Niechlubny tytuł pierwszego w Wielkiej Brytanii lekarza pochodzącego z kraju UE, który został uznany za zagrożenie dla pacjentów z powodu niedostatecznej znajomości języka angielskiego przypadł polskiemu kardiologowi praktykującemu w Plymouth.
Chodzi o dr. Tomasza Fryzlewicza, który w Wielkiej Brytanii mieszka od 2006 roku. Niestety, w przeciągu tych lat polski lekarz nie przyswoił w satysfakcjonującym stopniu angielskiego. Efekt? Fryzlewicz oblał testy językowe ze słuchania, czytania, mówienia oraz pisania i został uznany za zagrożenie dla pacjentów.
W ciągu 5 miesięcy dr Tomasz Fryzlewicz podchodził do stosownych sprawdzianów aż trzykrotnie. Za każdym razem uzyskiwał coraz gorszy wynik. W ostatnim roku został też dwukrotnie wyrzucony z pracy (z Princess Alexandra Hospital w Harlow zwolniono go po niespełna sześciu, a z University College London Hospital – po zaledwie trzech tygodniach pracy). Powód? Ten sam: niedostateczna znajomość języka angielskiego.
Fryzlewicz jest (najprawdopodobniej) kompetentnym specjalistą. Świadczyć o tym może chociażby złożona mu oferta pracy w oksfordzkim John Radcliffe Hospital. Na propozycji jednak wszystko się skończyło. Szpital odwołał swoją ofertę po krótkiej wymianie maili z Fryzlewiczem. Z korespondencji wynikało, że polski lekarz, który od 10 lat przebywa w Wielkiej Brytanii, ma problemy z komunikowaniem się w języku Szekspira. W jednej z wiadomości kardiolog miał napisać: „I still don’t get answer and nobody contact with me. Once more I sent this information and please contact with me.”
Kardiolog odpiera stawiane mu zarzuty i twierdzi, że sprawnie posługuje się angielskim (w tym języku czyta książki i gazety). Fryzlewicz tłumaczy, że zdarza mu się mówić po polsku, bo sprawia mu to przyjemność. Lekarz wyjaśnia także, dlaczego oblał testy językowe. Na egzaminach nie mógł się skupić, bo – w trakcie wykonywania zleconych zadań – pobierano od niego odciski palców.
Nie mówisz, nie leczysz!
Od kwietnia 2015 medycy pochodzący z krajów Unii Europejskiej i chcący praktykować w Wielkiej Brytanii mogą zostać poddani stosownym testom językowym. Wcześniej, podobnym egzaminom poddawani byli jedynie lekarze spoza UE.
Dr Tomasz Fryzlewicz jest pierwszym lekarzem z UE, który na mocy tych przepisów został uznany za zagrożenie dla pacjentów. Znaczące w sprawie polskiego kardiologa były nie tylko złe wyniki testów językowych, ale i obciążające go zeznania kolegów z pracy. Ci ostatni dowodzili, że porozumiewanie się z Fryzlewiczem było bardzo utrudnione i zabierało za dużo czasu. Uznano więc, że postępowanie kardiologa, gdyby został mu przydzielony nagły przypadek, mogłoby stanowić zagrożenie dla zdrowia lub życia znajdujących się pod jego opieką pacjentów.
Opisujący sprawę dr. Fryzlewicza brytyjscy dziennikarze dowodzą, jak bardzo istotna jest w zawodzie lekarza znajomość właściwego dla miejsca praktykowania języka. Dla potwierdzenia tej tezy wspominają głośny przypadek nigeryjskiego lekarza z niemieckim obywatelstwem, który w 2008 roku (wskutek niedostatecznej znajomości języka) nie potrafił dostatecznie dobrze porozumieć się ze współpracującą z nim pielęgniarką. W konsekwencji problemów z płynną komunikacją – pacjentowi pozostającemu pod jego opieką podano śmiertelną dawkę morfiny.
Foto: mat. pras.