w ,

Mama plus tata czy dwóch ojców? Szczęście dziecka nie zależy od płci rodziców

Profesor z Cambridge przeanalizowała wyniki badań prowadzonych od ponad 3 dekad. Na tej podstawie porównano między innymi rozwój dzieci wychowywanych w rodzinie tradycyjnej i przez pary homoseksualne.

Czy dzieci wychowywane w tradycyjnym modelu rodziny są szczęśliwsze i mają większe szanse na osiągnięcie sukcesu od tych, którymi opiekuje się tylko jeden z rodziców? Co najmocniej wpływa na prawidłowy rozwój dzieci przysposobionych, adoptowanych lub dorastających pod skrzydłami par homoseksualnych? Profesor Susan Golombok z University of Cambridge przeanalizowała wyniki badań prowadzonych od 35 lat nad strukturą rodziny i jej wpływem na psychikę i rozwój dzieci. Jej wnioski są tak oczywiste, że aż… szokujące.

rodzina_idealna2

Przez wiele lat jedynym, w pełni akceptowalnym modelem rodziny był ten składający się z mamy, taty i spokrewnionych z nimi pociech. Badacze niemal jednym głosem twierdzili, że dzieci wychowane w takich domach najlepiej się rozwijają i mają największe szanse na osiągnięcie sukcesu zawodowego czy na prowadzenie szczęśliwego, dorosłego życia. Z czasem pogląd na szeroko rozumiane szczęście zrobił się nieco bardziej elastyczny i mniej krytycznym okiem spoglądano na rodziny niepełne czy wychowujące przysposobione lub adoptowane dzieci. Ta swoista ewolucja w postrzeganiu i ocenianiu funkcjonalności podstawowej komórki społecznej zainteresowała Susan Golombok, która od lat bada relacje łączące dzieci i ich rodziców oraz rozwój dzieci wychowywanych przez różnych opiekunów. Profesor Golombok skupia się przede wszystkim na analizie porównawczej rozwoju dzieci dorastających w rodzinach tradycyjnych, dzieci adoptowanych lub przysposobionych, dzieci wychowywanych przez jednego rodzica oraz przez pary homoseksualne.

Szczęście nie zna płci

Analiza wyników badań prowadzonych przez 35 lat stała się podstawą do opracowania raportu o różnych formach współczesnej rodziny. Wynika z niego, że na to, czy dziecko jest szczęśliwe, czy dobrze się rozwija i czy w przyszłości osiągnie sukces nie ma wpływu ani fakt, przez ilu rodziców jest wychowywane, ani też płeć jego opiekunów. Najbardziej istotne jest, czy młody człowiek otoczony jest miłością, czy czuje się w swoim domu bezpieczny, czy ma zaufanie do swoich opiekunów i czuje wsparcie z ich strony. Po prostu – choć wielu uzna to za „oczywistą oczywistość” – największy wpływ na poprawny rozwój dziecka i na to, czy w przyszłości będzie ono szczęśliwe ma miłość rodziców. I nieważne, czy tymi rodzicami są mama i tata, rodzice adopcyjni czy dwaj tatusiowie.

Zrównując funkcjonalność rodzin tradycyjnych, rodzin wychowujących adoptowane czy przysposobione pociechy oraz rodzin tworzonych przez osoby homoseksualne Susan Golombok zastrzega, że nie można w żadnym wypadku mówić o kategorycznych regułach. Wnioski wynikające z analizy trwających ponad trzy dekady badań określają jasno: nie wszystkie rodziny homoseksualne są rodzinami dobrymi, tak samo zresztą, jak rodziny tradycyjne czy rodziny adopcyjne nie zawsze sprawnie działają. Poziom, na jakim będzie funkcjonować taka komórka społeczna zależy nie od orientacji seksualnej dorosłych, ale od ich zaangażowania w rodzicielstwo, statusu społecznego, personalnych uwarunkowań czy wykształcenia.

Wbrew stereotypomrodzina_idealna3

O ile gros z przywołanych wyżej wniosków dla większości stanowić może pewien truizm, o tyle dalsza część raportu mocniej zaskakuje i miażdży przy okazji powielane od dekad stereotypy. Okazuje się bowiem, że dziewczynki dorastające pod opieką dwóch mam – wbrew wciąż powszechnemu mniemaniu – nie stają się (z automatu) bardziej kobiece, a chłopcy wychowywani przez homoseksualnych tatusiów – bardziej męscy czy bardziej zniewieściali od swoich rówieśników. Z drugiej strony – dzieci adoptowane czy wychowywane przez osoby tej samej płci statystycznie szybciej dojrzewają, cechują się wyższą empatią i inteligencją emocjonalną. Dzieci dorastające w modelach nietradycyjnych są też mocniej zdeterminowane od swoich rówieśników, przez co – częściej osiągają sukcesy. Wynika to w dużej mierze ze stygmatyzacji na którą młodzi ludzie wychowywani przez rodziców adopcyjnych czy przez dwóch ojców są narażeni. Dzieci z nietradycyjnych rodzin wciąż są wyśmiewane, piętnowane czy spychane na margines, muszą mocniej walczyć o zdobycie i utrzymanie pozycji w grupie rówieśniczej, a przez to – szybciej dojrzewają pod względem emocjonalnym i wcześniej ustalają sobie konkretne cele, których osiągnięcie ma zwykle pozytywny wpływ na ich zawodową, uczuciową czy finansową przyszłość.

Ponadto, wpływ na szybszy rozwój dzieci pochodzących z rodzin adopcyjnych czy rodzin homoseksualnych ma też postawa ich rodziców, którzy sami muszą zmagać się ze społecznym ostracyzmem. Dodatkowo, dzieci adoptowane, dzieci przysposobione lub dorastające pod skrzydłami homoseksualnej pary mogą często liczyć na większe zainteresowanie ze strony opiekunów. W takich wypadkach pojawienie się dziecka jest zwykle planowane i wyczekiwane, a przez to – jego rodzice są bardziej dojrzali, świadomi i skłonni okazywać upragnionej pociesze więcej miłości.

Samotny problem

Niestety, raport Susan Golombok ma też ciemne strony. Z badań uznanej profesor wynika, że w (statystycznie) najgorszej sytuacji są dzieci wychowywane przez jednego rodzica. Nie jest to efektem złej woli czy braku dojrzałości opiekuna, ale tego, że samotna mama lub samotny tata muszą nazbyt często skupiać się (jako jedyni żywiciele) na zapewnieniu dziecku finansowego bezpieczeństwa, a przez to – nie mają czasu na to, by z pociechą rozmawiać, wspierać ją czy okazywać jej swoje uczucia. Samotni rodzice są więc bardziej zestresowani i zabiegani, a ich częsta nieobecność czy emocjonalne wypalenie negatywnie wpływają na rozwój pociechy. Oprócz tego dzieci wychowywane przez jednego rodzica narażone są na dodatkowy stres – młodzi ludzie często stają się świadkami rozpadu małżeństwa rodziców i kłótni wynikających z wzajemnych roszczeń każdej ze stron.rodzina_idealna4

Co ciekawe, na rozwój i poziom zadowolenia dziecka wychowywanego przez jednego rodzica nie ma wpływu płeć opiekuna. Wniosek ten stanowi silną kontrę dla popularnego przekonania, że – w przypadku rozwodu – lepiej będzie, kiedy maluch czy nastolatek zostanie przy matce.

W tym przypadku – tak jak i w rodzinie tradycyjnej, rodzinie adopcyjnej czy rodzinie stworzonej przez parę homoseksualną – kluczem do prawidłowego rozwoju i szczęśliwego życia dziecka jest miłość ze strony opiekuna oraz to, czy rodzic potrafi otoczyć je troską i zapewnić mu bezpieczeństwo.

Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

Tożsamość słynnej Mona Lisy ustalona?

Optymizm na wiosnę