Czterodniowy tydzień pracy zamiast pięciodniowego, i to bez zmniejszenia zarobków? Według brytyjskiej Partii Pracy to nie tylko rozwiązanie potrzebne, ale i możliwe do wdrożenia.
Od soboty w Brighton trwa coroczna konferencja programowa Partii Pracy. W poniedziałek, jednym z głównych tematów obrad było opracowanie stanowiska Laburzystów w kontekście Brexitu.
Członkowie Partii Pracy zdecydowali się przyjąć stanowisko Corbyna, według którego Laburzyści powinni najpierw zdobyć władzę, a dopiero potem skupić się na negocjowaniu z UE nowego porozumienia i decydowaniu o wyjściu lub pozostaniu we Wspólnocie.
Corbyn jednocześnie nie zdradził, za którą opcją – wyjściem z Unii na nowych warunkach czy pozostaniem we Wspólnocie – będzie się opowiadał w przyszłości, po ewentualnym przejęciu sterów przez jego ugrupowanie.
Takie podejście wywołało gniew części działaczy partyjnych – euroentuzjaści z Partii Pracy domagali się, by ugrupowanie jednoznacznie i bezwarunkowo, jeszcze przed wyborami, poparło pozostanie w UE. Mimo sprzeciwów, jeśli chodzi o Brexit, linia programowa na wybory, które najprawdopodobniej odbędą się w ciągu kilku tygodni, jest znana. Reasumując – Partia Pracy najpierw postawić na neutralność, potem odzyska władzę, a dopiero na koniec zajmie się Brexitem. A dokładniej: plan zakłada, że w ciągu trzech miesięcy od przejęcia władzy nowy rząd Partii Pracy wynegocjuje nowe porozumienie (w tym czasie Wielka Brytania pozostanie w unii celnej UE i utrzyma bliskie stosunki na jednolitym rynku), Następnie, na konferencji partyjnej zorganizowanej w maksymalnie sześć miesięcy po wyborach, Laburzyści będą mogli zdecydować w głosowaniu za wyjściem lub za pozostaniem w UE.
Ta neutralność może Laburzystom zaszkodzić. Wielu komentatorów zwraca uwagę, że przed przedterminowymi wyborami Partia Pracy powinna przyjąć jasne stanowisko w sprawie Brexitu, czym mogłaby zyskać głosy dotychczasowych zwolenników Partii Konserwatywnej, zmęczonych chaosem wokół rozwodu z UE. Najwyraźniej jednak Laburzyści są innego zdania. Zamiast wizją szybkiego rozwiązania kwestii związanych z Brexitem chcą skusić wyborców obietnicą czterodniowego tygodnia pracy.
32 godziny, taka sama wypłata
Przemawiający w poniedziałek na konferencji John McDonnell zapowiedział, że Partia Pracy – po dojściu do władzy – będzie zamierzała wprowadzić w Wielkiej Brytanii 32-godzinny tydzień pracy. Minister finansów w gabinecie cieni zapewnił, że plan uda się wdrożyć w ciągu dziesięciu lat od objęcia sterów (czyli w ciągu dwóch kadencji).
John McDonnell zaznaczył, że skrócenie tygodnia pracy nie musi oznaczać, że Brytyjczycy pracowaliby cztery dni w tygodniu. Być może pracowaliby pięć, jednak każdego dnia krócej. Ponadto, McDonnell zapewnił, że skrócenie tygodnia pracy nie wiązałoby się z obniżeniem zarobków.
„Powinniśmy pracować, aby żyć, a nie żyć, aby pracować. Kiedy społeczeństwo się wzbogaca, możemy spędzać mniej godzin w pracy” – powiedział McDonnell.
Minister finansów w gabinecie cieni zapowiedział także, że Laburzyści zrezygnują z wyłączenia Wielkiej Brytanii z unijnej dyrektywy o czasie pracy (Londyn wynegocjował opcję opt-out), rozwinie siatkę bezpłatnych usług publicznych (między innymi edukację pozaszkolną, darmowe obiady w szkołach czy bezpłatny transport dla osób poniżej 25. roku życia) i że już za pierwszej kadencji nowy rząd wyeliminuje zjawisko ubóstwa mimo posiadanej pracy.
Średni tydzień pracy w pełnym wymiarze godzin w Wielkiej Brytanii wynosi 42,5 godziny. Średnia w UE to 41,2 godziny.
Postulat wprowadzenia krótszego tygodnia pracy nie jest nowy. O tym pomyśle pisaliśmy między innymi tutaj: http://przemyslawm6.sg-host.com/tydzien-pracy-powinien-trwac-cztery-dni/