Sprawą Wendy Willson (62 l.) z Norfolk przez 2 244 roboczogodziny zajmowało się aż 76 policjantów. Śledztwo kosztowało brytyjskich podatników £70,000. Mimo ogromnego nakładu pracy – sprawców gwałtu nigdy nie schwytano. Powód? Nie było gwałtu.
22 grudnia 2013 roku sześćdziesięcioletnia wówczas Wendy Willson z Norfolk zgłosiła się na policję. Kobieta twierdziła, że do jej domu przy King’s Lynn (przez drzwi oranżerii) wdarli się dwaj napastnicy. Sprawcy mieli uderzyć ofiarę w głowę metalowym prętem, rzucić na podłogę, grozić nożem, brutalnie zgwałcić i okraść.
Sprawą zajmowało się 76 funkcjonariuszy, a trwające prawie pięć miesięcy śledztwo (obejmujące specjalistyczne ekspertyzy, przesłuchania sąsiadów etc.) kosztowało aż £70,000. Mimo ogromnych nakładów finansowych, gwałcicieli nigdy nie odnaleziono, za to „zgwałcona” usłyszała właśnie wyrok skazujący ją na pół roku odsiadki.
W trakcie śledztwa wyszło bowiem na jaw, że Wendy Willson wymyśliła gwałt i pobicie, licząc na to, że uda jej się uzyskać odszkodowanie za skradzione w wyimaginowanym napadzie dobra. Brytyjka z Norfolk miała nadzieję, że ubezpieczyciel uwierzy w dramatyczną historię i wypłaci jej £6,000.
Pieniędzy za „zrabowane” dobra nigdy nie otrzymała, bo ubezpieczyciel uznał jej opowieść za niespójną, a przez to – mało wiarygodną. Podobnego zdania byli funkcjonariusze, którzy porównali ze sobą zeznania „poszkodowanej” złożone na policji z „zeznaniami” dostarczonymi ubezpieczycielowi. Okazało się, że obie wersje znacząco się różnią. Podczas rozmowy z firmą, od której Willis chciała uzyskać pieniądze, kobieta wspominała o wielu „skradzionych” dobrach. Problem w tym, że prowadzącym śledztwo policjantom zapomniała o nich wspomnieć.
Wczoraj kobieta stanęła przed sądem koronnym w Norwich. Mimo zaangażowania obrońcy, który przekonywał, że ponad sześćdziesięcioletnia mieszkanka Norfolk cierpi na depresję i wykazuje skruchę, Willson została skazana na pół roku odsiadki (pięć miesięcy za próbę wykorzystania systemu sprawiedliwości dla własnych korzyści i miesiąc za oszustwo).
Ogłaszający wyrok sędzia Antony Bate zaznaczył, że postępowanie Willson było wyjątkowo naganne nie tylko dlatego, że – przez kłamstwo – wszyscy podatnicy będą musieli zapłacić za śledztwo wszczęte w sprawie, która nie miała miejsca. Zdaniem sędziego jeszcze gorsze jest to, że w czasie, kiedy policjanci skupiali się na wyimaginowanej napaści, ofiary prawdziwych gwałcicieli musiały czekać na pomoc. Antony Bate dodał też, że oskarżenie o napaść imigrantów mówiących ze wschodnioeuropejskim akcentem było strategią szczególnie szkodliwą, bo podsycającą społeczne napięcia i skupiającą na migrantach gniew mieszkańców Norfolk.
Foto: materiały policyjne