– W pewnym sensie Polacy i ich nieprawdopodobny wkład w lotnicze operacje RAF uratowały Europę – stwierdził w rozmowie z PAP Andy Saunders, brytyjski historyk, redaktor naczelny „Britain at War” i konsultant tematycznych programów kręconych między innymi na zlecenie BBC i Channel 4.
W wywiadzie udzielonym dziennikarzom Polskiej Agencji Prasowej Andy Saunders nie szczędził ciepłych słów pilotom legendarnych dywizjonów, a nawet pokusił się o stwierdzenie, że to oni uratowali Europę przed hitlerowską zagładą.
Andy Saunders udzielił emocjonalnego wywiadu, w którym padły szczególnie istotne dla Polaków słowa. Brytyjski historyk już na wstępie rozmowy przyznał, że Europa nie była przygotowana na niemiecką inwazję w 1939 roku i gdyby tylko Hitler potrafił trzymać nerwy na wodzy i nie uważał się za prawie nieomylnego – obróciłby Wielką Brytanię w pył. Na szczęście dla Europy Führer nie słuchał doradców zalecających strategiczne działanie (na przykład planowanie nalotów na brytyjskie lotnictwo, co dałoby Niemcom pozycyjną przewagę), ale mścił się w najbardziej spektakularny sposób za bombardowanie Berlina atakując Londyn.
Hitler nie atakował brytyjskich baz lotniczych, więc RAF dysponował sprawnymi maszynami. Brakowało jednak wyszkolonych, zdolnych pilotów, którzy zastąpiliby żółtodziobów z łapanki.
Ci wspaniali Polacy w brytyjskich maszynach
Polscy lotnicy – jak podkreślił Andy Saunders – zostali przywitani w szeregach RAF z wielką nadzieją. Brytyjskim pilotom imponowała ich determinacja (Polacy, aby przedostać się do UK i móc walczyć z Hitlerem, często przemierzali kilka kontynentów – dop. aut.), oddanie sprawie, wysoka kultura osobista („byli niezwykle szarmanccy wobec kobiet”) i zachowanie.
W sumie, w Bitwie o Anglię walczyły cztery polskie dywizjony (dwa bombowe i dwa myśliwskie), a 81 kolejnych Polaków służyło w dywizjonach brytyjskich. Mowa nie tylko o pilotach, ale i o technikach, konstruktorach, inżynierach czy pracownikach obsługi naziemnej.
Zasług (często bezimiennych) polskich bohaterów nie można przecenić. – Odważyłbym się powiedzieć, że wpływ polskich pilotów na wynik Bitwy o Anglię był decydujący – podkreślił Saunders.
Historyk zaznaczył, że gdyby w 1940 roku Niemcy zdobyli Wysypy Brytyjskie, gdyby czteromiesięczna Bitwa o Anglię zakończyła się zwycięstwem III Rzeszy, wojsk Hitlera nie dałoby się już zatrzymać. – W pewnym sensie Polacy i ich nieprawdopodobny wkład w lotnicze operacje RAF uratowały Europę – ocenił.
Zapomniana legenda polskich pilotów
W książce „Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski” Lynne Olson i Stanley Cloud podkreślają, że polscy lotnicy wyróżniali się na tle brytyjskich pilotów nie tylko odwagą i determinacją, ale i świetnym przygotowaniem technicznym. Mimo że nad Wisłą latali samolotami starszego typu, szybko przyzwyczaili się do nowych, lepszych maszyn. Nazywano ich „bloody foreigners” lub „wariatami z Polski”. To oni, na ochotnika, brali udział w akcjach wymagających największej odwagi, to oni niemal taranowali przeciwników po to, aby dokładnie wziąć wrogie maszyny na cel (tego manewru uczyli się w elitarnej, dęblińskiej szkole) i wykonywali najniebezpieczniejsze akrobacje. Mimo podejmowanego ryzyka – pilotom z legendarnego Dywizjonu 303 w ciągu niespełna półtora miesiąca walk zaliczono 126 pewnych zestrzeleń, a więc o dwa razy więcej niż jakiemukolwiek dywizjonowi brytyjskiemu. Dzięki tym osiągnięciom Polacy – choć na początku nie chciano ich dopuścić do maszyn, co tłumaczono domniemanymi brakami w wyszkoleniu i barierą językową – szybko stali się prawdziwymi bożyszczami Anglii.
Podczas Bitwy o Anglię lotników odwiedziła między innymi Elżbieta, przyszła królowa. Niestety, sława równie prędko przeminęła. Władza szybko zapomniała o sukcesach Polaków. Na londyńską paradę zwycięstwa nie zaproszono ani jednego polskiego żołnierza. Mimo to, jak podkreślił w wywiadzie dla PAP Andy Saunders – w brytyjskiej kulturze popularnej pamięć o oddaniu Polaków jest wciąż żywa. – Myślę jednak, że to my, Brytyjczycy, powinniśmy robić więcej. To smutne, że brytyjskie władze nie wykonują niezbędnej pracy, aby podkreślić rolę obcokrajowców, którzy uratowali nasz kraj w 1940 roku. To naprawdę ważne, szczególnie teraz, kiedy dyskutujemy o przyszłości Unii Europejskiej, relacjach brytyjsko-polskich i polskiej imigracji na Wyspy – ocenił.
Uznany historyk przyznał też, że wielu Brytyjczyków do dziś czuje się niekomfortowo także przez to, co stało się z Polską po zakończeniu II wojny światowej. – Poszliśmy na wojnę bronić Polaków, a potem oddaliśmy ich w ręce reżimu, który był niemal równie radykalny i niebezpieczny.
Na koniec Saunders wyznał, że oczekuje od brytyjskiego rządu prowadzenia szerokiej polityki historycznej, która uczuliłaby Brytyjczyków na to, ile Polacy zrobili dla tego kraju. – Za każdym razem, kiedy spotykam jakiegoś Polaka, czuję się w obowiązku uścisnąć jego rękę, podziękować za wsparcie jego rodaków i przeprosić za to, że ich nie uratowaliśmy przed Sowietami. Mam nadzieję, że jeszcze uda nam się podziękować odpowiednio, póki obrońcy wolnej Europy z tamtego pokolenia są jeszcze z nami – wyznał na koniec rozmowy Brytyjczyk.
Foto: Wiki (lic. PD)