Ewa Sitkowska z Huddersfield, mama Cristiano, rozpaczliwie prosi o pomoc dla swojego synka. Dla 9-letniego, ślicznego chłopczyka to ostatnia szansa. Pomożecie?
Cristiano został zdiagnozowany na początku 2016 roku. Werdykt? Paraliżujący. Okazało się, że ten śliczny, pełen energii, radosny chłopiec ma mięsaka mięśni poprzecznie prążkowanych. To bardzo rzadki, rozlany, nieoperacyjny i niezwykle agresywny guz, który u Cristiano ulokował się w części skroniowej, atakując mózg i szczękę.
W przeciągu zaledwie dwóch tygodni chłopiec przeszedł wiele – często bolesnych i inwazyjnych – badań. Następnie otrzymał trzy cykle chemioterapii, po której guz znacząco się zmniejszył.
W marcu 2016 roku NHS skierował Cristiano na trwającą 9 tygodni terapię protonową w Oklahomie. Niestety, po zaledwie 10 dniach nowotwór chłopca powiększył się dwukrotnie. Wtedy też NHS zdecydowało o sprowadzeniu 9-latka do Wielkiej Brytanii i rozpoczęciu ponownej walki o jego życie.
Już w UK Cristiano został poddany kolejnej, silniejszej chemioterapii. Przeszedł też aż 31 sesji bardzo intensywnej radioterapii. Promieniowanie było tak silne, że chłopcu groziła utrata widzenia w jednym oku. Mimo tego – rodzice Cristiano zdecydowali się na leczenie. Bo życie jest najważniejsze!
W konsekwencji agresywnej terapii prawa strona twarzy, gardło i jama ustna chłopca były poparzone. Cristiano nie mógł samodzielnie jeść, założono mu specjalne dojście, umożliwiające żywienie dożołądkowe.
Pod koniec terapii, gdy jama ustna, gardło i znaczna część twarzy małego pacjenta krwawiły, Cristiano powiedział swojej mamie, że… nie chce już żyć.
Rodzice nie poddali się, zmotywowali go do walki. W lipcu chłopiec ukończył chemioterapię i mógł na dłużej wrócić do domu. Cristiano przestał mówić, nie mógł przełykać. Jednak gdy pierwsza tomografia po ukończeniu leczenia ujawniła, że guz się zmniejszył – wstąpiły w niego nowe siły. Chłopiec mógł wreszcie wrócić do szkoły w skróconym wymiarze godzin, spędzał czas z przyjaciółmi i ze swoim ukochanym braciszkiem, Oskarkiem. Znów stał się radosny, pełen energii i chęci do życia.
Aż do października, kiedy choroba ponownie dała o sobie znać. Skan MRI wykazał, że guz powrócił ze zdwojoną siłą. NHS się poddał. Brytyjscy lekarze zaproponowali jedynie opiekę paliatywną. Teraz zasugerowali, że oko Cristiano powinno zostać usunięte. To zapobiegnie infekcjom i ulży chłopcu w ostatnich chwilach jego życia…
Rodzice chłopca jednak się nie poddali i postanowili walczyć o życie Cristiano na własną rękę.
„Cristiano tak samo jak i my totalnie się załamał, zamknął się w sobie, codziennie patrzy w lustro z przerażeniem, przytulając się do mnie płacze. Nie pyta o nic, ale ma już 9 lat i czuje, że jest bardzo źle” – pisze Ewa Sitkowska, mama chłopca.
Pani Ewa postanowiła założyć internetową zbiórkę pieniędzy. Cel? 200 tysięcy funtów. Dzięki tym pieniądzom Cristiano będzie mógł wyjechać do Houston, do kliniki doktora Burzyńskiego, gdzie podda się autorskiej terapii polskiego lekarza.
Doktor Stanisław Burzyński w 1977 roku otworzył klinikę w Houston. Leczy w niej pacjentów cierpiących na nowotwory terapią antineoplastonową. Współpracownicy Polaka otrzymali od rodziców chłopca pełną dokumentację medyczną. Ich zdaniem Cristiano jest dobrym kandydatem do leczenia. Niestety, Burzynski Clinic to ośrodek prywatny, NHS nie refunduje kosztów leczenia. A te są wysokie, bo za roczny pobyt i terapię małego pacjenta trzeba zapłacić ponad 200 tysięcy funtów.
To dla Cristiano ostatnia szansa. Każdy może dołożyć swoją cegiełkę i pomóc chłopcu. Wystarczy wziąć udział w internetowej zbiórce, którą prowadzi mama 9-latka.
Każda wpłata się liczy, każdy funt przybliża Cristiano do celu. Niestety, liczy się też czas. Pośpieszmy się i pomóżmy chłopcu, który mimo zaledwie 9 lat doświadczył więcej, niż większość z nas kiedykolwiek doświadczy.
Zbiórka prowadzona jest pod tym linkiem: https://www.gofundme.com/cristianosousa