Młody kormoran z poważnie zranionym skrzydłem wleciał na teren Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, a następnie wszedł do poczekalni, w której na rejestrację oczekiwali pacjenci.
W ubiegły czwartek około godziny 10:00 patrol strażników miejskich został wezwany na ulicę Słodowskiej-Curie we Wrzeszczu. Powód wezwania strażników? Osoba dokonująca zgłoszenia poinformowała dyspozytora, że na tamtejszym parkingu przechadza się ranny ptak. Jak się później okazało, chodziło o kormorana.
„Strażnicy znaleźli go, gdy spacerował między autami. Ptak najprawdopodobniej miał uszkodzone skrzydło. Świadkowie mówili, że mimo licznych prób nie udało mu wzbić się w powietrze. Widać było, że jest wycieńczony” – relacjonuje cytowany przez serwis trojmiasto.pl Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
Przez kilka chwil strażnicy i ptak bawili się w chowanego. Kormoran kluczył między zaparkowanymi samochodami, uciekał, chował się. W pewnym momencie wyszedł wprost na pobliską jezdnię. Wtedy też strażnicy zdecydowali się wstrzymać ruch pojazdów. Ptak skorzystał z okazji, wzleciał na krótko i po pokonaniu około 30 metrów wylądował przy wejściu do jednego ze szpitalnych budynków Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, a następnie – jak gdyby nigdy nic – wszedł do poczekalni, w której mieści się punkt rejestracji pacjentów.
To w poczekalni strażnikom miejskim udało się schwytać kormorana, a następnie oddać go pod troskliwą opiekę pracownika specjalistycznej placówki.
Foto: Straż Miejska