Śmierć i podatki? Nie w tym przypadku, bo kontrowersyjny „Sugar tax” nie jest jedynie kolejnym pomysłem władzy na to, jak dobrać się do naszych kieszeni.
Owszem, środki pozyskane z „Sugar tax” wpływają do Skarbu Państwa i – jak szacują specjaliści – pozwolą NHS zaoszczędzić (w przeciągu roku) aż 15 milionów GBP. Ale nie to powinno być dla nas najbardziej istotne. Najważniejsze jest, że dopłacając 20 pensów do każdego, kupionego litra słodzonego napoju realnie przykładamy się do spadku zachorowań na raka jelita grubego czy cukrzycę.
Cukier to skryty morderca – jego długotrwałe, nadmierne spożycie powoduje nie tylko próchnicę, ale i zwiększa szansę na wystąpienie choroby niedokrwiennej serca czy udaru mózgu. To także cukier jest głównym winowajcą tego, że stoimy u progu epidemii otyłości.
Niestety, schorzenia będące konsekwencją zbyt częstego sięgania po łakocie i słodkie napoje coraz częściej dotykają nie tylko dorosłych, ale i dzieci oraz nastolatków. Jak szacują specjaliści – głównym źródłem spożycia cukru są dla młodych ludzi napoje gazowane i energetyki. Dietetycy biją na alarm i zalecają, żeby jak najmocniej ograniczyć dzienne spożycie produktów zawierających słodką truciznę. Jednak zwykłe ostrzeżenia już nie wystarczają. Rozwiązaniem problemu ma być specjalny podatek.
2 pensy – tyle ekstra zapłacimy za każdy litr słodkiego napoju bezalkoholowego. Według badań przeprowadzonych przez Children’s Food Campaign wprowadzenie „Sugar tax” może – w przeciągu kolejnych dwóch dekad – przyczynić się do spadku zachorowalności na cukrzycę (mniej o 50 000 przypadków), spadku występowania nowotworów jelita grubego (mniej o 9 000 przypadków) oraz choroby niedokrwiennej serca i udarów mózgu (spadek o 33 000 zachorowań).
Podatek, który może – w kontekście długofalowym – uratować zdrowie nas i naszych dzieci oraz pozytywnie wpłynąć na zmianę nawyków żywieniowych nie podoba się producentom żywności i napojów. Gavin Partington z British Soft Drink Association podważył wyniki badań przeprowadzonych przez CFC twierdząc, że podatek od słodzonych napojów bezalkoholowych uderzy jedynie po kieszeniach najbiedniejszych, a jego wprowadzenie nie przyczyni się do spadku epidemii otyłości czy zmniejszenia liczby zachorowań na cukrzycę. Partington oznajmił także, że to nie ilość wypitych słodzonych napojów, ale ogólny styl życia czy poziom aktywności ma największy wpływ na nasze życie i zdrowie i że to właśnie na promowaniu ćwiczeń (a nie na ustanawianiu nowych podatków) powinni skupić się rządzący.
foto: Flick (lic. CC)