W poniedziałek Donald Trump przyleci do Wielkiej Brytanii na trzydniową wizytę państwową. Przeciwnicy prezydenta USA grożą, ze sparaliżują centrum Londynu. Planowana demonstracja ma być jedną z największych w historii Wielkiej Brytanii.
Podczas ubiegłorocznej, roboczej wizyty Donalda Trumpa na Wyspach, na ulice Londynu wyszło 250 tysięcy protestujących. Trzydniowa wizyta, która rozpoczyna się w poniedziałek, ma charakter państwowy – prezydent USA zostanie przyjęty ze wszystkimi honorami, spotka się z Theresą May, a królowa Elżbieta II zorganizuje dla niego specjalny bankiet. To, że na Trumpa spłyną zaszczyty jeszcze bardziej rozsierdza jego przeciwników, którzy – w odwecie – planują jedną z największych demonstracji w historii Wielkiej Brytanii.
Milkshaki i autokary
Akcja przeciwników Trumpa zacznie się już w poniedziałek wieczorem, kiedy protestujący zbiorą się pod pałacem Buckingham. Demonstracja odbędzie się w czasie, w którym Trump będzie gościem bankietu organizowanego przez królową Elżbietę II. Na bankiecie obecni będą między innymi przedstawiciele rodziny królewskiej (oprócz Meghan, księżnej Sussexu, która przebywa na urlopie macierzyńskim) i politycy. Zabraknie jednak Jeremy’ego Corbyna z Partii Pracy, Vince’a Cable’a (Liberalni Demokraci) czy spikera Izby Gmin Johna Bercowa, którzy w mniej (Bercow i Cable) lub bardziej (Corbyn) dosadny sposób postanowili wyrazić swoją niechęć do Trumpa.
We wtorek odbędzie się masowy więc w Londynie. Demonstranci dojadą do stolicy z co najmniej piętnastu miast (wynajęte autokary mają dostarczyć protestujących z Oxfordu, Edynburga, Swansea, Manchesteru, Newcastle, Yorku, Leeds, Derbyshire, Sheffield czy Belfastu). Swoją obecność zapowiedziało też około 150 działaczy Milkshakes Against Racism, którzy w ramach zrywu „Milkshakes Against Trump” będą próbowali obrzucić prezydenta USA koktajlami mlecznymi.
Protestanci zbiorą się na Trafalgar Square, a następnie przejdą do Whitehall i na Parliament Square. Część z demonstrantów zbuduje też symboliczny mur z kartonów, który następnie zostanie zburzony (ma to być protest przeciwko antyimigracyjnej polityce Trumpa). Protestujący zamierzają zablokować centrum Londynu, aby – jak twierdzą – cały świat dowiedział się, że Donald Trump nie jest mile widziany na Wyspach.
W środę, trzeciego dnia wizyty, demonstranci będą protestować w Portsmouth, gdzie Trump pojawi się na uroczystościach upamiętniających 75. rocznicę lądowania w Normandii. Przeciwnicy prezydenta USA twierdzą, że udział Trumpa w uroczystościach w Portsmouth jest „obrazą dla tych, którzy zginęli walcząc z faszyzmem”.
Kosztowna wizyta
Z badań przeprowadzonych dwa tygodnie temu wynika, że milion mieszkańców Londynu wyraża gotowość do wzięcia udziału w protestach przeciwko Trumpowi. Tak duże zainteresowanie demonstracjami sugeruje rekordową frekwencję. To z kolei oznacza konieczność wzmocnienia sił, które będą ochraniać prezydenta USA.
W oficjalnym komunikacie biura prasowego Met Police zaznaczono, że jest zbyt wcześnie, aby spekulować na temat kosztów działań policji i służb bezpieczeństwa. „Koszty będą jednak bardzo wysokie” – podkreślono.
Foto: @T.J. Hawk, Flickr, Lic. (CC BY-SA 2.0) https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/