Fani „Gwiezdnych Wojen” z pewnością poczuli wyjątkową wibrację Mocy: właśnie pojawił się oficjalny zwiastun kolejnej, siódmej już części, legendarnej sagi. Brytyjska premiera filmu zapowiedziana jest na 18. grudnia.
Wygląda na to, że „Star Wars: The Force Awakenes” to najbardziej wyczekiwany spośród „nowych” epizodów cyklu. Tak zwana „oryginalna trylogia” rozpoczyna się – jak doskonale wiedzą miłośnicy serii – częścią IV. Widz zatem wrzucany jest już na starcie w sam środek wiru burzliwej historii Imperium i Republiki. „A New Hope”, „The Empire Strikes Back” i „Return of the Jedi” zachwycały innowacyjnymi jak na swoje czasy efektami specjalnymi, łamały wszelkie kinowe schematy, a co najważniejsze – z miejsca skradły serca milionów widzów na całym świecie.
Gwiezdne uniwersum do tego stopnia zawładnęło wyobraźnią miłośników, że ci przenieśli nawet do świata rzeczywistego Zakon Jedi. Podczas spisu powszechnego w Wielkiej Brytanii w 2001 roku blisko 400 tysięcy osób zadeklarowało, że wyznaje religię „Mocy Rycerzy Jedi”. I chociaż zdecydowana większość z nich przyznała potem, że owa deklaracja miała być jedynie manifestacją niechęci dla polityki albo zwykłym żartem, to jednak spora część „wiernych” traktuje sprawę poważnie: na całym świecie istnieją oficjalnie zarejestrowane związki wyznaniowe spod znaku Mocy.
To oczywiście dość ekstremalny przejaw przywiązania do „Gwiezdnych Wojen”, ale ruch fanowski tym w ich przypadku rzeczywiście wyjątkowo silny. Trudno byłoby więc zignorować oczekiwania widzów i pozostawić całą historię niedopowiedzianą. Wprawdzie na przestrzeni lat powstało wiele spin-off’ów i kontynuacji (zarówno w postaci książek i komiksów oraz gier komputerowych, jak i amatorskich produkcji filmowych), ale prędzej czy później musiały powstać również trzy brakujące epizody poprzedzające legendarną trylogię.
„The Phantom Menace” („Mroczne widmo”), „Attack of the Clones” („Atak Klonów”) i „Revenge of the Sith” („Zemsta Sithów”) – jakkolwiek w pełni uzasadnione z historycznego punktu widzenia oraz oszałamiające wizualnie – niestety podzieliły fanów. George’owi Lucasowi, twórcy „Gwiezdnych Wojen” i jednocześnie reżyserowi zarówno pierwszej części kultowej trylogii (epizod IV) oraz wszystkich trzech „nowych” części, zarzucano między innymi: nadmierną komercjalizację, niekonsekwencje scenariuszowe i znaczny przerost formy nad treścią.
Reżyserię najnowszego filmu sagi powierzono ostatecznie J.J. Abramsowi, znanemu między innymi z takich hitów, jak „Mission Impossible III” czy spielbergowskie „Super 8”. Co ważniejsze jednak, Abrams wyreżyserował również filmy „Star Trek” i „Star Trek Into Darkness”, czyli dwie ostatnie pełnometrażowe produkcje osadzone w równie kultowym świecie Zjednoczonej Federacji Planet. Wyreżyserował, dodajmy, z ogromnym powodzeniem.
Ta zmiana bez wątpienia podkręciła emocje wśród fanów, ale prawdziwą ekstazę wśród najbardziej zagorzałych miłośników „Gwiezdnych Wojen” wzbudziło oficjalne potwierdzenie krążących od dłuższego czasu plotek, jakoby w nowej produkcji wystąpić mieli aktorzy znani z legendarnej trylogii. W „Star Wars: The Force Awakens” pojawią się więc: Harrison Ford jako Han Solo (z nieodłącznym Chewbaccą u boku), Carrie Fisher jako Księżniczka Leia Organa Solo (sic!) oraz – jakżeby inaczej – sam Mark Hamill czyli Luke Skywalker! Tyle tylko, że starsi (prawie tak, jak w rzeczywistości) o 30 lat – bo tyle czasu upłynęło od początku historii opowiedzianej w epizodzie IV „A New Hope” do wydarzeń rozgrywających się w części VII.
[ot-video type=”youtube” url=”https://www.youtube.com/watch?v=wCc2v7izk8w”]
Wciąż natomiast nie wiadomo, czy w nowych „Gwiezdnych Wojnach” pojawią się inne oczekiwane przez fanów postacie. Według internetowej bazy filmowej IMDB istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że na ekranie zobaczymy Obi-Wana Kenobiego. Jeśli tak, pierwotnego odtwórcę tej roli, nieżyjącego od 15. lat sir Aleca Guinessa, zastąpić może wygenerowany komputerowo obraz lub… odpowiednio ucharakteryzowany i postarzony Ewan MacGregor.
Billy Dee Williams (Lando Carlissian) wielokrotnie sugerował w wywiadach, że raczej nie pojawi się w nowym filmie, zaś aktor Denis Lawson (Wedge Antilles, bohater Rebelii i Nowej Republiki) odrzucił propozycję udziału w kolejnej części sagi ponieważ – jak stwierdził – „to by go znudziło”.
Co ciekawe, wiele efektów specjalnych w „The Force Awakenes” ma zostać stworzonych w ten sam sposób, jak w „oryginalnej trylogii” – z użyciem miniaturowych modeli oraz tricków kamerowych zamiast komputerowej grafiki i animacji. Film w większości nakręcono (zdjęcia zakończyły się listopadzie zeszłego roku) na tradycyjnej, 35-milimetrowej taśmie filmowej.
„Star Wars: The Force Awakeness” wchodzi na brytyjskie ekrany 18. grudnia. Ci, którzy okres bożonarodzeniowy planują spędzić nad Wisłą, będą mogli natomiast wybrać się do kin w drugi dzień Świąt. W Polsce film wyświetlany będzie pod tytułem „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”, a jego premierę przewidziano na 25. grudnia.
Foto: Flickr (lic. CC)