B.B. King, ikona bluesa, legendarny bluesowy gitarzysta, nazywany Królem Bluesa, zmarł wczoraj w Las Vegas, w wieku 89 lat. Magazyn Rolling Stone umieścił Kinga na 6 miejscu listy najlepszych gitarzystów świata, ale znacznie ważniejsze wydaje się to, jak olbrzymi wpływ „King of Blues” wywarł na kształt współczesnej muzyki.
B.B. King – a właściwie Railey B. King – urodził się w kolebce czarnego bluesa Missisipi, w 1925 roku. Był zbieraczem bawełny, kierowcą traktora, za młodu imał się też wielu innych zajęć fizycznych. Jego kariera rozpoczęła się w roku 1949, ale naprawdę głośno o Kingu zrobiło się dopiero w drugiej połowie lat sześćdziesiątych.
Na przestrzeni dziesięcioleci występował i nagrywał z największymi tuzami światowej sceny, ale ważniejsze jest to, że na jego niepowtarzalnym stylu gry na gitarze wychowały się pokolenia gitarzystów dziś zaliczanych do najlepszych na świecie. Mówi się, że dobry gitarzysta – niezależnie od gatunku muzycznego, który reprezentuje – powinien umieć grać chociaż podstawy bluesa: B.B. King był tym najbardziej niedoścignionym i najbardziej archetypicznym wzorem.
B.B. King uhonorowany został między innymi statuetką Grammy za całokształt twórczości, przyjęciem w poczet osobistości Rock and Roll Hall of Fame i licznymi nagrodami związanymi z muzyką bluesową.
Do czerpania garściami inspiracji z jego muzyki przyznają się między innymi takie sławy, jak Eric Clapton czy Carlos Santana (nie mówiąc już o niezliczonych muzykach stricte bluesowych), a jego wielkim fanem był także legendarny Jimmy Hendrix. Sam King natomiast, co ciekawe, ogromnie cenił sobie twórczość innej amerykańskiej legendy – Franka Sinatry.
King znany był też ze swojego wyjątkowo aktywnego trybu życia. Jego rekordem było zagranie 342 koncertów w ciągu roku, ale nawet pod koniec – wciąż grywał ich ponad setkę!
Słynna jest też anegdota na temat jego ulubionej gitary. Otóż swój instrument nazwał King imieniem „Lucille”. W 1949 roku „King of Blues” grał na potańcówce w miejscowości Twist w Arkansas. Aby dogrzać pomieszczenie podpalono naftę w beczkach, co było wówczas dość powszechną praktyką. Jak się okazało – także niebezpieczną, bowiem doszło do poważnego pożaru. Kiedy King uświadomił sobie, że na sali została jego (warta raptem 30 dolarów) ukochana gitara, wbiegł do środka i natknął się na zwłoki dwóch mężczyzn. Jak miał się później dowiedzieć – zginęli, bo w ferworze bójki o względy kobiety nie zdążyli na czas uciec z pożaru. Kobieta miała na imię właśnie Lucille.
B.B. King odszedł 14 maja 2014 roku we śnie. Jego muzyka na zawsze pozostała z nami.
[ot-video type=”youtube” url=”https://www.youtube.com/watch?v=E5_j91FjsXM&list=RDE5_j91FjsXM”]
Foto: Wikimedia (autor Tom Beetz)/Wikimedia (lic.CC)