Jeśli Senat RP zatwierdzi zaproponowane właśnie przez Sejm zmiany w kodeksie cywilnym, czeka nas prawdziwa rewolucja w prawie spadkowym: spadkobierca będzie wreszcie solidnie zabezpieczony przed przejęciem długów spadkodawcy.
Polskie prawo spadkowe nie jest specjalnie przyjazne dla spadkobierców. Wbrew dość powszechnie panującej opinii w skład tak zwanej masy spadkowej wchodzą nie tylko rzeczy „na plus” – na przykład nieruchomości, kosztowności, pieniądze czy pamiątki – lecz również długi. To dość poważny problem. Wiele osób, z powodu nieznajomości obowiązujących przepisów, zamiast oczekiwanych zysków po otrzymaniu spadku – kończy z poważnymi kłopotami finansowymi.
Drugim problemem, szczególnie ważnym dla osób przebywających na co dzień poza granicami kraju, jest kwestia procedury spadkowej. Dziś wygląda to tak: spadkobierca może przyjąć spadek bezwarunkowo (wówczas dziedziczy także – i to bez żadnych wyjątków! – ewentualne długi spadkodawcy), odrzucić go w całości (uniknie wtedy konieczności spłaty długów, ale też niczego nie otrzyma) albo przyjąć spuściznę „z dobrodziejstwem inwentarza”. To ostatnie oznacza, że jeśli osoba zmarła pozostawiła po sobie jakieś długi, spadkobierca odpowiada za nie tylko do wysokości równej wartości spadku. Innymi słowy: gdy spadkodawca zostawi nam mieszkanie warte 300 000 złotych, ale miał niespłacony kredyt na 500 tysięcy – będziemy musieli oddać tylko te 300 tysięcy. Zostaniemy więc bez odziedziczonego mieszkania, ale też bez długu. Z drugiej strony – jeśli dług będzie niższy od wartości otrzymanego majątku, różnica zostanie nam „w kieszeni”.
Rzecz w tym, że najczęściej zwyczajnie nie wiemy, co wchodzi w skład spadku i tym bardziej nie mamy wiedzy o ewentualnych długach spadkodawcy. Rozwiązaniem nie jest też zlecenie ustalenia składu masy spadkowej. Taką usługę oferują za opłatą komornicy, ale komornik to nie detektyw i jego działalność zwykle kończy się na pozyskaniu informacji z… kancelarii sądowej sądu prowadzącego sprawę spadkową. To samo można zrobić samemu. Nie daje to nam jednak żadnej wiedzy na przykład o stanie kont bankowych spadkodawcy czy jego rozliczeń z urzędem skarbowym.
Co gorsza, osoby przebywające na stałe za granicą Polski często dowiadują się o spadku zbyt późno lub wcale, a na jego przyjęcie – w całości lub z „dobrodziejstwem inwentarza” – lub odrzucenie mamy zaledwie pół roku. Jeśli w tym czasie nie podejmiemy decyzji i nie poinformujemy o niej właściwego sądu, ten uzna, że przyjmujemy spadek bezwarunkowo. Czyli także z długami.
Nie trudno sobie wyobrazić, jak bardzo kłopotliwa może być taka sytuacja. Posłowie postanowili się tym zająć i zmienić prawo spadkowe. Sejm właśnie uchwalił i przyjął nowelizację kodeksu cywilnego, dzięki której jeśli w ciągu pół roku nie zostanie złożone oświadczenie o przyjęciu spadku w całości bądź jego odrzuceniu, zostanie on „z automatu” przyznany spadkobiercy „z dobrodziejstwem inwentarza”, a nie – jak dotychczas – bez ograniczeń. Tym samym zabezpieczony zostanie majątek spadkobierców, którzy nie wiedzieli o długach spadkodawców lub zostali spadkobiercami nieświadomie.
Jeśli Senat nie będzie miał zastrzeżeń wobec uchwalonych właśnie zmian, nowe prawo zacznie obowiązywać w drugiej połowie sierpnia.
foto: lic. CC (Flickr)