Pięciotygodniowy chłopiec trafił do szpitala z pęknięciem kości czaszki i poważnym uszkodzeniem mózgu. Ojciec dziecka nie poczuwał się do winy, szybko zerwał kontakt z zaatakowaną matką i ich wspólnym synem. Mieszkający w Blackpool mężczyzna był poszukiwany przez Policję w Polsce. Ukrywając się przed rodzimym wymiarem sprawiedliwości – nie wyraził zgody na to, aby dziecko nosiło jego nazwisko.
Proces w sprawie Tomasza Raszkiewicza z Blackpool odbył się w Preston Crown Court. 33-letni mężczyzna został oskarżony o to, ze 22 listopada ubiegłego roku celowo, brutalnie popchnął swoją partnerkę. W konsekwencji ataku kobieta upadła na podłogę. Mężczyzny nie powstrzymało to, że jego partnerka – podczas napaści – trzymała na rękach pięciotygodniowego synka. Dziecko uderzyło głową o ziemię. Raszkiewicz nie odwiózł syna do szpitala. Zaraz po tym tragicznym zdarzeniu – wyprowadził się z mieszkania i zerwał kontakty z bliskimi.
U niemowlaka, który do szpitala trafił w stanie ciężkim, stwierdzono pęknięcie kości czaszki oraz poważne uszkodzenie mózgu. Z opinii lekarzy wynika, że obrażenia te mogą mieć negatywny wpływ na dalszy rozwój dziecka, uniemożliwiając mu samodzielne funkcjonowanie.
Tomasza Raszkiewicza odnaleziono trzy dni po ataku. 33-latek został uznany winnym ciężkiego uszkodzenia ciała. Podczas rozprawy nie wykazał skruchy. Mężczyzna usłyszał wyrok 3 lat i dwóch miesięcy pozbawienia wolności. Po zakończeniu odbywania kary zostanie deportowany do Polski, gdzie jest poszukiwany za „nieudzielenie pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednio niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, przez mogącego jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”.
Raszkiewicz – ukrywając się w Wielkiej Brytanii – nie zgodził się między innymi na to, aby syn nosił jego nazwisko.
Źródło: BBC
Foto: materiały policyjne