w

Media kłamią? Popularny news o polskich uczniach w UK to bzdura

„Przez polskich uczniów moje dzieci muszą zbyt ciężko pracować” – oświadcza mama, a jej dramat staje się dla części z polonijnych (ale nie tylko) mediów newsem dnia. Jest tylko jeden mały problem…

Trwa walka o najbardziej dramatyczny nagłówek i najmocniej kontrowersyjny news. Dobry, szokujący tytuł to połowa sukcesu. Edytorzy walczący zaciekle o uwagę czytelnika mają sposoby na to, jak podnieść liczbę odsłon. Tyle tylko, że w pogoni za sensacją generującą rekordowe osłony coraz częściej zdarza im się zapędzać nieco za daleko. Przykład? Proszę bardzo!

O dramacie Diane Sedgwick można przeczytać w kilku serwisach – nie tylko polonijnych. Chodzi o brytyjską, rozwścieczoną mamuśkę, która ma żal do polskich dzieci o to, że… są za dobre w szkole i swoimi wynikami znacząco zawyżają poziom, przez co brytyjscy uczniowie (aby dorównać małym Polakom) muszą zbyt ciężko pracować.

Absurdalne roszczenia mamuśki, która szkolne niepowodzenia swoich córek uznaje za jedną z negatywnych konsekwencji kryzysu imigracyjnego zostały opublikowane w kilku mniej lub bardziej poważnych serwisach i doczekały się setek tysięcy komentarzy i udostępnień. Czytelnicy obrzucali Diane błotem, a jej dzieci nazywali leniwymi i głupimi. Tylko część z komentatorów zwróciła uwagę na źródło, z którego pochodzi ten szokujący news. A źródłem tym jest serwis British Fake News Network (BFNN).

BFNN – podobnie jak polski ASZdziennik – specjalizuje się w publikowaniu spreparowanych, często śmiesznych, jeszcze częściej absurdalnie szokujących newsów. Wyssane z palca wiadomości mają dawać do myślenia i powodować, że na naszych twarzach pojawi się uśmiech. Pod żadnym pozorem nie wolno brać pochodzących z BFNN rewelacji poważnie. To – używając globalnej nowomowy – „fejki”, a najlepszym na to dowodem jest właśnie wymyślony news z brytyjską mamuśką narzekającą na zbyt mądre, polskie dzieci w roli głównej.

Publikowanie ze zrozumieniem

Popularność newsu o brytyjskiej mamusi  śmieszy i przeraża jednocześnie. Ale przede wszystkim – daje do myślenia i sprawia, że w głowie zaczyna kłębić się kilka refleksji.

Sens istnienia serwisów internetowych jest prosty: mają podawać gorące, sprawdzone (sic!) wiadomości i informować o bieżących wydarzeniach tak, aby korzystający z takiego portalu użytkownik mógł szybko otrzymać wiarygodną (sic!) odpowiedź na pytanie „co takiego działo się dziś na świecie”.

To nie wina czytelników, że dali się nabrać na zmyślony news o rozżalonej mamuśce. Odpowiedzialni za to medialne nieporozumienie są edytorzy, którzy (najczęściej bez słowa wyjaśnienia czy bez umieszczenia w tekście odpowiedniej adnotacji) przepisali z BFNN szokujące rewelacje, a potem tylko zacierali ręce na myśl o rosnącej liczbie kliknięć w kontrowersyjny artykuł.

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że dziennikarze publikowali te dramatyczne treści celowo – po to, aby za pomocą wszystkich dostępnych środków przykuć uwagę czytelnika. Owszem, takie praktyki mają się nijak do kwestii etyki i podburzają sens istnienia mediów informacyjnych, ale…

O paradoksie! Naprawdę wolę wierzyć w to, że wywołanie szumu wokół zmyślonych wynurzeń równie zmyślonej matki było świadomym zagraniem, częścią cynicznej strategii łasych na kliknięcia redaktorów. Jeśli nie – popularność rewelacji z British Fake News Network byłaby dowodem na to, że codziennie dostarczane nam wiadomości są tworzone przez osoby mające poważny problemy z czytaniem ze zrozumieniem i z odróżnieniem prawdy od fałszu.

Szkoda tylko, że po wypuszczeniu w świat tej dziennikarskiej kaczki (i po pojawieniu się krytycznych komentarzy) twórcy newsa nie pokusili się o umieszczenie wyraźnego sprostowania, a tylko (w kilku przypadkach) – edytowali nieznacznie gotowe artykuły tak, aby opinie osób zwracających uwagę na źródło newsa straciły na znaczeniu.   Cóż, może nie starczyło na to czasu w pogoni za kolejną, nie do końca wiarygodną sensacją?

onet_dzieci

Foto: londynek (print screen)/onet (print screen)

Dodaj komentarz

Już jutro zmiana przepisów. Polaku z UK, masz prawo!

Wiemy, kto dostarcza zdjęcia Waszych dzieci na portale dla pedofilów!