Spór o to, komu wolno uruchomić artykuł 50. traktatu lizbońskiego toczy się od dnia ogłoszenia wyników referendum. Na początku listopada ubiegłego roku Wysoki Trybunał (High Court) orzekł, że rząd nie może samodzielnie ani uruchomić procedury wychodzenia z UE, ani rozpocząć w tej sprawie negocjacji. Według Wysokiego Trybunału – o Brexicie powinien zadecydować parlament. Od decyzji tej odwołał się gabinet premier Theresy May.
Grudniowy proces apelacyjny trwał cztery dni. Wzięli w nim udział między innymi prawnicy reprezentujący rząd oraz przedstawiciele administracji Szkocji i Walii. Na początku tego roku rzeczniczka Theresy May sugerowała, że gabinet premier jest przygotowany na ewentualną porażkę przed Sądem Najwyższym. Jednocześnie, reprezentująca May rzeczniczka zapowiedziała, że premier i tak będzie planować rozpoczęcie procesu wyprowadzania Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej przed końcem marca 2017.
Będzie to niemożliwe. Sąd Najwyższy orzekł właśnie (wartością głosów 8 do 3), że Theresa May NIE MOŻE rozpocząć procedury uruchamiania artykułu 50. samodzielne. Do Brexitu może dojść jedynie wtedy, gdy premier uzyska poparcie obu izb parlamentu. Opinia ta, jak wcześniej podkreślali przedstawiciele Sądu Najwyższego, nie jest opinią polityczną, ale czysto prawną. Co istotne: Sąd Najwyższy stwierdził przy tym, że poszczególne parlamenty Walii, Szkocji i Irlandii Północnej nie mają prawa weta. Decyzję o przyszłości Wielkiej Brytanii podejmie więc parlament UK.
Niniejszy wyrok jest niepodważalny, Sąd Najwyższy jest – jak sama nazwa wskazuje – sądem najwyższej instancji.
Pełną treść wyroku można znaleźć między innymi tutaj – KLIK!
Foto: Public Domain Pictures