W niedzielę przywódcy 27 krajów Unii Europejskiej zatwierdzili umowę w sprawie Brexitu. Teraz dokument musi zostać przyjęty przez parlamenty: europejski i brytyjski. O ile z tym pierwszym nie powinno być problemu, o tyle w przypadku brytyjskich deputowanych – wynik głosowania jest trudny do przewidzenia. Czy to oznacza, że – wbrew wcześniejszym zapewnieniom Theresy May – Polacy (i inni imigranci z UE) mieszkający w Wielkiej Brytanii powinni przygotować się na kłopoty?
„Polacy muszą czuć się sfrustrowani. Zarówno ci mieszkający na Wyspach, jak i ci mieszkający w swoim kraju. Oni mają dwie ojczyzny. Polskę, którą kochają jako swój ojczysty kraj i Wielką Brytanię, gdzie mieszkają. Oni muszą czuć się sfrustrowani i ja podzielam tę frustrację” – stwierdził dziś w rozmowie z korespondentką Polsat News Jean-Claude Juncker. Przewodniczący Komisji Europejskiej, na wcześniejszej konferencji prasowej, razem z Donaldem Tuskiem podkreślał, Unia Europejska i Wielka Brytania pozostaną po Brexicie w przyjacielskich stosunkach. Czy na pewno?
Los Polaków w UK wciąż niepewny?
Przyjęty w niedzielę przez przedstawicieli 27 państw UE tekst umowy rozwodowej z UK potwierdza, że imigranci unijni mieszkający w Wielkiej Brytanii zachowają po Brexicie pełnię praw. Tyle tylko, że aby gwarancje te weszły w życie, umowa musi zostać ratyfikowana przez Parlament Europejski i parlament brytyjski. O ile ten pierwszy najprawdopodobniej ją poprze, o tyle z drugim może być różnie.
Umowie w obecnym kształcie sprzeciwiają się (w większości) reprezentanci brytyjskiej Partii Pracy, liberałowie, koalicyjna, północnoirlandzka Demokratyczna Partia Unionistów (DUP) czy około 80 eurosceptycznych posłów Partii Konserwatywnej. Umowa nie podoba się też przeciwnym Unii Europejskiej Brytyjczykom, którzy głosując w referendum za Brexitem oczekiwali, że po rozstaniu ze Wspólnotą rządowi uda się odzyskać kontrolę nad Wielką Brytanią.
Jak szacują eksperci, Theresa May ma niewielkie szanse, aby wynegocjowana pod jej rządami umowa zyskała poparcie w Izbie Gmin. Jeśli deputowani faktycznie odrzucą porozumienie, Wielkiej Brytanii będzie groził Brexit bez umowy. A Polakom (i innym imigrantom z UE) – utrata praw.
Owszem, Theresa May już wielokrotnie zapowiadała, że imigranci unijni zachowają podstawowe prawa obywateli nawet wtedy, gdy Wielka Brytania rozstanie się z Unią bez porozumienia. Tyle tylko, że premier nie ujawniła dotąd, na jakich zasadach to „zachowanie praw” miałoby się odbyć i co oznaczać w praktyce.
Brytyjska premier ma świadomość, że wynegocjowane porozumienie może nie zostać przyjęte przez parlament. Także Mateusz Morawiecki zdaje sobie sprawę z tego, że Wielka Brytania może opuścić UE bez umowy. Premier RP sugerował ostatnio, że w takim przypadku Polska jest gotowa podpisać z Wielką Brytanię oddzielną umowę. Dokument miałby być dwustronny i dotyczyć praw obywatelskich Polaków mieszkających na Wyspach i Brytyjczyków przebywających nad Wisłą.
Morawiecki sugeruje, profesor uspokaja
Głos w sprawie umowy w sprawie Brexitu zabrał też profesor Waldemar Paruch, Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do spraw utworzenia i funkcjonowania Centrum Analiz Strategicznych. „Nie ma obaw o los Polaków na Wyspach Brytyjskich” – zapewnił w niedzielnej rozmowie z przedstawicielami Polskiej Agencji Prasowej.
„W końcu udało się wynegocjować warunki, w których ani jedna, ani druga strona nie czuje się poszkodowana. O tym jednak ostatecznie rozstrzygnie Izba Gmin w parlamencie brytyjskim. Trzeba bowiem pamiętać, że mamy tam dwa odziedziczone z historii problemy, tj. granica Irlandii Północnej z Irlandią oraz kwestia Gibraltaru. Wydaje się, że w tych materiach osiągnięto porozumienie, lecz wciąż pozostaje pytanie, czy w Izbie Gmin znajdzie się większość, która uzna, że umowa nie narusza interesów Wielkiej Brytanii” – zastrzegł politolog.
Doradca rządu stwierdził też, że nie zgadza się ze słowami Jean-Claude Junckera, który uznał, że dzień, w którym przywódcy 27 państw UE zatwierdzili umowę rozwodową z UK jest dniem smutnym. Według politologa, Brytyjczycy zadecydowali o tym, że nie chcą być częścią tak ewoluującej Unii Europejskiej, a decyzja ta była wynikiem mocnej racjonalności a nie „kwestią chwilowego nastroju”. Zdaniem doradcy rządu, Londyn – stawiając na suwerenność – wzmocnił swoją pozycję na świecie. Profesor wykluczył też, aby doszło do powtórzenia referendum.
Politolog wypowiedział się także na temat Polaków mieszkających lub planujących zamieszkać w Wielkiej Brytanii. „Zabezpieczono interesy Polaków obecnych już w Zjednoczonym Królestwie. Natomiast sytuacje tych, którzy będą chcieli tam wyjechać w przyszłości, będą kwestią stosunków polsko-brytyjskich. A są one dobre. Nie ma obaw o los Polaków, bo jeżeli nawet nie uda się tego rozstrzygnąć na zasadzie kompleksowego, stałego porozumienia pomiędzy Londynem a Brukselą, to niewątpliwie relacje między Warszawą i Londynem są dobre i w relacjach dwustronnych te kwestie będą mogły być uregulowane” – wyjaśnił doradca rządu.
Profesor Paruch zaznaczył także, że Wielka Brytania potrzebuje Polaków już mieszkających na Wyspach, bo są oni ważnym elementem „układu gospodarczego i społecznego”.
Brexit – co dalej?
Jak zapowiedziała w niedzielę Theresa May, Izba Gmin zagłosuje za przyjęciem lub odrzuceniem umowy w sprawie Brexitu przed Bożym Narodzeniem. „To będzie jedno z najbardziej znaczących głosowań w parlamencie od lat. Od niego będzie zależeć, czy pójdziemy razem w kierunku przyszłości, czy rozbudzimy niepewność” – stwierdziła premier.
Wielka Brytania powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku. Zgodnie z osiągniętym porozumieniem, do 31 grudnia 2020 roku będzie obowiązywał ją okres przejściowy. W tym czasie będą obowiązywać wszystkie dotychczasowe zasady, w tym dotyczące przepływu osób czy praw imigrantów z krajów UE.
Foto: @TheDigitalArtist, PixaBay, lic. CC0