The Observer dotarł do dokumentu, który „wyciekł” z europarlamentarnej komisji do spraw zatrudnienia. Wynika z niego, że Bruksela niepokoi się o los imigrantów pochodzących z państw Wspólnoty, a mieszkających i pracujących w UK. Ma powody.
W Wielkiej Brytanii mieszka 3,3 mln imigrantów z krajów unijnych, w tym – milion Polaków. Mimo że od referendum w sprawie Brexitu minęło osiem miesięcy, rząd wciąż nie zagwarantował im praw po wyjściu UK z UE. Według komentatorów najbardziej prawdopodobne jest, że Theresa May ogłosi w pewnym momencie datę graniczną. Imigranci, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii przed danym terminem – będą mogli zostać na Wyspach bez przeszkód czy prawnych limitów. Ci, którzy przyjechali do UK później – będą musieli liczyć się z pewnymi ograniczeniami.
To rozwiązanie jest proste, ale tylko pozornie. Jak wynika z notatki, która „wyciekła” z europarlamentarnej komisji do spraw zatrudnienia (do dokumentu dotarł „The Observer”) Bruksela coraz bardziej niepokoi się o los imigrantów. Z dokumentu wynika, że europejscy urzędnicy zauważyli problem, którego brytyjski rząd albo nie widzi, albo o którego istnieniu na razie nie wspomina. Chodzi o to, że Wielka Brytania nie prowadziła dotąd żadnego rejestru unijnych imigrantów. Władze nie wiedzą, kto i kiedy wjechał do kraju, kto w nim został na stałe a kto opuścił UK po kilku tygodniach. W związku z tym – jak obawia się Bruksela – niemożliwym będzie wskazanie imigrantów, którzy mają nieograniczone prawo do przebywania i pracowania na terenie Wielkiej Brytanii i oddzielenie ich od tych, którzy muszą liczyć się z prawnymi limitami (na przykład co jakiś czas starać się o stosowne pozwolenia).
Rozwiązaniem dla wielu imigrantów z krajów unijnych mieszkających w UK od co najmniej pięciu lat i spełniających szereg formalnych warunków jest staranie się o brytyjską rezydenturę. Problem w tym, że od chwili ogłoszenia wyników czerwcowego referendum zainteresowanie rezydenturą wzrosło o 50 procent, a urzędy nie radzą sobie z płynnym rozpatrywaniem szczegółowych wniosków. Z obliczeń Migration Observatory na Uniwersytecie w Oksfordzie wynika, że gdyby wszyscy, uprawnieni do tego imigranci zdecydowali się teraz aplikować o rezydenturę – rzetelne rozpatrzenie podań (przy obecnym tempie pracy) zajęłoby urzędnikom 140 lat.
Potrzebne jest nowe rozwiązanie, a najlepiej – jasna deklaracja rządu, bo w stale powtarzanej obietnicy „Brexit będzie twardy” wciąż brakuje jakiegokolwiek konkretu.
Źródło: The Observer
Foto: PixaBay (lic. CC0)