8 marca ubiegłego roku około 2:00 w nocy Artur Napierkowski wspiął się na dach trzypiętrowego budynku przy Northdown Road w Margate. Obszar został otoczony przez policję, zamknięto drogi dojazdowe i rozpoczęto negocjacje. 30-latka z Polski uznano za potencjalnego samobójcę.
Przez blisko 24 godziny Napierkowski nie schodził z dachu. W tym czasie awanturował się, wygrażał policjantom i strażakom, rzucał dachówkami, celując w okna i zaparkowane pod budynkiem samochody. Ze względów bezpieczeństwa mieszkańców okolicznych domów poproszono o tymczasowe przeniesienie się do Cliftonville Community Centre na St. Paul Road.
Po trwającym prawie dobę „spektaklu”, na oczach licznie zgromadzonych gapiów policji udało się siłą usunąć Napierkowskiego z dachu. Mężczyzna został zatrzymany. O sprawie pisaliśmy tutaj: KLIK, KLIK i KLIK!
Po 10 miesiącach od tamtego zdarzenia Napierkowskiemu zostało postawionych 11 zarzutów. Jak relacjonuje KentOnline mężczyzna – zaraz po aresztowaniu – został zatrzymany (ze względów bezpieczeństwa) w zakładzie psychiatrycznym. Podczas pierwszej, trwającej 15 minut wstępnej rozprawy Polak złożył zeznania za pośrednictwem połączenia video (mężczyzna wciąż przebywa w zakładzie). Podczas rozprawy obecny był tłumacz języka polskiego.
Napierkowskiemu przedstawiono szereg zarzutów. 30-latek przyznał się do części z nich, w tym do napaści na policjantów interweniujących podczas wydarzeń z 8 i 9 marca ubiegłego roku i zniszczenia mienia (między innymi zaparkowanych samochodów, w które rzucał dachówkami). Polak zaprzeczył jednak, jakoby przed wejściem na dach dokonał kradzieży należących do jego matki laptopa i telefonu komórkowego. Mężczyzna twierdzi też, że feralnego dnia nie posiadał ani nie zażywał kokainy i zaprzecza, jakoby zaatakował jednego z interweniujących policjantów z zamiarem wyrządzenia mu krzywdy.
Sprawa Polaka odbywa się przed sądem koronnym w Canterbury. Zanim ruszy proces karny, mężczyzna zostanie przebadany przez biegłych psychiatrów, którzy ocenią stan jego zdrowia i zdolność do uczestnictwa w rozprawach.
Foto: @DirtLikeMe/Twitter