w ,

Zabronili jej mówić po polsku. Wygrała proces z byłym pracodawcą

„F***ing Polish” i „f***ing Poles” – takimi określeniami operował dyrektor szkockiej firmy w towarzystwie Magdaleny Koniecznej. Pracującej w Whitelink Seafoods Polce najpierw zabroniono mówić w jej ojczystym języku, a następnie – zwolniono. Sprawa trafiła do sądu.

Magdalena Konieczna pracowała jako administratorka w dziale HR. Polka była między innymi odpowiedzialna za wypłatę wynagrodzeń. W związku z tym, że w Whitelink Seafoods pracowali jej rodacy, rozmawiała z nimi po polsku.

Nie podobało się to zwierzchnikom Koniecznej, którzy wprowadzili w firmie zakaz rozmawiania w języku innym niż angielski. Reguła ta miała obowiązywać zarówno w czasie pracy, jak i podczas przerw. W konsekwencji Konieczna musiała posługiwać się wyłącznie angielskim – także w odniesieniu do Polaków, którzy nie znają tego języka. Doprowadziło to do kuriozalnych sytuacji. Podczas jednej z rozmów wstępnych, pochodzący z Polski kandydat pojawił się na spotkaniu z Konieczną w towarzystwie tłumacza.

Ostatecznie, w czerwcu 2014 Polka została zwolniona z pracy. Jako uzasadnienie podano między innymi, że Konieczna nie dostosowała się do nowej polityki firmy.

Medialna sprawa

Konieczna postanowiła walczyć o swoje i formalnie oskarżyła Whitelink Seafoods nie tylko o niesłuszne zwolnienie z pracy, ale i o prześladowanie na tle narodowościowym. Okazało się bowiem, że dyrektor fabryki William Bruce – w towarzystwie Polki – używał niecenzuralnych słów szkalujących Polaków. Podjudzeni jego pewnością siebie, hasła „f***ing Polish” i „f***ing Poles” powtarzali później niżsi rangą menedżerowie. Rozpatrujący sprawę sąd oddalił wniosek o ukaranie firmy za rasizm. Uznano, że Polka dobrze mówi po angielsku, a przez to problem dyskryminacji jej nie dotyczył.

Jak podaje Herald Scotland (KLIK!), inaczej potraktowano zarzut dotyczący powodów zwolnienia Polki. Sędzia Nicol Hosie nie uznała argumentów Whitelink Seafoods dotyczących słuszności nakazu porozumiewania się wyłącznie po angielsku. Według szkockiej firmy wprowadzenie takiej reguły było niezbędne z punktu widzenia BHP. Sędzia Hosie stwierdziła jednak, że zakaz ten wręcz przeczy zasadom bezpieczeństwa w pracy, a stosowanie się do niego w sytuacji, gdy nie wszyscy pracownicy płynnie posługują się językiem angielskim, może stwarzać sytuacje zagrażające zdrowiu i życiu.

Wydając wyrok na korzyść Polski sędzia zobowiązała Whitelink Seafoods do wypłacenia Koniecznej £5,492 zadośćuczynienia.

Przeczytaj także:

Skandaliczne warunki pracy w Nickle Farm w Kent. Wśród zatrudnionych także Polacy – KLIK!

Foto: Herald Scotland (print screen)

Dodaj komentarz

Loan sharks – czyli jak nie zginąć wśród rekinów oferujących szybką pożyczkę w UK

Kent: powódź – bądź przygotowany!