Geje i lesbijki istnieli od zawsze, są i będą. Tak długo, jak istnieje ludzkość. I inne gatunki, bo homoseksualizm jest nieodłącznym elementem świata. Gejem był ponoć Aleksander Wielki, był nim Antoni Słonimski, jest wokalista Bronsky Beat, jest nim Elton John, a Freddie Mercury był bi. Od pewnego czasu coraz więcej osób decyduje się na publiczny coming out. I dobrze.
Nie piszę tych słów, by w nachalny sposób promować homoseksualizm, by zmuszać do jego akceptacji, by nakłaniać innych do publicznego przyznania się do tego, kim się jest. Nie każdy niech postępuje według swojego uznania. I zgodnie z prawem (przypominam o tym, gdyby ktoś chciała właśnie wybiec z domu i postrzelać do gejów z pistoletu – to jest nielegalne). Ale to temat niezwykle ciekawy, istotny dla współczesnego świata i – cokolwiek się o nim nie sądzi – trudny.
Zacznijmy od samego sformułowania „coming out”, które pochodzi od dłużej formy, a mianowicie: „Coming out of the closet”. To, w dosłownym tłumaczeniu, „wychodzenie z szafy”. Sam termin „coming out” jeszcze sto lat temu odnosił się do kobiet, które ogłaszały publicznie, że poszukują partnera, tj. można słać do nich swaty. Środowiska homoseksualne zaadaptowały ten termin mniej więcej w połowie XX wieku.
Jak wygląda kwestia coming outu w Wielkiej Brytanii? Jak reaguje społeczeństwo?
Jeszcze pół wieku temu homoseksualizm uważano w UK za chorobę, zboczenie i był on zakazany prawnie. W dalszym ciągu około 25% społeczności (jak wykazują ankiety, pisał o tym m.in. serwis medycyna24.pl) nie akceptuje homoseksualistów i nastawiona jest im w dużej mierze nieprzychylnie. Dziś, choć homoseksualizm jest, jakkolwiek to zabrzmi, na porządku dziennym, mówi się o nim coraz więcej, coraz bardziej otwarcie, dalej stanowi poważny problem. Nawet dla rodziców.
Wielu sławnych ludzi zdecydowało się ujawnić w ostatnim czasie, m.in. Tom Bosworth, znany chodziarz. Niezwykłą postacią jest Kallie Maloney, którą większość ludzi znała wcześniej jako Franka. Były trener i promotor pięściarzy, człowiek pod którego opieką zwyciężał m.in. Lennox Lewis dokonał niedawno operacji zmiany płci.
Dla części ludzi to duża motywacja, bo skoro ktoś, o kim opinia publiczna często napomyka, kogo może – dosłownie – pożreć, kto „coś” znaczy, odważył się na coś takiego, to „zwyczajny” obywatel też może. Swoją orientację, odmienną od hetero- deklaruje już sporo osób w wieku szkolnym, wchodzących w okres nastoletni. W większości przypadków nie jest to fanaberia, a szczere wyznanie. Nie każdy o tym wie, że osoby o orientacji innej niż hetero, stanowią około 10% społeczeństwa.
Jeśli ukrywacie swoją orientację i jest Wam z tym źle, dajcie się poznać. Nie trzeba się ukrywać. Coraz więcej ludzi akceptuje orientację inną niż hetero. Coraz więcej ludzi wie, że to normalne. Oczywiście, nie chodzi o to, by krzyczeć na całe gardło i na każdym kroku oznajmiać, że się jest tym, kim jest.
Życie w ciągłym strachu nie jest dobre. Zacznijcie swój coming out od najbliższych. Rodziny, przyjaciół, kolegów z pracy.
Zacznijcie od swojego otoczenia, od fazy „osobistej”, jak nazwał ją Rob Eichberg, amerykański psycholog. Poznajcie siebie, oceńcie, kim jesteście, a potem przyznajcie się do tego. I bądźcie z tego dumni. Taka moja rada. Nie zmieniajcie się na siłę.
Nikt też nie każe Wam się identyfikować z krzykaczami, którzy najchętniej zagoniliby hetero-bydło do zagrody i stosowało elektryczny pastuch w celach edukacyjnych. Nie, chodzi o to, by żyć wspólnie, obok siebie. Jeśli też tak myślicie, pokażcie, że geje i lesbijki (osoby trans też!) są tak samo normalne i wyjątkowe jak wszyscy inni.
Niczym się nie różnimy. Jak to mówią: nie ważne z kim się śpi, ważne żeby się wyspać.
Suplement:
Od kilku lat, 11 października obchodzony jest Coming Out Day, a w maju jest także Międzynarodowy Dzień Walki z Homofobią.
Polecam też, wszystkim tym, którzy mają opory film pt. Dumni i wściekli (Pride) w reż. Mathew Warchusa. Ten niesamowity obraz, nakręcony na podstawie prawdziwych wydarzeń, pokazuje, że można żyć obok siebie i wiele się od innych ludzi nauczyć.
Przeczytaj także:
Hate Crime w Wielkiej Brytanii – KLIK