Jak wiemy, wczorajsze wybory poszły nie całkiem po myśli Theresy May. Niektórzy eksperci wieszczą, że perspektywa „Hard Brexit” to już przeszłość. Ale w świetle dzisiejszych deklaracji May te prognozy wydają się jednak być zdecydowanie na wyrost…
Jeremy Corbyn wezwał Theresę May, by podała się do dymisji. Partia Pracy niewątpliwie osiągnęła spory sukces w tych wyborach, jednak mało kto chyba spodziewał się, że dotychczasowa Premier posłucha tego wezwania i – z racji tego, że konserwatyści nie osiągnęli oczekiwanej „miażdżącej przewagi” w Izbie Gmin – zrezygnuje z przewodzenia rządowi i planów jak najszybszego i „twardego” wyprowadzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Co więcej, choć konserwatyści nie są teraz w stanie utworzyć jednolitego, większościowego rządu – nie znaczy to, że nie będą mieli znaczącej przewagi i że nie będą w stanie zrealizować głoszonych przez ostatnie miesiące planów. Wszystko za sprawą mocno kontrowersyjnej i równie bezkompromisowej irlandzkiej partii DUP.
Dziś, po spotkaniu z Królową Elżbietą II, Theresa May ogłosiła, że pozostanie na stanowisku Premiera i podejmie się misji stworzenia nowego rządu. Zapowiedziała też, że – kontynuując swoje dotychczasowe działania – doprowadzi do opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Z racji tego, że konserwatyści, mimo „wygranej” w wyborach, nie posiadają wystarczającej większości w Izbie Gmin, potrzebne im będzie wsparcie. I, jak wynika z dzisiejszego przemówienia Pierwszej Minister, tego wsparcia najprawdopodobniej dostarczy właśnie Democratic Unionist Party.
DUP jest jedną z dwóch unionistycznych partii i, jednocześnie, największą potęgą polityczną Irlandii Północnej. Ugrupowanie zdobyło wprawdzie zaledwie 10 miejsc w Izbie Gmin, ale jego wsparcie powinno wystarczyć Theresie May do osiągnięcia potrzebnej przewagi. Nie wiadomo jeszcze, czy powstanie formalna koalicja, jednak nawet bez niej – wystarczy, że posłowie DUP będą głosować zgodnie z przedstawicielami Partii Konserwatywnej.
Arlene Foster, jedna z liderek DUP (okręg Fermanagh i South Tyrone), twierdzi, że „Hard Brexit” jest czymś, czego jej partia wolałaby uniknąć – między innym ze względu na konsekwencję w postaci powrotu pełnej granicy z Irlandią – ale też podkreśla, że wykluczona jest możliwość współpracy z Jeremym Corbynem. Jeśli DUP chce osiągnąć jakiekolwiek z własnych celów, będzie musiało sprzymierzyć się z jedną z dwóch największych obecnie sił brytyjskiego parlamentu. Skoro zatem nie będą to laburzyści, partia May pozostaje jedyną opcją.
Podczas dzisiejszego przemówienia na Downing Street Premier May już rozpoczęła polityczne „zaloty” i poświęciła znaczących kilka słów irlandzkiej partii. Eksperci są zgodni, że taka współpraca będzie miała miejsce, a to oznacza, że – nawet pomimo niekorzystnego dla konserwatystów wyniku wyborów – zmieni się tak naprawdę niewiele. Być może obrady parlamentarne będą nieco bardziej burzliwe, być może Izba Gmin będzie znacznie mniej jednomyślna i, również być może, opozycji uda się zablokować znacznie więcej inicjatyw Pani Premier, niż udałoby się to jeszcze przed wyborami. Theresa May podkreśliła jednak, że zamierza kontynuować swoje działania, by – jak to określiła – „zbudować sprawiedliwsze społeczeństwo, zwalczyć ekstremizmy” i, oczywiście, opuścić Unię Europejską.
I wygląda na to, że Democratic Unionist Party może okazać się skutecznym narzędziem, które pozwoli jej zrealizować te plany zgodnie z zapowiedziami.