Małgorzata Szymanowicz z Cardiff walczy o odzyskanie córki. Ojciec dziecka uprowadził je w 2012 roku do Libii. Talia Szymanowicz miała wówczas zaledwie 15 tygodni. Historię walki Małgorzaty Szymanowicz o córkę opisuje BBC.
Od marca tego roku Polka ma wreszcie kontakt ze swoją córeczką, ale jedynie za pośrednictwem internetu. Rozmawia z nią za pomocą komunikatora Skype. Dlaczego matka nie może spotkać się ze swoim dzieckiem?
Najgorszy dzień życia
13 listopada 2012 roku Małgorzata Szymanowicz wybrała się na zakupy. Planowała rodzinną podróż do Polski, gdzie miała spotkać się ze swoją matką. Pod nieobecność Polki, Maher Belaid – mąż kobiety i ojciec Talii – zabrał dziewczynkę na lotnisko Heathrow. Następnie, razem z niespełna czteromiesięczną córeczką, wyleciał do Tunezji. Wszystko to bez wiedzy matki dziecka.
Zanim prawda wyszła na jaw, zaniepokojona nieobecnością męża i córki Polka przez cały wieczór dzwoniła na policję i kontaktowała się ze szpitalami. Kobieta bała się, że ich bliskich spotkał nieszczęśliwy wypadek. Dopiero o 23:00 Maher Belaid zadzwonił do niej i poinformował, że wywiózł ich wspólną córkę z Wielkiej Brytanii.
Gdy mężczyzna (samotnie) powrócił na Wyspy w 2014 roku, natychmiast został aresztowany i skazany na karę więzienia (wyrok 6 lat za niezastosowanie się do postanowienia sądu, który uznał, że Talia powinna wrócić do mamy). Obecnie mężczyzna przebywa na wolności, został wypuszczony po odbyciu połowy kary. Maher Belaid mieszka w Londynie, gdzie oczekuje na deportację. Proces ten został odroczony o 12 miesięcy, aby dać mężczyźnie czas na sprowadzenie Talii do Wielkiej Brytanii.
Tymczasem córka Polki pozostaje pod opieką mieszkającej w Libii matki Mahera Belaida. Dziewczynka mieszka w pobliżu Trypolisu, stolicy i największego miasta kraju. Do swojej babci zwraca się jak do matki.
To skomplikowane…
Pani Małgorzata i Maher Belaid pozostają w separacji. Od marca tego roku, po prawie czterech latach bez kontaktu, Polka może rozmawiać z córką za pośrednictwem komunikatora Skype. Udało się to dzięki staraniom organizacji charytatywnej Reunite.
Córeczka Polki bardzo słabo mówi po angielsku, porozumiewa się głównie po arabsku. Ojciec dziecka pośredniczy w rozmowach matki z Talią jako tłumacz. Małgorzata Szymanowicz cały czas walczy o odzyskanie córki. Dlaczego od tylu lat jej starania nie przynoszą efektów?
Wiele wyjaśniają słowa Jo Stevens, posłanki z Cardiff (Partia Pracy), zaangażowanej w sprawę uprowadzenia dziewczynki do Libii. Talia ma brytyjski paszport, jednak w Libii nie ma brytyjskich struktur konsularnych, które mogłyby pomóc w sprowadzeniu dziewczynki do Wielkiej Brytanii. Kraj uważany jest za niebezpieczny, prawdopodobieństwo ataków terrorystycznych jest bardzo wysokie. Od 2014 roku Foreign and Commonwealth Office odradza obywatelom UK podróże do Libii.
Mąż Polki i ojciec dziecka – wbrew nakazowi sądu – nie przykłada się do tego, aby sprowadzić córkę do Wielkiej Brytanii. Istnieją obawy, że mężczyzna zostanie wkrótce deportowany, a wtedy Polka (być może) całkowicie straci kontakt z Talią.
Posłanka Jo Stevens uważa, że w takiej sytuacji ojciec dziecka powinien trafić do brytyjskiego więzienia. Reprezentantka Partii Pracy jest też zdania, że sprawą Polki powinni zająć się urzędnicy na szczeblu ministerialnym. „Potrzebujemy woli politycznej, pomocy ekspertów prawnych (….). Apeluję: jeśli ktoś ma potrzebną wiedzę i może pomóc, niech skontaktuje się ze mną” – prosi posłanka. „Jestem zła, że ktoś lekceważy wyrok, że zagraniczne kraje nie przestrzegają międzynarodowych praw człowieka. W centrum tej historii jest niewinne dziecko, które nie może zobaczyć swojej matki” – podsumowuje Jo Stevens dla BBC.
Poproszony o komentarz rzecznik Home Office zapewnił jedynie, że wszystkie decyzje dotyczące deportacji podejmowane są w sposób indywidualny, a osoby w tym temacie decyzyjne biorą pod uwagę konkretne okoliczności danego przypadku.
MateriałBBC dostępny pod tym linkiem: https://www.bbc.com/news/av/uk-wales-45633112/she-s-my-daughter-she-should-be-with-me