w ,

Nigel Farage wyzwany na pojedynek. Przez polskiego arystokratę!

Jan Żyliński to Polak, milioner, przedsiębiorca i arystokrata od urodzenia mieszkający w Londynie. To także – jak się okazuje – patriota, który postanowił rozprawić się z dyskryminującymi imigrantów poglądami Farage’a w wyjątkowy sposób.

Książę Jan Żyliński urodził się i wychował w Londynie, jako syn polskiego emigranta i polskiej ziemianki. Mieszka w dzielnicy Ealing, w której zbudował klasycystyczny pałac. Konstrukcja z białego, indyjskiego marmuru (nazywana „Białym Domem”) powstała z szacunku dla babci Żylińskiego, która – przed wojną – była właścicielką podobnego obiektu. Pałac rodzinny księcia został przejęty, więc Żyliński odbudował go w Londynie.

Ekskluzywny gmach jest kochany przez gwiazdy największego formatu. W jego wnętrzach sesje zdjęciowe i plany teledysków organizowały sztaby uwielbianych na całym świecie sław, takich jak Victoria Beckham, Britney Spears czy Rihanna. Zanim jednak narodził się pomysł zbudowania pałacu – Żyliński zajmował się (niezwykle opłacalną) dystrybucją plakatów z idolami nastolatków. Najbardziej dochodowe okazały się postery z boskim Leonardo DiCaprio.

Arystokrata z ludzką twarzą

Jan Żyliński w licznych, udzielanych polskim i brytyjskim mediom wywiadach wspomina, że – kiedy był dzieckiem – czuł się trochę jak młody John Kennedy. Wszystko przez nagromadzenie generałów, ambasadorów czy ministrów, którzy często pojawiali się w jego rodzinnym domu. Wyjątkowi goście wpadali na urodziny babci księcia lub po to, żeby spotkać się z jego ojcem – rotmistrzem Andrzejem Żylińskim, który dowodził między innymi słynną zwycięską szarżą kawalerii w bitwie pod Kałuszynem z 1939 roku. O bohaterstwie ojca Żyliński dowiedział się nie od rodziny, ale z internetu. Rotmistrz był podobno bardzo skromnym człowiekiem i – zamiast bez końca opowiadać o dawnych dziejach – wolał skupić się na pracy i niesieniu pomocy polskim emigrantom, którzy nie potrafili, tak jak on, odnaleźć się na Wyspach Brytyjskich. Aby uhonorować pamięć ojca, który finalnie razem z Andersem przypłynął do Anglii i do końca życia pracował tu jako prawnik – książę ufundował na jego cześć pomnik.

Ród Żylińskich wywodzi się z okolic Witebska, a korzenie arystokratycznej familii sięgają aż XIII wieku. O losach rodziny wspomina między innymi Lew Tołstoj na kartach „Wojny i pokoju”. Formalnie więc do Jana Żylińskiego należałoby się zwracać „per książę”. Przedsiębiorca i historyk z wykształcenia zaznacza jednak, że preferuję, kiedy mówi się do niego na ty. Po prostu – Janku.

[ot-video type=”youtube” url=”https://www.youtube.com/watch?v=jBtcQ4vkRg0&feature=youtu.be”]

Honor księcia, czyli tytuł zobowiązuje

Żyliński jest na co dzień świetnym biznesmenem: kulturalnym, sympatycznym, posługującym się płynną polszczyzną, jak z rękawa sypiącym barwnymi anegdotkami i z dużą werwą opowiadającym o swoich sukcesach zawodowych. Kiedy jednak przychodzi co do czego – zachowuje się tak, jak na arystokratę przystało i bez zawahania staje w obronie honoru Polaków mieszkających w UK.

Na kanale YouTube należącym do księcia pojawiło się video. Jan Żyliński opowiada w nim o swoim ojcu i prezentuje szablę, która niegdyś należała do dzielnego rotmistrza. Mówi też o tym, że ma dość dyskryminowania Polaków mieszkających w UK, w związku z czym – rzuca honorowe wyzwanie przewodniczącemu UKIP.

Żyliński kpi z Farage’a, który słynie ze swoich ataków na imigrantów i który – na skrzydłach tylko sobie znanej logiki – stwierdził ostatnio, że to właśnie przybyszy z innych krajów należy obwiniać za korek na autostradzie M40. Polski książę postanawia dać odpór bredniom brytyjskiego nacjonalisty. Za to, że Farage dyskryminuje imigrantów – wyzywa go na tradycyjny pojedynek.

Miejsce – Hyde Park, pora – o świcie, broń – szable. Krótko i na temat, czyli tak, jak na polskiego arystokratę i angielskiego dżentelmena przystało. Wyzwanie zostało rzucone, pozostaje czekać na odpowiedź ze strony Farage’a. A ta, nie oszukujmy się, raczej nie nastąpi. Nie od dziś wiadomo, że politycy są jak krowy. Ci, którzy dużo ryczą…

nigel

Żyliński jest na szczęście cierpliwy i wyrozumiały. Zaznacza, że gdyby szabla polityka była „trochę zardzewiała”, proponuje przenieść spotkanie do studia telewizyjnego, a pierwotnie proponowany oręż – zamienić na argumenty słowne.

Foto: Flickr (lic. CC)

Dodaj komentarz

I am an immigrant, doceńcie to!

U Kasi i Maćka w kawiarence MEET ME – WYWIAD