w ,

Kolejny przekręt? Facebook prosi użytkownika o skan ID

Chronisz swoje dane, więc na FB przedstawiasz się fałszywym imieniem i nazwiskiem, akronimem lub pseudonimem? Uważaj, bo administracji serwisu może się to nie spodobać!

Sprawę nagłośnił jeden z użytkowników popularnego serwisu wykop.pl. Internauta miał problemy z zalogowaniem się na swoje Facebookowe konto. Serwis zablokował dostęp do profilu i wystosował prośbę o przesłanie zdjęcia (skanu) dokumentu tożsamości. W ten sposób Facebook chciał potwierdzić, czy użytkownik posługuje się w serwisie swoimi prawdziwymi danymi.

Prywatność według Wielkiego Brata

Wiadomość przesłana przez Facebook zdenerwowała „wykopowicza”, który oznajmił na forum, że – po tym, jak serwis zablokował jego profil i poprosił o skan ID – zamierza zlikwidować tam konto. Reakcja, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydaje się być nieprzesadzona – każdy rozsądny użytkownik sieci wie, że pod żadnym pozorem nie wolno udostępniać publicznie prywatnych danych i że potencjalny oszust (jeśli w jego ręce wpadnie zdjęcie naszego dowodu czy innego dokumentu tożsamości) może na wiele sposobów wykorzystać naszą tożsamość i, na przykład, zaciągnąć na nas kredyt. Tyle tylko, że z Facebookiem sprawa jest tak jednoznaczna.

Wszystko przez owiany złą sławą regulamin – ten, którego większość użytkowników serwisu nigdy nie przeczytała (mimo że podczas rejestracji konta należy się z nim bezwzględnie zapoznać) i którego powszechna nieznajomość przyczyniła się do powstania licznych, kompletnie absurdalnych łańcuszków informujących choćby o tym, że każdy, kto na swój wall wklei „magiczną formułę” – nie będzie już musiał martwić się o to, że serwis wykorzysta jego dane czy publikowane zdjęcia.

Do czego zobowiązuje nas regulamin FB? Choćby do tego, że – zakładając i prowadząc profil – należy podać swoje prawdziwe dane i (jeśli zajdzie taka potrzeba) stale je aktualizować. Zapis ten znajduje się w sekcji „Rejestracja i bezpieczeństwo konta”, a jego wprowadzenie – według Facebooka – miało podnieść jakość usług proponowanych przez serwis i wspomóc działanie całego systemu. Jakby nie patrzeć – portale społecznościowe służą do nawiązywania nowych lub podtrzymywania starych znajomości. Jeśli chcemy, żeby nasi przyjaciele nas odnaleźli na Facebooku – powinniśmy posługiwać się swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem.

Dodatkowo, wymóg podania prawdziwych danych ma także ukrócić negatywne, złośliwe praktyki, takie jak zakładanie konta na dane nielubianych znajomych, podszywanie się pod osoby trzecie, nawiązywanie w ich imieniu podejrzanych kontaktów czy publikowanie kompromitujących, ośmieszających je materiałów.

Jest jeszcze trzeci powód – regulamin FB na ten temat milczy, ale my nie zamierzamy. Chodzi, oczywiście, o pieniądze. Dane są wartościowe, a Facebook to firma, która – żeby się utrzymać – musi zarabiać. Teraz robi to głównie za sprawą reklam. Jednak gigantyczna liczba zarejestrowanych użytkowników to jeszcze większa, zgromadzona całkowicie za darmo baza danych, które – być może – w przyszłości zostaną przez FB wykorzystane i zmonetyzowane.

Facebook_regulamin

Jak nie kijem, to… rozsądkiem

Dla każdego posiadacza konta na FB, który – jednocześnie – nie chce usuwać profilu i któremu zależy na ochronie danych taka sytuacja wydaje się być patowa. Stosowanie – zamiast imienia i nazwiska – akronimów i pseudonimów czy posługiwanie się nazwiskami postaci książkowych lub filmowych jest zabronione. Tako rzecz regulamin – ten, którego lekturę potwierdziliśmy przy zakładaniu konta. W przypadku, gdy nie dostosujemy się do jego zapisów, będziemy posługiwać się pseudonimem a „życzliwy” znajomy zgłosi ten proceder administracji serwisu – możemy zostać poproszeni o przedstawienie skanu ID. Jeśli tego nie zrobimy – utracimy dostęp do konta, które tkwić będzie w sieci przez nieokreślony czas (administracja szybko go nie usunie). A co, jeśli skan dowodu prześlemy? W tym wypadku także (najprawdopodobniej) utracimy dostęp do konta, bo dane z profilu nie będą się zgadzały z tym, co widnieje w dowodzie.

Administracja FB na wyrywki sprawdza „podejrzanych” użytkowników serwisu, więc „wykopowicz”, który nagłośnił sprawę miał po prostu pecha. Sęk w tym, że z czasem takich kontroli będzie zapewne znacznie więcej. Co zatem zrobić, jeśli zależy nam na ochronie danych, ale nie chcemy ryzykować utraty konta z tytułu posługiwania się w serwisie pseudonimem czy nieprawdziwym nazwiskiem? Wystarczy działać zdroworozsądkowo i zgodnie z regulaminem!

* Można zmienić ustawienia prywatności konta tak, aby nasz profil był „niewidzialny” dla wyszukiwarki, a publikowane zdjęcia czy inne materiały – dostępne tylko dla zweryfikowanych znajomych.

* Nie warto przyjmować zaproszeń od fikcyjnych profili lub od osób, których nie znamy lub które znamy kiepsko.

* Nie należy podawać zbyt dużej liczby informacji, które – połączone ze sobą – zbyt wiele o nas odkryją. Posługiwanie się prawdziwym imieniem i nazwiskiem nie jest groźne. Ale kiedy profil uzupełnimy o numer telefonu, szkołę, miejsce pracy, dodamy do tego kilka zdjęć oraz (widoczny dla postronnych) adres e-mail, miejsce i datę urodzenia – taka ilość informacji zebranych w jednym miejscu to nic innego, jak zaproszenie dla naciągaczy czy złodziejów tożsamości.

* Dobrze jest też nie ulegać pokusie lajkowania i „lubić” jedynie sprawdzone strony i profile, wystrzegając się tym samym ferm fanów.

* Nie wolno klikać w podejrzane, kontrowersyjne linki – często zawierające literówki, bliźniaczo podobne do adresów znanych serwisów, oferujące tabloidowe newsy czy skupiające na sobie uwagę za sprawą szokujących nagłówków.

* Warto z kolei, raz na jakiś czas, przejrzeć historię „polubień” i usunąć z niej strony, które wydają się nam podejrzane i które najprawdopodobniej zmieniły swój charakter (w przeszłości dołączyliśmy do grupy miłośników Nirvany, która nagle wyewoluowała w kółko fanów firmy sprzedającej drogie garnki – to powód, żeby jak najszybciej cofnąć „suba”).

I jeszcze jedno, najważniejsze. Należy zawsze dokładnie czytać regulaminy i ich aktualizacje. Brak wiedzy nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Jeśli, przed założeniem konta w kolejnym serwisie, nie zapoznamy się z warunkami jego użytkowania – narazimy się nie tylko na potencjalne kłopoty, ale i na łatkę osoby, która wierzy w to, że „jeden like to 20 kilogramów karmy dla schroniska”, która uważa, że wklejenie łańcuszka uchroni jej zdjęcia przed sprzedażą i która jest święcie przekonana o tym, że Wielki Brat (czyli – administrator serwisu) nie przyczepi się do tego, że wbrew regulaminowi posługuje się wyssanymi z palca danymi.

Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

Spotkanie Wielkanocne – 28 marca, zagra dla Nas „Artex”

Wielkie ślimaki atakują! Mogą osiągnąć rozmiar świnki morskiej