Przed posłaniem dziecka do szkoły podstawowej, rodzice powinni być zobligowani do przedstawienia dyrekcji palcówki potwierdzenia, że pociecha przyjęła szczepionkę MMR – tego domagają się lekarze w otwartym liście skierowanym do ministra zdrowia i ministra edukacji.
Pod listem podpisało się czworo londyńskich, poważanych i znanych lekarzy (GP): Sir Sam Everington, dr Mohini Parmar, dr Andrew Parson i dr Josephine Sauvage . Warto zaznaczyć, że Sir Sam Everington pełnił funkcję doradcy ministra zdrowia.
W liście skierowanym do Matta Hancocka (Ministerstwo Zdrowia) oraz Gavina Williamsona (Ministerstwo Edukacji) lekarze apelują o wprowadzenie przepisów, które obligowałyby rodziców dzieci rozpoczynających edukację w szkołach podstawowych do przedstawienia dyrekcji zaświadczeń, że ich pociechy otrzymały dwie rekomendowane dawki szczepionki przeciwko śwince, różyczce i odrze. Zdaniem autorów listu, szczepienie powinno być warunkiem przyjęcia do szkoły. Zwolnieni z obowiązku przedstawienia zaświadczenia o zaszczepieniu dziecka powinni być jedynie ci rodzice, których pociechy (z przyczyn zdrowotnych czy religijnych) nie mogły przyjąć dwóch rekomendowanych dawek MMR.
Autorzy listu przekonują, że wprowadzenie nowych przepisów uratowałoby wiele żyć i pozwoliłoby ograniczyć działania części „lekkomyślnych, sprzeciwiających się szczepieniom rodziców”. Lekarze zwracają też uwagę, że stawianie warunku „nie szczepisz – nie wysyłasz dziecka do szkoły” jest powszechne w krajach europejskich.
List lekarzy został upubliczniony (opublikował go między innymi „Guardian”) po tym, jak udostępniono dane, z których wynika, że w ostatnich latach odsetek brytyjskich pięciolatków otrzymujących obie dawki szczepionki MMR spadał (dziś wynosi nieco ponad 87 procent). Według Światowej Organizacji Zdrowia, odsetek wyszczepialności powinien wynosić co najmniej 95 procent (to pozwala zapewnić odporność zbiorową i – w konsekwencji – wyeliminować odrę, świnkę i różyczkę).
Już wcześniej minister zdrowia Matt Hancock grzmiał, że przeciwnicy szczepień mają „krew na rękach”. Komentując spadającą wyszczepialność dzieci w Wielkiej Brytanii Hancock stwierdził, że nie chciałby nakładać na rodziców obowiązku szczepień, ale nie może tego wykluczyć. „Myślę, że musimy rozważyć wszystkie opcje” – stwierdził minister zdrowia. Matt Hancock nie skomentował jednak apelu lekarzy.
Przedstawiciele kilku pozarządowych organizacji zajmujących się kwestiami zdrowia publicznego krytycznie odnieśli się do listu londyńskich lekarzy. Ich zdaniem wprowadzenie obowiązkowych szczepień i uzależnienie od szczepień możliwości kształcenia dziecka w publicznej szkole sprawi, że poziom zaufania pozbawionych możliwości wyboru rodziców do lekarzy jeszcze bardziej spadnie. Dodatkowo, jak zwracają uwagę przedstawiciele wspomnianych organizacji, postawieni pod ścianą rodzice mogą rezygnować z edukacji szkolnej i decydować się na edukację domową.
Z kolei profesor Helen Stokes-Lampard z Royal College of General Practitioners stwierdziła: „Jako lekarze pierwszego kontaktu mamy bliską relację z naszymi pacjentami, zbudowaną na zaufaniu i zrozumieniu. Aby ją utrzymać, musimy pomóc ludziom w podejmowaniu samodzielnych decyzji. Pozytywny, świadomy i wykształcony wybór zawsze będzie bardziej pożądany w perspektywie długoterminowej, a egzekwowanie szczepień może mieć niezamierzone, negatywne konsekwencje”.
Także przedstawiciele The Royal Society for Public Health i Faculty of Public Health nie zgodzili się z propozycjami zawartymi w liście londyńskich lekarzy.
Foto: Pixnio, CC0