Większością zaledwie 29 głosów niższa izba brytyjskiego parlamentu zaakceptowała wczoraj projekt ustawy o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Za przyjęciem projektu ustawy głosowało 324, za odrzuceniem – 295 parlamentarzystów. Teraz projekt trafi do Izby Lordów.
Przegłosowany projekt zakłada uchylenie ustawy z 1972 roku, która oficjalnie wprowadziła Wielką Brytanię do UE. Dodatkowo, projekt ustawy zakłada przeniesienie istniejących już, unijnych przepisów do prawa brytyjskiego. Ma to zagwarantować ciągłość regulacyjną po Brexicie.
David Davis (Brexit Minister) nazwał ustawę niezbędną do „przygotowania kraju do dokonania historycznego kroku” i – jeszcze przed głosowaniem – zapewniał, że w dzień po Brexicie Wielka Brytania będzie miała prawodawstwo „pozwalające na łagodne i uporządkowane wyjście ze Wspólnoty”.
Mniej optymistyczny był Jeremy Corbyn. Lider opozycyjnej Partii Pracy stwierdził, że rząd nie przedstawił jeszcze dostatecznych gwarancji dotyczących zachowania obecnie obowiązujących zabezpieczeń (na przykład praw pracowniczych).
Po tym, jak Izba Gmin przegłosowała projekt ustawy, trafi on do Izby Lordów. Komentatorzy zauważają, że w Izbie Lordów dominują politycy o poglądach proeuropejskich. Można się więc spodziewać, że będą oni domagać się zmian w projekcie lub (o czym mówi się coraz częściej i co we właściwy sobie, nieco pokrętny sposób sugerował sam Nigel Farage – KLIK!) nawet powtórzenia referendum w sprawie Brexitu. Wszystkie przegłosowane przez Izbę Lordów zmiany będą jednak musiały uzyskać aprobatę Izby Gmin, co może doprowadzić do sytuacji nazywanej politycznym pingpongiem (kiedy Izba Gmin i Izba Lordów „przerzucają” do siebie projekt ustawy, dodając do niego kolejne zmiany i nie akceptując wzajemnie poprawek). Jak zakładają komentatorzy Reutersa – proces legislacyjny raczej się wydłuży i potrwa najprawdopodobniej do maja.
Foto: Foto: MaxiPixel, lic. CC0