Należą do gryzoni z rodziny myszowatych. Choć większości z nas wydaje się, iż istnieje tylko jeden gatunek, tak naprawdę można ich wyróżnić aż kilkadziesiąt. Są inteligentne, niewybredne pod względem jedzenia, uparte i roznoszą choroby. Jakby tego mało; uznaje się je za najbardziej ekspansywne ssaki Europy. Ich odpychającego wizerunku nie zmienił nawet amerykański pełnometrażowy film animowany „Ratatuj”. Mowa tu o oczywiście o szczurach, których rekordową populację odnotowano tej jesieni na terenie Wielkiej Brytanii.
Wszędobylskie gryzonie
Wyobrażamy sobie je najczęściej w scenerii mokrych i śmierdzących kanałów. Jest tam dość ciemno, słychać kapanie wody a w powietrzu czuć unoszący się odór. Umiejscawiamy je oczami wyobraźni w tunelach wykopanych w ziemi tuż pod stertą liści, starym drewnianym budynkiem czy gnieżdżących się w rozpadającej się ruderze. Choć uwielbiają te miejsca coraz donośniej słychać ekspansywne tupanie ich małych ohydnych nóżek. Wpychają się do wilgotnych rur kanalizacyjnych. Zdarza się jednak, że wychodzą nawet z sedesu w domu czy mieszkaniu powodując wrzaski kobiety, która jest tego świadkiem a u nas obrzydzenie pomieszane ze strachem – a co będzie jeśli u siebie usiądę na sedesie a on wtedy tam się pojawi? Chodzą swobodnie nie tylko po śmietnikach, gdzie opychają się znalezionymi resztkami pożywienia. Wchodzą do sklepów i restauracji. Rudawe i szare osobniki tego gatunku weszły sobie niczym klienci do pewnego centrum handlowego. Zupełnie nie przeszkadzało im, że nie należą do gatunku homo sapiens; wywołują panikę, wykrzywienie twarzy i krzyki u wielu osób. Wlokąc swój odrażający, długi ogon za sobą pełzały po korytarzach, wtargnęły do damskich toalet by tam stając na tylnych łapach popijać wodę. Nie omijają też szpitali, gdzie bywa, iż dopuszczają się pogryzień dzieci! Lubią też nasze domy i mieszkania. Wkradają się niepostrzeżenie wślizgując się jakąś szparą, dostając się do środka z piwnicy czy wdzierając się niepostrzeżenie przez okno. Bywa, że spotkasz je na klatce schodowej tuż przed drzwiami mieszkania. Spoglądacie na siebie oko w oko, tj. pewien mężczyzna, który wrócił właśnie z pracy do domu. Ktoś czymś zaczyna walić, ktoś inny ucieka. Widywane są w metrze, a nawet wchodzą na najwyżej położone piętra drapaczy chmur. Pytanie: gdzie ich już nie ma?
Bliżej nas
Naukowcy twierdzą, że będziemy je widywali coraz częściej. To nie koniec „dobrych wieści”! Jeśli zdecyduje się u ciebie osiedlić szczur brązowy, norweski czy wędrowny (bo to one królują na wyspach) to pamiętaj: trudno się drania pozbyć. A to stąd, że szczurza natura przetrwania jest nadzwyczaj przebiegła. Skoro krótkie futerko i włochate uszy są tak niemile widziane przez człowieka z pomocą przyszła im prokreacja. Samica może rodzić od 3 aż do 7 razy w ciągu roku. Za każdym razem wydając na świat od 8 do nawet aż do 12 ohydnych szczurzątek. Dorosły osobnik statystycznie będzie mierzył od 20 do 30 cm długości, ale notuje się różne przerażające przypadki. W 2006 roku w Londynie złapano szczura. Nie byłoby nic w tym szokującego, gdyby nie fakt, że mierzył on aż pół metra długości! To monstrum – można rzec. Niektórzy naukowcy wysuwają śmiałą tezę – szczury w przyszłości osiągną rozmiary największego gryzonia na świecie – kapibary. Ta hipoteza jest bardziej obrzydliwa i straszna czy niewyobrażalna? Nie wiemy. Oby człowiek był sprytniejszy!
Boom!
W Londynie i innych miastach na wyspach jest na pewno ich coraz więcej. Szczurzy problem jednak nie jest nowy. Bynajmniej nie mamy tylko na myśli serii artykułów w mediach elektronicznych i prasie. Każdy, kto choć trochę interesuje się historią Wielkiej Brytanii zapewne słyszał o roku 1665 i epidemii dżumy, którą wówczas roznosił nie kto inny, jak szczury. Szacuje się, że zmarło wówczas ok. 31 tys. osób.
Eksperci zajmujący się tematem szczurów na wyspach w rekordowej i alarmującej ich populacji tej jesieni dostrzegają odbicie warunków pogodowych. Zeszłoroczna zima była łagodna, a właśnie ta pora roku powinna przyczynić się do naturalnej ich redukcji. Nastąpił boom. Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii może żyć ich obecnie nawet od 60 do nawet 80 mln. Dane te są zatrważające, ale są jak najbardziej podstawne. Mieszkańcy coraz częściej zgłaszają sytuację wtargnięcia szczurów do domów i mieszkań, a firmy zajmujące się deratyzacją odpowiednim władzą coraz większą liczbę zgłoszeń. Dowodzi to tylko jednego, szczurza populacja rośnie w siłę!
Foto: Flickr (lic. CC)