Nigel Farage od tygodnia prowadzi autorski program na antenie stacji LBC. Audycja nadawana jest na żywo, jej podstawą są telefony od słuchaczy. W takich okolicznościach radiowej przyrody wszystko może się zdarzyć. Ale takiego pytania doświadczony polityk zdecydowanie się nie spodziewał!
Poglądy Farage’a na temat imigrantów są jasne. Kontrowersyjny polityk był jednym z liderów ruchu namawiającego do głosowania za Brexitem, a kiedy Brytyjczycy zdecydowali w referendum, że chcą opuścić UE – działacz postanowił zaskoczyć swoich wyborców i komentatorów, ogłaszając, że „chce odzyskać swoje życie”, więc wycofuje się z polityki (pisaliśmy o tym tutaj – KLIK!). Zostawił sobie dobrze płatną „fuchę” w Parlamencie Europejskim, a na pocieszenie – przyjął propozycję od radia LBC, gdzie od tygodnia, w niedzielę, prowadzi autorską audycję.
Na antenie Farage robi to, co robił wcześniej: wygłasza swoje eurosceptyczne poglądy i niezbyt przychylnie wypowiada się na temat imigrantów. A do tego – odbiera telefony od słuchaczy.
Rozmowę z Richardem z Pembrokeshire zapamięta na długo. Telefonujący do rozgłośni mężczyzna zaczął po myśli Farage. „Uważam, że w przypadku imigrantów przybywających do kraju i nie uczących się angielskiego nie ma mowy o integracji” – stwierdził słuchacz. „Oczywiście, masz rację! Znajomość języka jest kwestią fundamentalną” – przytakiwał mu Farage. I w tym momencie rozmowa mogłaby się skończyć: panowie, po dżentelmeńsku, wymieniliby kilka uprzejmości, być może popsioczyli trochę na imigrantów i grzecznie się pożegnali. Jednak Richard miał niezłego asa w rękawie: „W takim razie dlaczego – skoro znaczną część z ostatnich 20 lat spędziłeś w Belgii – nie potrafisz powiedzieć słowa po flamandzku, francusku lub niemiecku?”.
Jak wybrnął Farage? Oceńcie!
Foto/źródło: LBC