Kucyk o wdzięcznym imieniu Lilly miał być wyjątkowym prezentem komunijnym. Niestety, zwierzę nie przypadło do gustu ośmiolatce. Dziewczynce nie podobało się między innymi to, że konik nie wykonuje jej poleceń i brzydko pachnie. To przesądziło o jego losie.
Era zegarków i rowerów-składaków już dawno za nami, a lista aktualnie topowych prezentów komunijnych jest długa i wypełniona drogim sprzętem oraz pożądanymi gadżetami. W ściślej czołówce trendów znajdziemy między innymi konsole, markowe laptopy, quady i drony. Do tego dochodzą zwierzaki – im rzadsze i bardziej spektakularne, tym lepiej.
Były rasowe szczeniaki, były małe jeże pigmejskie, a teraz – na fali popularności produkcji z serii „My Little Pony” – przyszedł czas na kucyki.
Urocza, śnieżnobiała Lilly wydawała się być idealnym prezentem dla ośmiolatki, która w tym roku przystępowała do pierwszej komunii świętej. Niestety, młoda, nie poddana wcześniej stosownej tresurze klacz nie chciała bezwarunkowo wykonywać poleceń dziewczynki. Ośmiolatkę rozzłościło też to, że konik śmierdzi i jest „głupi, durny i beznadziejny”. Na takie dictum rodzice dziecka zareagowali bezrefleksyjnie – Lilly, zaledwie dwa dni po zakończeniu uroczystości komunijnych, została zaprowadzona do handlarza koni rzeźnych.
Wszystko wskazywało na to, że losy kucyka są przesądzone. Na szczęście grupie aktywistów działających między innymi z ramienia fundacji Pegasus udało się wspólnymi siłami i przy pomocy oburzonych internautów ubierać 2 tysiące złotych. Konik został odkupiony i trafił do nowych, odpowiedzialnych opiekunów. Pod ich skrzydłami Lilli odzyskuje zaufanie do ludzi i zdrowieje. Okazało się bowiem, że kucyk był przeziębiony i wymagał specjalistycznego leczenia.
Foto: FB Fundacji PEGASUS