in , ,

Polacy na Wyspach to stracone pokolenie?

 

Kampania prezydencka wystartowała pełną parą, a kandydaci ubiegający się o najwyższy urząd w Polsce – prześcigają się w formułowaniu kolejnych obietnic. W tej propagandowej akrobatyce słownej niewiele o emigrantach. Dlaczego? Bo to stracone pokolenie.

Przedstawiciele obozu rządzącego donoszą triumfalnie, że poziom bezrobocia w Polsce cyklicznie spada. Gadające, polityczne głowy nie przyznają jednak w swoich płomiennych przemówieniach, że największy wpływ na ten stan rzeczy ma nie rozwój gospodarczy czy zagraniczne inwestycje, ale emigracja. Bezrobocie nie spada, ale ląduje na Heathrow. Zaledwie w przeciągu ostatnich 4 lat (czyli od ostatniego spisu powszechnego w UK) w bardzo długie odwiedziny do Królowej wyjechało ponad 100 tysięcy Polaków. Liczba imigrantów znad Wisły wzrosła od chwili przystąpienia Polski do EU dziesięciokrotnie. Pod tym względem prześcigamy nawet przybyszy z Indii czy Pakistanu.

Młodzi, wykształceni, przedsiębiorczy

Jest nas coraz więcej, a przez to – jesteśmy coraz lepiej słyszalni. W przenośni, ale i dosłownie, bo polski jest w wśród osób z przedziału wiekowego 20-30+ drugim (po angielskim rzecz jasna) najczęściej używanym językiem na Wyspach. To zresztą młodzi emigranci są najlepiej zauważalni i najmocniej cenieni. To oni najskuteczniej walczą z negatywnym stereotypem „Polaka-hydraulika”. Coraz częściej na Wyspy wyjeżdżają inżynierowie, finansiści, programiści – ludzie świetnie wykształcenie, doświadczeni, płynnie porozumiewający się po angielsku, posiadający cenione przez brytyjskich pracodawców doświadczenie i praktyczne umiejętności zawodowe. Wyjeżdżają też sprytni biznesmeni, którzy – przytłoczeni polską biurokracją – coraz śmielej zakładają w UK dobrze prosperujące firmy.

13611475_s90% polskich emigrantów na Wyspach to osoby poniżej 44 roku życia, a ponad połowa z nich może postawić przed nazwiskiem skrót „mgr”. 97% Polaków w UK pracuje, a dla pozostałych 3% bezrobocie jest jedynie stanem przejściowym, a nie – jak w Polsce – trybem permanentnym i ciągnącą się latami walką o przeżycie. Na Wyspy przyjeżdżamy albo z rodzinami, albo z zamiarem założenia tu podstawowej komórki społecznej. Stała praca, wysoki komfort życia i zadowalający dochód pozwalający na to, by optymistycznie patrzeć w przyszłość sprawiają, że statystyczna Polka przebywająca nad Tamizą rodzi 2,1 dzieci, kiedy jej koleżanka znad Wisły może pozwolić sobie na zaledwie 1,3 potomka. Nic dziwnego, że dwie trzecie z emigrantów nie ma zamiaru wracać do kraju, a ponad 40% z nich planuje w przyszłości starać się o brytyjskie obywatelstwo, a przy okazji – wzmocnić piastowaną przez Polaków pozycję lidera w kategorii największej liczby podań o brytyjski paszport składanych przez przedstawicieli narodów europejskich.

Straceni, ale warci zachodu

Polska ma 38 milionów obywateli, z czego aż 2 miliony to emigranci na stałe mieszkający poza granicami kraju. Do polskich korzeni przyznaje się około 60 milionów ludzi rozsianych po całym świecie. Od dawna wyjeżdżamy i rzadko kiedy wracamy. A politykom to na rękę.

Kiedy kandydaci na Prezydenta formułują kolejne obietnice, Polacy coraz częściej dochodzą do wniosku, że próba strawienia tej wyborczej kiełbasy może się skończyć potężną obstrukcją. Zamiast wierzyć w kolejne zapewnienia rządzących i spuszczać w toalecie niespełnione nadzieje – biorą przyszłość w swoje ręce, pakują walizki i wyjeżdżają, zmniejszając tym samym liczbę narzekających i do emigracyjnej walizki zabierając bezrobocie, które (teoretycznie) w Polsce wciąż spada, a w praktyce – trafia do luku bagażowego samolotu lecącego na Heathrow. I mimo zbliżającego się wielkimi krokami terminu wyborów i na chwilę przed potencjalną rewolucją na stołkach, nic tego trendu nie zmieni. Rządzący obiecują, że będzie lepiej, ale wciąż nie mają pomysłu na to, jak namówić emigrantów do powrotu. Zresztą, po co tracić energię i marnować zasoby fantazję na przymilanie się tym, którzy wciąż są mniejszością i których polityczna statystyka już dawno uznała za stracone pokolenie? Dla polskich polityków nie jesteśmy warci zachodu. Na szczęście, Zachód myśli co innego.

Autor: Ania

Dodaj komentarz

Jeremy Clarkson zawieszony – niedzielnego Top Gear nie będzie!

Eurowizja 2015. Znamy reprezentanta Polski