Według danych przytoczonych przez redaktorów portalu Dziennik Gazeta Prawda w zeszłym roku liczba osób żyjących w skrajnej nędzy wzrosła aż o 400 tysięcy. Wygląda na to, że – wbrew hurraoptymistycznym deklaracjom polityków – nie ma do czego wracać.
Największy wzrost liczby osób żyjących w skrajnym ubóstwie = w porównaniu do 2013 – odnotowano w ośmiu województwach: dolnośląskim, lubuskim, małopolskim, opolskim, świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim. Najgorzej jest na Warmii i Mazurach, gdzie aż 14,8% mieszkańców żyło w skrajnej biedzie. Niewiele lepiej sytuacja prezentuje się w świętokrzyskim (12,2%), na Podlasiu (10,9%) i w pozornie zamożnej Wielkopolsce (10,1%).
Przyczyną biedy jest – oczywiście – bardzo wysokie bezrobocie i niskie płace. Najgorzej mają mieszkańcy wsi, gdzie poziom skrajnego ubóstwa jest ponad dwukrotnie wyższy niż w miastach.
Granica polskiej biedy
O tym, czy dana osoba jest skrajnie uboga decydują obliczenia Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS). Granicą skrajnego ubóstwa jest minimum egzystencjalne, które uwzględnia jedynie te potrzeby, których zaspokojenie nie może zostać odłożone w czasie a których niezaspokojenie prowadzi do biologicznego wyniszczenia.
Według GUS za granicę ubóstwa dla gospodarstwa prowadzonego przez jedną osobę uważa się 540 zł (niewiele ponad 90 GBP) miesięcznie. Kwota rozporządzalna w przypadku czteroosobowej rodziny (dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci do lat 14) to natomiast 1,458 zł (około 250 GBP).
Foto: Pixa Bay (lic. CC0 PD)