4 listopada obchodzimy dzień taniego wina oraz Europejski Dzień Równej Płacy. Zbieżność jest zapewne przypadkowa, ale bardzo na miejscu. To właśnie dziś pijące panie mogą sięgnąć po coś z procentami i w kieliszku utopić kilka łez. Dlaczego?
4 listopada to bowiem symboliczny dzień, od którego kobiety w Europie przestają otrzymywać wynagrodzenie za swoją pracę zawodową. Jednocześnie mężczyźni będą za taką samą pracę zarabiać aż do 31 grudnia. Jakim cudem? Ten „cud” to gender pay gap, czyli swojska luka płacowa.
Jakie są przyczyny luki płacowej? Według Komisji Europejskiej jest ich kilka. Kobiety częściej pracują w niepełnym wymiarze godzin, są głównymi opiekunkami rodzin (a przez to nie zdobywają doświadczenia, nie podnoszą kwalifikacji), mają problem z przebiciem „szklanego sufitu”, pracują w mniej prestiżowych branżach itd. „Różnice płac biorą się również ze stereotypów i dyskryminacji w związku z płcią. Większa przejrzystość płac pozwoliłaby dowiedzieć się, które z tych przyczyn są najważniejsze” – przyznaje w komunikacie KE.
Komisja Europejska nie tylko stwierdza, że problem luki płacowej w Europie istnieje i że jest palący. Dodatkowo publikuje też opracowany przez Eurostat ranking państw pokazujący (nie)równości płac kobiet i mężczyzn za wykonywanie takiej samej pracy.
Z zestawienia wynika, że różnica wynagrodzeń za pracę wykonywaną przez kobiety i mężczyzny jest najmniejsza w Rumunii i wynosi zaledwie 3,5 procent. Na drugim miejscu znalazły się – ex-aequo – Luksemburg i Włochy (5 procent), na trzecim – Belgia (6 procent).
Polska uplasowała się tuż za podium (luka płacowa wynosi w tym przypadku „zaledwie” 7 procent). Na drugim końcu zestawienia znalazła się Wielka Brytania, gdzie luka płacowa wynosi aż 20,8 procent. Za Zjednoczonym Królestwem, na 26. pozycji uplasowały się Niemcy (luka płacowa na poziomie 21 procent) i Czechy (21,1 procent). Ranking zamyka Estonia, gdzie luka płacowa wynosi aż 25,6 procent.
Uśredniając, kobiety w krajach UE zarabiają o około 16 procent mniej niż mężczyźni wykonujący taką samą pracę (w zeszłym roku zarabiały o 16,2 procent mniej). Tym samym od dziś do końca roku panie robią za friko (za uścisk dłoni prezesa). Zarówno w robocie, jak i w domu. W tym drugim przypadku – za uśmiech bąbelka.
Tak się bowiem składa, że z danych Global Gender Gap Index wynika, że panie nie dość, że za pracę zawodową dostają mniej, to jeszcze poświęcają dwa razy więcej czasu niż mężczyźni na prace domowe i inne nieodpłatne czynności, na przykład na opiekę nad dziećmi czy opiekę nad chorymi członkami rodziny.
Jak ostrzega Światowe Forum Gospodarcze, jeżeli utrzymamy obecne tempo zmian, to likwidacja luki płacowej na świecie zajmie aż 108 lat. Na pocieszenie dodajmy, że w krajach Europy Zachodniej likwidacja gender pay gap zajmie mniej, bo „jedynie” 61 lat.
Today is European #EqualPayDay. It’s the day when women symbolically stop getting paid compared to their male colleagues for the same job.
Women in the EU still earn on average 16% less than men, a slight improvement from last year’s 16.2%.
Let’s close the gap! pic.twitter.com/Q827N4GxXX— European Commission 🇪🇺 (@EU_Commission) 4 listopada 2019