Uczniowie ósmej klasy Walthamstow Academy w północno-wschodnim Londynie otrzymali na lekcji geografii broszurę informacyjną, która miała zawierać „podstawową wiedzę” o (między innymi) migracji do Wielkiej Brytanii. W dokumencie posłużono się przykładem Polaków mieszkających w UK.
Czego nastoletni uczniowie mogli dowiedzieć się ze szkolnej broszury? Między innymi tego, że imigranci znad Wisły zaczęli masowo przyjeżdżać do UK po 2004 roku, kiedy Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. Polaków, według autorów dokumentu, który (w założeniu) miał być „wiedzą w pigułce”, skusiła brytyjska, bezpłatna opieka zdrowotna, wysokie płace, lepsze szkoły, lepsze warunki mieszkaniowe oraz niskie bezrobocie („95 procent szans na znalezienie pracy”).
Autorzy dokumentu wymienili też zalety i wady wynikające z tego, że w Wielkiej Brytanii osiedlają się imigranci (w domyśle – Polacy). Wśród zalet wyliczono to, że imigranci ciężko pracują (w zawodach, których Anglicy nie chcą wykonywać, takich jak sprzątanie), płacą podatki czy otwierają sklepy i restauracje. Jeśli chodzi o wady wynikające z wysokiej migracji (w domyśle – Polaków), autorzy dokumentu wymienili zbytnie obciążenie służby zdrowia, to, że lokalne szkoły muszą się przygotować do przyjęcia uczniów mówiących w wielu językach oraz fakt, że imigranci często pracują na czarno (a przez to nie płacą podatków). Dodatkowo, w dokumencie znalazło się zdanie: „Niektórzy miejscowi twierdzą, że miejsca pracy są kradzione, ponieważ imigranci pracują za mniejsze stawki, a to powoduje, że tutejsi są bezrobotni”.
Matka alarmuje, szkoła przeprasza, niesmak pozostaje
W londyńskiej Walthamstow Academy kształci się wielu polskich uczniów. Po tym, jak o sprawie kontrowersyjnego dokumentu zrobiło się głośno, placówka została oskarżona o szerzenie „propagandy Brexitu” oraz posługiwanie się nieprawdziwymi informacjami, których rozpowszechnianie może stwarzać ryzyko, że uczęszczające do szkoły dzieci imigrantów zostaną napiętnowane.
Jedna z matek, której 12-letnia córka otrzymała broszurę, stwierdziła, że to niepokojące, że dzieciom przekazuje się stronnicze informacje, które nie są podparte żadnymi statystykami. „Uważam, że to szokujące i ofensywne, że kiedy mówi się o migracji, jako przykład pokazany zostaje tylko jeden naród” – stwierdziła kobieta cytowana przez „The Independent”. Swoje oburzenie treścią broszury wyraził też Nicholas Hatton, założyciel organizacji the3million. „Ten, kto opracował ten dokument, opiera się na uprzedzeniach. Już wielokrotnie zaprzeczono tezom, które zostały zawarte w broszurze” – stwierdził Hatton. Założyciel the3million dodał też, że kolportowanie podobnych dokumentów w szkołach powinno być zabronione. „To naprawdę niebezpieczne. Od czasu referendum liczba przestępstw z nienawiści rośnie, szczególnie tych popełnianych wobec imigrantów z Europy Wschodniej. W szkołach nie powinno być miejsca na powielanie mitów na temat imigracji. To grozi indoktrynacją dzieci i jest po prostu obrzydliwe” – stwierdził w rozmowie z „The Independent” Nicholas Hatton.
Po otrzymaniu wielu skarg od zaniepokojonych rodziców i aktywistów, dyrektorka placówki, Emma Skae, przeprosiła za to, że w dokumencie zawarto niedokładne, wprowadzające w błąd informacje. W odpowiedzi na wiadomość od jednej ze zbulwersowanych matek, która w mailu stwierdziła, że boi się o to, że jej córka będzie stygmatyzowana przez treści zawarte w dokumencie, dyrektorka odpisała: „Jest mi bardzo przykro, że poczuła się pani obrażona tym, co przeczytała w broszurze”. Dyrektorka przyznała też, że kontekst, w którym przedstawiono informacje o polskich imigrantach w UK może być niezrozumiały, a niektóre z zastosowanych przykładów są niedokładne oraz „nie odzwierciedlają tego, w jaki sposób my, jako społeczność szkolna, myślimy i działamy”. Dyrektorka zapewniła także, że broszura została opracowana na nowo.
Warto zaznaczyć, że informacje zawarte w pierwotnym dokumencie stoją w sprzeczności z opublikowanymi niedawno wynikami badań Oxford Economics, z których wynika, że imigranci z krajów UE co roku płacą wyższe podatki (średnio o 2,3 tysiące funtów) niż Brytyjczycy. Dodatkowo, imigranci z UE przez całe życie zasilają budżet kwotą o 78 tysięcy funtów wyższą niż suma pobranych przez nich zasiłków oraz wartość wykorzystanych świadczeń i usług publicznych. Dla porównania, przeciętny Brytyjczyk, przez całe swoje życie, pobiera (w zasiłkach, świadczeniach etc.) z budżetu państwa tyle samo, ile do niego wpłaca, więc bilans wynosi w tym przypadku zero funtów.