77 lat temu radziecka policja polityczna dokonała mordu na ponad 20 tysiącach polskich obywateli. Zabici strzałem w tył głowy zostali między innymi oficerowie wojska i policji. NKWD działało najprawdopodobniej z polecenia Stalina.
Decyzja o zamordowaniu przedstawicieli polskiej elity zapadła 5 marca 1940 roku. Zgodnie z tajną uchwałą Biura Politycznego KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego ofiary uznano za „wrogów władzy sowieckiej”. Historycy do dzisiaj nie potrafią jednogłośnie określić, jakimi motywami kierowali się decydenci Politbiura. Wielce prawdopodobna jest hipoteza, że działali na polecenie Stalina, który – wydając wyrok na polskich inteligentów – zemścił się za porażkę w wojnie z 1920 roku. Dodatkowo, wyeliminowanie elity intelektualnej i wysoko postawionych, doświadczonych przywódców wojskowych miało – zgodnie z przewidywaniami komunistów – w przyszłości utrudnić lub uniemożliwić odrodzenie się polskiej państwowości.
Zbrodnia na zamówienie
Informację o istnieniu grobów polskich oficerów zamordowanych przez radzieckich żołnierzy 13 kwietnia 1943 roku jako pierwsze podało niemieckie radio. Dwa dni po tym komunikacie moskiewska strona wystosowała odpowiedź. Rosjanie twierdzili, że „oszczercy Goebbelsa rozpowszechniali podłe wymysły”. Komuniści początkowo zaprzeczali zbrodni, a później – usiłowali obarczyć winą za mord politycznych przeciwników.
Samo ujawnienie przez Niemców informacji o odnalezieniu ciał także miało charakter strategiczny. Do miejsca stracenia Polaków dotarli oni bowiem dwa miesiące wcześniej, w lutym 1943. Zwlekali z podaniem tej informacji publicznie, czekając na dogodny dla siebie moment.
Zanim ujawniono prawdę o istnieniu masowych mogił – rząd polski bezskutecznie poszukiwał zaginionych w ZSRR jeńców. Po odkryciu zbrodni, polscy dyplomaci domagali się jasnych informacji, na co Rosjanie – w nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 roku – zerwali z RP stosunki dyplomatyczne, a następnie oskarżyli Polaków o współpracę z Niemcami.
Ofiarom w Katyniu strzelano w tył głowy. Był to mord na zamówienie. Niezależnie od tego, czy na pomysł wydania dyspozycji wpadł sam Stalin, czy też jego podwładni – długofalowe konsekwencje tej zbrodni były dla Polski bardzo negatywne. Wydarzenia, które nastąpiły po tym, kiedy Niemcy ujawnili informację o znalezieniu ciał polskich wojskowych wskazują na to, że – dla Rosjan – Katyń okazał się być pretekstem do zerwania stosunków dyplomatycznych i nieuznania roszczeń polskiej strony, która domagała się między innymi respektowania przez ZSRR granic Polski obowiązujących jeszcze przed wybuchem wojny.
60 lat zaprzeczania
Alianci zignorowali informacje o mordzie dokonanym w okolicach Katynia. Po wojnie, przez 60 lat, władze ZSRR zaprzeczały swojej odpowiedzialności za zbrodnię na polskich żołnierzach i intelektualistach. O wydarzeniach z Katynia nie uczono w szkołach, nie pisano w prasie, nie wspominano w podręcznikach do historii. Oficjalnie podtrzymywano wersję, że do zamordowania ponad 20 tysięcy polskich intelektualistów i dowódców nigdy nie doszło.
Dopiero 13 kwietnia 1990 roku prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow oficjalnie przyznał, że mordu dokonali Rosjanie. Dwa lata później prezydent Jelcyn zdecydował o tym, aby stronie polskiej udostępnić przechowywane dotąd w najwyższej tajemnicy dokumenty o zbrodni katyńskiej.
Oficjalnie „Pamiętamy”. W praktyce – bywa z tym różnie
Ofiarami NKWD zamordowanymi w Katyniu byli polscy jeńcy schwytani we wrześniu 1939. Od 2007 roku każdego 13 kwietnia obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W całej Polsce organizowane są podniosłe uroczystości czy marsze solidarności. Media przypominają sylwetki oficerów, podoficerów i szeregowych Wojska Polskiego (w tym naukowców, lekarzy czy prawników), którzy 17 września 1939 roku zostali zatrzymani przez Armię Czerwoną jako jeńcy wojenni, a następnie – wraz z grupą funkcjonariuszy KOP, Policji Państwowej, Straży Granicznej, Służby Więziennej i siedmioma tysiącami cywilów – zamordowani strzałem w tył głowy i pochowani w zbiorowych, anonimowych mogiłach. Prasa i telewizja przedstawia też koleje losów bliskich ofiar zbrodni, których prześladowano i wysiedlano do Kazachstanu. Gazety podtrzymują pamięć o tym tragicznym ludobójstwie, internauci „Pamiętają” o Katyniu, na dowód czego udostępniają na swoich profilach społecznościowych tematyczne grafiki.
Tyle tylko, że ta pamięć z roku na rok słabnie. Patrząc na skromną liczbę dzisiejszych publikacji o Katyniu można odnieść wrażenie, że niewielu z nas naprawdę pamięta o tej rocznicy. Gros wspomina natomiast to, co wydarzyło się w Smoleńsku w 2010 roku. Tyle tylko, że w tych publicznych (żeby nie powiedzieć – robionych pod publiczkę) refleksjach próżno zwykle szukać choćby kilku słów o tym, że delegacja na pokładzie Tu-154M leciała do Smoleńska na obchody związane z 70. rocznicą zbrodni katyńskiej właśnie.
Dla wielu – prawdziwa tragedia katyńska wydarzyła się nie w 1940 roku, ale 7 lat temu. I nie ma nic złego w tym, że 10 kwietnia wspominamy pasażerów feralnego lotu. Gorzej, że coraz częściej uważamy, że wypadek rządowego Tupolewa był nie tylko drugą, ale i jedyną tragedią katyńską.
Foto: Flickr (lic. CC)