Kierowcy ciężarówek poróżnili się z policją i zablokowali port w Dover. Jest to efekt narastających napięć związanych z testami na koronawirusa i ostatnim zamknięciem granic.
Chaos w porcie
Wiele osób utknęło w porcie po tym, jak w niedzielę zamknięto granice ze względu na rozprzestrzenianie się nowej mutacji koronawirusa w Wielkiej Brytanii.
W nocy zniesiono zakaz podróży. Jednak kierowcy, aby przejechać, muszą otrzymać negatywny wynik testu na COVID-19. Punkty testowania znajdują się na lotnisku Manston. Niestety nie ma ich w Dover, obecnie całkowicie zablokowanym przez samochody ciężarowe. Kierowcy narzekają na brak informacji i komunikacji ze strony służb brytyjskich.
To wywołuje w ludziach frustrację. Kierowcy zablokowali wyjazd z portu swoimi samochodami i utworzyli ludzki łańcuch. To oznacza, że transport może zostać całkowicie zablokowany. Na ten moment aresztowano jedną osobę.
Kierowcy to zakładnicy
Graham Pask z Road Haulage Association określił tę sytuację kryzysową i porównał francuski rząd do dyktatury, która trzyma kierowców jako zakładników.
Władze planują otworzenie mobilnego punktu testów przy wjeździe do portu. Gdy tylko zniesiono zakaz podróży, wszystkie drogi prowadzące do portu zablokowały się.
Kierowcy ruszyli rano do portu, aby dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja. Na miejscu usłyszeli, że w Dover nie zostaną przebadani i muszą udać się do Manston. To wywołało ogromną frustrację. Kierowcy przepychają się i kłócą z oficerami. Inni używają klaksonów, pokazując swoje niezadowolenie. Wszystko przez fakt, że przez ostatnie dni, byli rzut beretem od portu, a teraz powinni zawrócić, aby móc się przebadać.
Sytuacji nie pomaga fakt, że dziś ma miejsce zmiana załóg na promach. To oznacza, że setki dodatkowych osób pojawi się w porcie. Samochody pracowników są przepuszczane, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nastroje będą coraz bardziej napięte wraz z każdą kolejną godziną.
Agresywni kierowcy?
W social mediach pojawiły się pogłoski, jakoby wściekli kierowcy zniszczyli restaurację McDonald’s w Minster. Kierownik lokalu powiedział dziennikarzom, że nie było żadnych problemów, a kierowcy to złoci ludzie.
Położona niedaleko stacja benzynowa tymczasowo wyłączyła dystrybutory oraz zaprzestała sprzedawania alkoholu po tym, jak część kierowców rzucało przedmioty na drogę.