w , ,

Tablica Mendelejewa w lodówce: szkodliwe barwniki spod znaku E

Co znajdziemy w składzie popularnych jogurtów truskawkowych? Między innymi koszenilę (E120), czyli naturalny, ciemnoczerwony barwnik pozyskiwany z suszonych i zmielonych na pył owadów. Mało apetycznych owadów, które – w postaci zgniecionej – wyglądają tak, jak na zdjęciu powyżej.

Zacznijmy jednak od podstaw. Po pierwsze – wbrew powszechnemu mniemaniu, nie wszystkie „E” są szkodliwe. Wśród oznaczanych w ten sposób dodatków do żywności znajdziemy między innymi witaminę C (E300), kurkumę (E100) czy witaminę B2 (E101).

Po drugie – to, że na etykiecie lubianego przez nas produktu nie ma ani jednego „E” nie oznacza wcale, że takiego dodatku nie ma w jego faktycznym składzie. Dlaczego? To proste! Producenci żywności wiedzą, że dodatki „E” nie cieszą się, mówiąc delikatnie, zbyt dużą sympatią konsumentów. Dlatego też, serwując nam zdrowy, ekologiczny, słodki pudding z mleka sojowego – na etykiecie nie umieszczają informacji o tym, że w składzie deseru znajduje się E150a. Zamiast skrótu, wolą zastosować pełną nazwę dodatku. W tym wypadku będzie to karmel naturalny, a jak naturalny to – wiadomo! – zdrowy. Pal licho, że karmel to nic innego, jak podgrzany cukier. Swoją drogą, taką właśnie taktykę „czarowania” klientów zastosowała ostatnio Magda Gessler. Gwiazda programów kulinarnych zapewniała, że w promowanych jej nazwiskiem wędlinach nie ma „E”. I faktycznie, na etykietach parówek próżno szukać tak opisanych dodatków. Zamiast tego wędliny Gessler zawierały: stabilizator mleczan sodu (czyli E325), konserwujący cytrynian sodu (znany też jako E331) i popularny konserwant azotyn sodu (E250).

I wreszcie – po trzecie: jak zawsze, tak i tutaj ważny jest umiar. Wybierając konkretne produkty nie wolno sugerować się wyłącznie tym, czy w składzie dominują naturalne dodatki. Należy bowiem pamiętać, że nawet te naturalne „polepszacze” mogą być szkodliwe. Zwłaszcza, kiedy spożywamy je w nadmiarze.

kuchenna_chemia_barwniki

Tajemnicze E, czyli z czym to się je

„E” stosuje się do oznaczania konkretnych konserwantów, barwników, przeciwutleniaczy, stabilizatorów czy zagęszczaczy wykorzystywanych w procesie produkcji żywności. Bez nich galaretka nie byłaby galaretką, tylko płynną mieszaniną składającą się głównie z soku, wody i cukru, wspomniany wcześniej jogurt truskawkowy nie byłby tak apetycznie różowy, a wędlina – no cóż – sama, bez pomocy ekspedientki, po dwóch dniach leżakowania na ladzie wpełzałaby do naszego sklepowego koszyka.

Pełna lista „E” zawiera dodatki oznaczone symbolami od E100 do E1999. Spamiętanie „co jest czym” to rzecz prawie niemożliwa. I niepotrzebna w gruncie rzeczy. Bo – zamiast wkuwać na blachę rozwinięcia „E” – lepiej i łatwiej jest przyswoić podstawowy podział kontrowersyjnych oznaczeń.

Od E100 do E199 opisuje się barwniki, a oznaczeniami od E200 do E299 – konserwanty. Dodatki od E300 do E399 to przeciwutleniacze i regulatory kwasowości, a od E400 do E499 to natomiast emulgatory, środki spulchniające czy żelujące. Dalej: od E500 do E599 to środki pomocnicze, od E600 do E699 to kontrowersyjne wzmacniacze smaku a od E900 do E999 – środki słodzące (cukry, słodziki etc.) czy nabłyszczacze. Ostatnią grupę stanowią stabilizatory, konserwanty i zagęstniki opisywane skrótowymi znacznikami od E1000 do E1999.

barwniki_spozywcze_lista

Jedzenie jak malowane

Jeśli jesteśmy zdrowi, to wśród pierwszej grupy – a więc barwników – nie powinny nas niepokoić dodatki oznaczone jako E101i czy E140. To, odpowiednio, ryboflawina (naturalny roślinny barwnik) i pozyskiwane ze szpinaku chlorofile. To samo dotyczy E160a (karotenoidy i beta-karoteny), E160c (ekstrakt z papryki), E160d (ekstrakt z pomidorów) czy E162 (bardzo popularna czerwień buraczana). Cukrzycy powinni jednak uważać na wspomniany wcześniej karmel (ukrywający się pod oznaczeniem E150a) a osoby cierpiące na choroby układu pokarmowego unikać kurkumy (E 100), która – spożywana w dużych ilościach – może powodować nadmierne wydzielanie żółci. Koszenila (E120), czyli wspomniany proszek z wysuszonych czerwców kaktusowych lub (dawniej) czerwców polskich jest natomiast neutralny. Pod warunkiem, że jogurtu czy deseru z dodatkiem tego barwnika nie podamy zdeklarowanemu weganinowi.

Im dalej w las…

Bezpieczne dla większości konsumentów i dopuszczone do użycia w krajach Unii Europejskiej dodatki stanowią mniej więcej 2/3 listy. Mowa przede wszystkim o większości barwników naturalnych (pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego) i barwnikach identycznych z naturalnymi (takich, jak wspomniana wcześniej ryboflawina czy beta-karoten). Dalej mamy barwniki syntetyczne oraz organiczne i nieorganiczne substancje barwiące, czyli dodatki, które powinny wzbudzać niepokój konsumentów. Ale nie tylko one, bo wśród naturalnych barwników znajdziemy między innymi luteinę (E161b) czy otrzymywaną z drzewa tropikalnego biksynę (E160b). Problem z tymi składnikami mają nie tylko konsumenci, ale i naukowcy, którzy wciąż spierają się co do ich wpływu na nasze zdrowie.

Skupmy się jednak na pewnikach. Dlaczego syntetyczne dodatki są częściej niebezpieczne niż te naturalne? Cóż, do wyprodukowania jednego kilograma koszenili potrzeba aż 155 tysięcy owadów. Zakazaną w niektórych krajach, ale w UE wciąż stosowaną (między innymi do barwienia serów żółtych) czerwień litolową BK (wzór chemiczny C18H12CaN2O6S, symbol E180) wytwarza się na masową skalę w laboratoriach. Barwnik ten jest typowym barwnikiem azotowym i jego nadmierne spożycie może wywoływać bezsenność, katar sienny czy problemy żołądkowe.

 It is a small and delicate flamingo, approximately 3 feet in height. Its plumage is pale pink, with bright carmine streaks around the neck and on the back. When perched a small amount of black can be seen in the wings. There is bright red skin around the eye. The legs are brick-red and the bill is bright yellow with a black tip. Immature birds are greyish. James's Flamingo is similar to other South American flamingoes, but the Chilean Flamingo is pinker, with a longer bill without yellow, and the Andean Flamingo is larger with more black in the wings and bill, and yellow legs.

„E” wyjęte spod prawa, czyli co ma flaming do barwnika?

Barwniki wyjątkowo szkodliwe są stopniowo wycofywane z użycia. Tak było chociażby z dodatkiem E105 (żółcień trwała AB) czy bardzo toksycznym oranżem GGN (E111). W Wielkiej Brytanii w 2009 roku wycofano z użycia żółcień chinolinową, jednak w Polsce barwnik ten jest wciąż stosowany w produkcji lodów, galaretek, cukierków na kaszel i leków przeznaczonych między innymi dla dzieci.

Są też barwniki szkodliwe, ale wciąż powszechnie stosowane przez przemysł spożywczy czy kosmetyczny. Takim dodatkiem jest choćby tartrazyna (E102) wykorzystywana w produkcji dżemów, galaretek, napojów, przekąsek (np. krakersów), sztucznego miodu czy musztardy. Tartrazyna jest szczególnie niebezpieczna dla astmatyków (uwalnia histaminę), kobiet w ciąży (jest odpowiedzialna za skurcze macicy) i dzieci. Uważa się ją za związek rakotwórczy, a jej nadmierne spożycie może powodować bóle głowy, wysypkę, katar sienny czy depresję.

Niebezpieczna jest też wspomniana wcześniej czerwień litolowa BK, zakazany w kilku krajach Unii i w Stanach Zjednoczonych (ale wciąż wykorzystywany w Polsce i UK) brąz HT (E155), czerń PN (E151) mająca negatywny wpływ na nerki czy wykorzystywany między innymi do barwienia whisky i brandy karmel siarczynowy (E150b), który może powodować problemy żołądkowe. Nie należy przesadzać ze spożyciem produktów barwionych zielenią S (142), dodawaną chociażby do groszku konserwowego. W tym przypadku nadmierne „przyjęcie” tego barwnika może powodować astmę czy anemię. Lepiej jest omijać też produkty barwione błękitem brylantowym (E133), który – oprócz szeregu tymczasowych skutków niepożądanych, takich jak biegunka czy pokrzywka – uważany jest za składnik rakotwórczy.

Weganie, wegetarianie i osoby o słabych nerwach powinny unikać nie tylko koszenili, ale i kantaksantyny (E161g). Ten różowy barwnik – wykorzystywany między innymi do produkcji lodów, konserw, sosów czy „farbowania” paluszków rybnych – nie jest niebezpieczny dla zdrowia, ale (co części z konsumentów może nie przypaść do gustu) pozyskuje się go z piór flamingów.

Podejrzanie niewiele tych szkodliwych barwników? Na szczęście jest ich w obiegu coraz mniej. Poszczególne państwa (Polska jest tu, niestety, niechlubnym wyjątkiem) coraz częściej uginają się pod presją konsumentów i wprowadzają zakazy dotyczące stosowania szkodliwych dodatków. Nie oznacza to jednak, że produkty, które codziennie spożywamy są wolne od tych złych składników. Mimo wszystko niebezpiecznych barwników jest stosunkowo niewiele. Niestety nie można tego powiedzieć o innych dodatkach opisywanych jako „E”.

Ale o nich już w następnych odcinkach Lodówkowej Tablicy Mendelejewa.

Foto: Wiki (lic. PD), PixaBay (lic. CC)

Dodaj komentarz

Zabójstwo Polaka w Bolton. Napastnicy użyli noży i maczet

Mrożące krew w żyłach lądowanie na London City. Wszystko przez Imogen (VIDEO)