Imigranci są bardziej zmotywowani, bardziej elastyczni i gotowi pracować więcej niż Brytyjczycy – wynika z wstępnej analizy The Migration Advisory Committee (MAC). Co ważne, analiza została wykonana na zlecenie Amber Rudd, szefowej brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
O tym, że taki dokument jest opracowywany, mówiło się od dawna. Pełna treść analizy zostanie opublikowana we wrześniu tego roku. Już teraz jednak możemy się dowiedzieć, jak przedstawia się w niej stosunek brytyjskich firm do imigrantów pochodzących z krajów należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego. We wtorek ujawniono bowiem analizę wstępną.
Bardziej, lepiej, ciężej!
Wstępna analiza (a przynajmniej jej część dotycząca imigrantów z UE na brytyjskim rynku pracy) powstała w oparciu o dane zgromadzone od czterystu firm, organów przemysłowych i rządowych departamentów.
Z informacji zebranych przez The Migration Advisory Committee wynika, że brytyjscy pracodawcy chętnie zatrudniają pracowników-imigrantów, bo cenią ich za wysoką motywację, elastyczność i gotowość do pracy. Pracodawcy uważają, że pracownicy-imigranci są pod tymi względami lepsi od pracowników-Brytyjczyków. Dodatkowo, pracodawcy są zdania, że imigranci są też lepiej przygotowani do pracy i z – uwagi na wyższe kwalifikacje – skuteczniej wykonują powierzone im zadania. Chętniej też (niż Brytyjczycy) biorą nadgodziny, pracują o „trudnych” porach (np. nocnych czy porannych) oraz wykazują się „konsekwentną etyką pracy”. Imigranci mają też niższy od brytyjskich kolegów wskaźnik absencji w pracy.
Ale analiza MAC nie zawiera jedynie zbioru opinii pracodawców o imigranckich pracownikach. Jest też kilka krytycznych wniosków!
Zdaniem ekspertów odpowiedzialnych za stworzenie dokumentu, wiele firm z sektorów, w których od pracowników nie wymaga się wysokich kwalifikacji, opiera się na modelu biznesowym, którego funkcjonowanie zależy od „stałej dostępności pracy migrantów z kontynentu”. To jedna strona medalu. Z drugiej zaś – jak dyplomatycznie zaznaczają eksperci – przedstawiciele biznesu „zbyt niechętnie omawiają kwestie wysokości płac”, co (zdaniem twórców raportu) może „wyjaśniać, dlaczego to imigranci (a nie Brytyjczycy – dop. aut.) są przez nich zatrudniani”.
Z danych zebranych przez MAC wynika, że pracownicy z tak zwanych nowych krajów członkowskich (a więc z Polski, Czech, Rumunii, Bułgarii etc.) zarabiają średnio sporo mniej niż pracownicy urodzeni w Wielkiej Brytanii (istnieje więc obawa, że są zatrudniani nie z uwagi na kwalifikacje czy chęć do pracy, ale przez kwestie finansowe).
Co istotne, nie oznacza to jednak, że liczba pracujących w UK imigrantów i ich niskie zarobki miały wpływ na spadek wynagrodzeń otrzymywanych przez Brytyjczyków. Z danych zgromadzonych przez MAC wynika, że – owszem – pracownicy z krajów „nowej Unii” (między innymi z Polski i innych państw, które przystąpiły do UE w 2004 roku lub później) zarabiają średnio o 27 procent mniej niż rdzenni Brytyjczycy. Jednak imigranci z krajów „starej Unii” (Niemiec, Hiszpanii, Francji etc.) otrzymują średnie wynagrodzenia o 12 procent przewyższające pensje Brytyjczyków.
Co jeszcze wynika z raportu? Okazuje się, że niektórzy pracodawcy twierdzą, że nawet podnosząc płace nie udałoby im się zwiększyć liczby zatrudnianych przez siebie Brytyjczyków. MAC uważa z kolei, że to stwierdzenie jest nieprawdziwe. Według twórców raportu – pracodawcy nie mieliby problemu ze znalezieniem brytyjskich pracowników, gdyby tylko… zaoferowali im pensje „wysoko przekraczające obecne stawki”.
Imigranckie dylematy, czyli dorabianie teorii
Raport MAC powstał po to, by „pomóc urzędnikom w opracowaniu zasad migracji po Brexicie” w taki sposób, aby koniec swobodnego przepływu nie miał negatywnego wpływu na lokalną gospodarkę.
Komentujący publikację wstępnego raportu MAC profesor Alan Mannig powiedział, że pracodawcy we wszystkich sektorach są „zaniepokojeni perspektywą ograniczenia migracji z krajów Europejskiego Obszaru Gospodarczego”. Twórcy raportu przyznali, że zmniejszenie migracji wpłynie na gospodarcze zahamowanie. Jednak – jak zaznaczyli – niekoniecznie musi to oznaczać zmniejszenie PKB czy obniżenie standardu życia Brytyjczyków.
Ten ostatni wniosek bardzo spodobał się szefowi Migration Watch – antyimigranckiej, antyunijnej, skrajnie prawicowej organizacji. Lord Green of Deddington pozwolił sobie nawet na komentarz, że „to, co jest dobre dla pracodawców, nie zawsze jest dobre dla ogółu”.
Foto: © Copyright Roger Davies, Creative Commons Licence, geograph.org.uk