Zupa z żółwia, pieczone prosie i belgijskie trufle w posypce z jadalnego złota? Nic bardziej mylnego! Okazuje się, że rodzina królewska jest zaskakująco „normalna” w kwestii świątecznych zwyczajów i preferencji. Tak normalna, że – przy odrobinie wysiłku – każdy z nas może zafundować sobie Boże Narodzenie w stylu Elżbiety II.
O tym, że rodzina królewska spędza Boże Narodzenie w Sandringham House (Norfolk) wie każdy, kto choć trochę interesuje się życiem i zwyczajami brytyjskich „rojalsów”. A co ze szczegółami świętowania? Także tymi kulinarnymi? Kilka sekretów zdradza Darren McGrady, były kucharz Elżbiety II.
Okazuje się, że Elżbieta II nie jest zbyt rozrzutna. Zamiast na wymyślne dekoracje, stawia na żywą choinkę (sporą, a i owszem) oraz na sztuczne, srebrne drzewko, które od co najmniej trzydziestu lat zdobi jadalnię – zdradza McGrady w rozmowie z magazynem Good Housekeeping.
W związku z tym, że królowa ma niemieckie korzenie, w Sandringham House, w trakcie Bożego Narodzenia, panują niemieckie zwyczaje przeplatane brytyjskimi tradycjami. W Wigilię, po obowiązkowej, popołudniowej herbatce serwowanej z kanapkami i słodkimi przekąskami, członkowie rodziny królewskiej – na znak dany przez Elżbietę II – otwierają prezenty. Wieczorem dorośli „rojalsi”, ubrani w stroje wieczorowe, spotykają się na drinka. W tym wypadku największym wzięciem cieszy się gin z tonikiem i wytrawne martini.
W pierwszy dzień Świąt, po śniadaniu, „rojalsi” udają się do kościoła. Po nabożeństwie zasiadają do lunchu, na który składa się sałata z krewetkami i homarem czy pieczony indyk, serwowany w towarzystwie warzyw (pasternaku, marchwi i brukselki). Na stole nie brakuje też słodkości – wśród deserów króluje oczywiście tradycyjny pudding. Po lunchu rodzina… wysłuchuje świątecznej mowy królowej.
Wieczorem rozpoczyna się prawdziwe świętowanie. Rodzina ponownie spotyka się w jadalni, gdzie serwowanych jest około dwudziestu potraw i przekąsek. W menu musi znaleźć się też sporo słodyczy, bo – jak zdradza Darren McGrady – królowa uwielbia czekoladę, zwłaszcza w połączeniu z miętą.
Ten schemat, jak zapewnia były kucharz Elżbiety II, powtarza się od lat. Niezmienne jest menu, niezmienny rozkład dnia, niezmienne zwyczaje. Po królewsku, ale bez przesadnych szaleństw w postaci zupy z żółwia i belgijskich trufli w posypce z jadalnego złota.
Foto: PixaBay, lic. CC0, @lilaminze