Dzieci oraz dwóch opiekunów ocaleli dzięki telefonom komórkowym. Jak relacjonują biorący udział w akcji ratunkowej pracownicy straży przybrzeżnej – od pewnej śmierci dzieliły ich minuty.
Żydowscy nastolatkowie ze Stamford Hill w Północnym Londynie wybrali się do Dover na wycieczkę. W nocy nieletni „turyści” wraz z dwójką dorosłych opiekunów poszli na spacer. Na trasę wybrali niebezpieczny odcinek między St. Margaret’s Bay i Dover.
Grupa przewartościowała jednak swoje możliwości i nie doceniła siły morza. Efekt? W nocy, podczas przypływu, nastolatkowie stracili orientację i utknęli na klifach. Gdyby nie sprawna akcja ratunkowa – zostaliby porwani przez napierające fale.
Nierozważnych nastolatków od pewnej śmierci ocaliła straż przybrzeżna. Ratownicy podkreślają, że nocna akcja trwałaby zdecydowanie dłużej, gdyby nie to, że znajdujące się na klifach dzieci (gdy tylko usłyszały dźwięk nadlatującego helikoptera) zaczęły wymachiwać włączonymi, świecącymi telefonami komórkowymi, które w tej dramatycznej sytuacji zadziałały jak radiolatarnie (kamery termowizyjne używane przez straż natychmiast je „wychwyciły”).
Ratownikom z helikoptera udało się uratować pięciu nieletnich. Resztą grupy zajęli się strażnicy (w sumie w akcji brało udział aż 40 osób) podpływający do skał na 3 łodziach.
Pracownicy straży przybrzeżnej komentują, że nastolatkowie mieli ogromne szczęście. Nikt z grupy nie wymagał hospitalizacji. Skończyło się „tylko” na wycieńczeniu i psychicznym szoku.
[ot-video type=”youtube” url=”https://www.youtube.com/watch?v=CdUFGBjYH3E”]
Foto: Maritime & Coastguard Agency