompleksu docenił brytyjski parlamentarzysta Alexander James Beresford Hope, który w 1844 roku wykupił ruiny. To dzięki niemu w największej mierze do dziś możemy (za niewielką opłatą) podziwiać to, czego nie dały rady rozebrać ręce reformatorów ani zmieść z powierzchni ziemi niemieckie bombowce, czyli pozostałości drewnianych budynków klasztornych oraz świątyni wzniesionej na modłę rzymską.

Średniowiecze jak żywe

Jednak nie tylko przeżyciami duchowymi Canterbury stoi. Mimo że Katedra to bezapelacyjny numer jeden na liście turystycznych atrakcji, warto wyjść poza skurzone mury sacrum. Świetną okazją do zaczerpnięcia świeżego powietrza będzie wizyta w parku  Westgate Gardens, na terenie którego znajduje się imponujący, wiktoriański Tower House. A kiedy już wystarczająco się dotlenimy (i zgłodniejemy), ugości nas odbudowana w dużej mierze po II wojnie starówka, a dokładniej – mieszczące się tam puby i restauracje. Zwłaszcza te pierwsze są warte uwagi. Bo być w Canterbury i nie spotkać się z duchami to jakby w ogóle nie wychodzić z domu. A że miejscowe zjawy lubią dawać turystom do wiwatu – warto jest zawczasu znieczulić się pintą złocistego napoju.

Dobre piwo ukoi nerwy przed wizytą w „Canterbury Tales”. Przekraczając progi tego przybytku przeniesiemy się do średniowiecza – będziemy mogli swobodnie przechadzać się zrekonstruowanymi uliczkami, delektować „historycznymi” zapachami czy nasłuchiwać głosów pielgrzymów jakby żywcem wyjętych z kart historii opisanych przez Chaucera.  Ta podróż w czasie zajmie godzinę i zaspokoi apetyty umiarkowanych miłośników mroków historii. Fani naprawdę mocnych doznań będą mogli wlać w siebie kolejną pintę promili i udać się na spotkanie z duchami, a dokładniej – skorzystać z usług jednego z wielu miejscowych przewodników, który (za niewielką opłatą) pokaże nam nawiedzone Canterbury i odkryje te tajemnice miasta, o których sam Chaucer (znany ze swojej wyobraźni i zamiłowania do makabry) bałby się nawet pomyśleć.

Przydatne informacje:

* Katedra

11 The Precincts

Canterbury, Kent CT1 2EH

tel: 1227 762 862

* Opactwo Św. Augusta

Longport

Canterbury, Kent CT1 1PF

tel:  01227 378 100

* Kościół Św. Marcina

 North Holmes Road

Canterbury, Kent CT1 1PW

tel: 1227 768  072

* Westgate Gardens

Saint Peter’s Street

Canterbury CT1 2BQ

tel. 1227 178 100

* Canterbury Tales

Margaret’s      Street,
Canterbury CT1 2TG
tel: 01227 479 227

* Wycieczki z duchami (organizacja, przewodnicy)

41 Beaconsfield Road

Canterbury, Kent CT2 7LQ

tel: 0845 519 0267

Foto: Wikipedia/ Hans Musil

Dodaj komentarz

DVLA „dobrało się” do właścicieli nieopodatkowanych aut.

Syn Magika wypuścił pierwszy klip. Ma talent?