Osoba w wieku 18-70 lat, zamieszkująca od pięciu lat na terenie Wielkiej Brytanii, której nazwisko widnieje w rejestrze wyborców, może w każdej chwili zostać powołana na członka ławy przysięgłych.
To nie tylko obywatelski przywilej, ale również powinność, a ponadto ciekawa okazja, by zobaczyć od środka funkcjonowanie brytyjskiego sądownictwa i przeżyć zupełnie nowe doświadczenie. Niemniej dla wielu obcokrajowców to wciąż źródło stresu i przykry obowiązek, od którego najchętniej chcieliby się wymigać.
Wezwanie do zasiadania w ławie, czyli „jury summons”, ma formę kwestionariusza, który należy wypełnić i odesłać w ciągu siedmiu dni. Zlekceważenie wezwania może zostać ukarane grzywną nawet do 1000 funtów. Istnieją przypadki, które dopuszczają odroczenie, na przykład jeżeli wezwany w ciągu ostatnich 10 lat był w więzieniu, jest psychicznie chory, ma wykupione wakacje bądź wyznaczoną datę operacji (trzeba to udowodnić). Są one uwzględnione w dokumentach, które otrzymamy. W piśmie znajduje się również miejsce, data i godzina rozpoczęcia procesu. Przeciętnie wypełnienie tego obowiązku powinna zająć nie więcej niż dziesięć dni roboczych, zdarza się jednak, że trwa dłużej. Pracodawca jest zobowiązany do udzielenia nam na ten czas urlopu. Musi również wypełnić pismo dotyczące utraty zarobków – Certificate of Loss of Earnings – które otrzymujemy wraz z potwierdzeniem naszego udziału w posiedzeniach sądu. Jeżeli pracodawca odmówi udzielenia urlopu bądź zwolni nas z pracy, możemy dochodzić naszych praw w sądzie, na przykład wnosząc pozew o nieuzasadnione zwolnienie. Pracodawca może również poprosić nas o odroczenie naszego udziału w ławie, jeżeli jest w stanie udowodnić, że odbędzie się to z wyraźną szkodą dla zarobków firmy. Uwaga jednak: jeżeli poprosi nas o to, a my odmówimy, może to utrudnić wniesienie pozwu o nieuzasadnione zwolnienie, o ile oczywiście do niego dojdzie. W przypadku wystąpienia o odroczenie obowiązku (można to zrobić tylko raz) musimy też zaznaczyć, kiedy będziemy dostępni na wezwanie w przeciągu kolejnych 12 miesięcy.
Przysięgłych obowiązuje zasada całkowitej poufności – o sprawie mogą rozmawiać wyłącznie z innymi przysięgłymi w sali obrad. Za umieszczenie komentarza na temat rozprawy w przestrzeni publicznej, np. w mediach społecznościach, możemy zostać ukarani za obrazę sądu – i to nawet w przypadku, gdy rozprawa już się zakończyła. Jeżeli ktokolwiek próbuje wyciągnąć od nas informacje na temat procesu, musimy poinformować o tym kuratora sądowego (jeśli ma to miejsce na terenie sądu) lub policjanta (jeśli poza nim). Urzędnicy sądowi mogą nas też skierować do właściwej osoby, jeżeli proces okaże się wyczerpujący psychicznie i potrzebujemy porozmawiać w cztery oczy z kimś zaufanym – ponieważ ława jest zwoływana do poważnych przestępstw, taka sytuacja jak najbardziej jest możliwa.
Pełnienie funkcji członka ławy przysięgłych nie jest płatne samo w sobie – możemy się jednak ubiegać o zwrot poniesionych kosztów, w tym utraty zarobków, wydatków poniesionych na opiekę nad dziećmi, przejazdy i wyżywienie. Istnieje ograniczenie względem maksymalnej kwoty dziennej, którą możemy otrzymać w każdej z tych kategorii. Szczegóły można znaleźć tu – KLIK
O zwrot kosztów można ubiegać się nie później niż w ciągu trzech miesięcy od zakończenia rozprawy. Stosowny formularz powinniśmy otrzymać wraz z resztą dokumentów w tzw. jury pack po rozpoczęciu rozprawy. Należy do niego dołączyć wspomniany wcześniej Certificate of Loss of Earnings lub – jeśli jesteśmy samozatrudnieni – inny dowód utraty zarobków, na przykład oświadczenie zwrotu podatkowego za miniony rok. Powinniśmy otrzymać pieniądze w ciągu 7-10 dni roboczych od momentu wystąpienia o refundację.
W przypadku jakichkolwiek pytań, należy skontaktować się bezpośrednio z Jury Central Summoning Bureau. Oprócz odpowiedzi na pytania dotyczące uczestniczenia w ławie przysięgłych, instytucja może nam zorganizować wizytę w siedzibie sądu – np. jeżeli jesteśmy niepełnosprawni i chcemy wcześniej rozeznać się w strukturze budynku.
Dla wielu Polaków – a w zasadzie wielu obcokrajowców zamieszkałych w Wielkiej Brytanii – poważnym ograniczeniem wydaje się kwestia języka. Nawet ci, którzy na co dzień posługują się nim płynnie, obawiają się, czy terminologia sądowa nie będzie dla nich zbyt trudna i czy brak zrozumienia nie wpłynie potem na wiarygodność wyroku. Wątpliwości co do zasiadania obcokrajowców w ławie przysięgłych zgłaszają również politycy – szczególnie zasadniczy jest pod tym względem Nigel Farage, lider Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP). Sekundują mu też inni, jak dr David George Green, przewodniczący think tanka Civitas. „Jeżeli nie jesteś nawet w stanie przeczytać listu powołującego cię na przysięgłego, nie nadajesz się do tego, by nim być”- mówi, odnosząc się do faktu, że dla ułatwienia wezwanie do ławy przysięgłych jest przysyłane w kilku językach. Inni jednak zwracają uwagę na fakt, że napływ fali emigrantów do Wielkiej Brytanii zmienił strukturę społeczną na tyle, że ich udział w ławach przysięgłych jest konieczny do faktycznego odwzorowania przekroju społeczeństwa i tym samym – zapewnienia bezstronności wyroku. W szczególności tyczy się to rozpraw, w których oskarżonym również jest imigrant.
Powołanie się na niedostateczną znajomość języka może – ale nie musi – posłużyć za podstawę do odroczenia obowiązku przysięgłego. Nie jest to czynnik jednoznacznie dyskwalifikujący, co faktycznie może budzić zastrzeżenia. Dodajmy jednak, że uchylanie się od powinności obywatelskiej, jaką jest zasiadanie w ławie przysięgłych z innych względów niż te lingwistyczne, na przykład z czystej, nieuzasadnionej niczym niechęci do zawracania sobie głowy, może tylko przyczynić się do umocnienia stereotypu roszczeniowego imigranta, który żąda przywilejów, ale uchyla się od obowiązków.
Foto: Flickr (lic. CC)