Uważane są za najbardziej jadowity, natywny gatunek pająków w Wielkiej Brytanii i – jak informują eksperci – właśnie wyruszają na podbój naszych mieszkań i domów. Jak przygotować się na „inwazję” fałszywych czarnych wdów i co robić, kiedy przyjdzie nam stanąć oko w oko z zyzusiem tłuściochem lub innym przedstawicielem gatunku? A przede wszystkim: czy naprawdę jest się czego bać?
Początek października to czas, w którym fałszywe czarne wdowy rozpoczynają okres godowy i szukają przytulnego schronienia na zimę. Tegoroczny, ciepły wrzesień był dla pająków łaskawy, bo – z uwagi na sprzyjającą aurę – nie brakowało im pożywienia (zjadają między innymi robaki i owady). Efekt? Eksperci ostrzegają, że w tym sezonie fałszywych czarnych wdów jest naprawdę sporo. Rośnie więc prawdopodobieństwo, że większość z nas już wkrótce spotka co najmniej jednego przedstawiciela tego gatunku w swojej kuchni, łazience czy garażu. Co wtedy robić?
Anatomia wroga, czyli fakty i mity
Zacznijmy jednak od początku, a więc od określenia, z czym tak właściwie mamy do czynienia. Nazwa fałszywa czarna wdowa odnosi się do kilku przedstawicieli gatunku. Najpowszechniejszy jest zyzuś tłuścioch (ang. False Widow lub Rabbit Hutch Spider), który występuje w Europie (także w Polsce) i w Ameryce Północnej. Wbrew popularnej opinii (forsowanej przez rządne sensacji media) pająki te nie są śmiertelnie jadowite. Ich zła sława wynika głównie z obiegowej, chwytliwej nazwy, która sugeruje, że mamy do czynienia ze stworzeniami zagrażającymi życiu. Nic bardziej mylnego. Pająki te tylko przypominają czarne wdowy. Dziennikarze wolą je jednak nazywać fałszywymi czarnymi wdowami, bo to wzbudza respekt i mocno niepokoi. Gdyby o pająkach pisać czy mówić per zyzusie tłuściochy – artykuły nie miałyby takiej siły rażenia, a same pająki wzbudzały raczej uśmiech politowania niż dreszcze.
Kolejny mit: zyzusie to pikusie. Jeśli chodzi o gabaryty, respekt powinny wzbudzać raczej kątniki (pisaliśmy o nich tutaj – KLIK!). Fałszywe czarne wdowy nie dorastają – jak można przeczytać w niektórych artykułach – do kilku centymetrów, ale do 7-10 milimetrów (choć przeważnie i tak są dużo mniejsze). Zwykle są ciemnobrunatne lub brązowe, kuliste i błyszczące. Charakterystyczny, biały pas znajdujący się często wokół odwłoka jest przeważnie – z uwagi na rozmiary pająka – trudno dostrzegalny gołym okiem. Charakterystycznej dla prawdziwych czarnych wdów, czerwonej klepsydry na podbrzuszu w tym przypadku nie uświadczymy. Podobieństwo między jednym a drugim gatunkiem ogranicza się więc do wielkości (samce są większe, ale samice czarnych wdów dorastają zwykle do zaledwie 10 milimetrów) i kształtu odwłoku.
Spokojnie, to tylko zyzuś!
Prawdą natomiast jest to, że fałszywe czarne wdowy lubią wpraszać się do naszych domów na głupa. Najchętniej ukrywają się w ciemnych zakamarkach, pomieszkują kątem w piwnicach, na strychach, w garażach, łazienkach, kuchniach czy na klatkach zwierząt (stąd anglojęzyczna nazwa, czyli pająk królicza klatka). Budują duże, regularne sieci (ich objętość może sięgać nawet 10 cm³), wisząc na nich do góry nogami. Żywią się owadami, nie gardzą jednak pająkami (nawet większymi od siebie, chociażby wspomnianymi wcześniej kątnikami), przez co, na upartego, można je uznać za pożyteczne.
Uwaga, to fałszywa czarna wdowa
Nic groźnego? No nie! Jest tylko jeden problem: mianem fałszywej czarnej wdowy określa się kilka gatunków pająków z rodziny omatnikowatych. Najpowszechniej występującym w Wielkiej Brytanii jest właśnie zyzuś tłuścioch. Nieco większa, ale rzadziej spotykana jest Steatoda grossa (ang. Cupboard Spider) – pająk z charakterystycznymi, jaśniejszymi plamkami na odwłoku. To Steatoda grossa ma mocniejsze szczękoczułki, a jad – w przypadku ugryzienia – może powodować ból, swędzenie wokół ranki i (rzadko) powstanie pęcherzy, spadek nastroju, pocenie się a nawet gorączkę.
Ale – co w tym wszystkim najważniejsze – ukąszenie zarówno zyzusia, jak i S.grossy nie jest śmiertelne. Owszem, może powodować komplikacje w przypadku osób uczulonych. Jednak w większości alarmujących doniesień prasowych o poważnych problemach po ugryzieniu (na przykład bazujących na głośnej historii Brytyjczyka, któremu przez jad fałszywej czarnej wdowy miała grozić amputacja nogi) nie ma istotnej informacji, że dalsze kłopoty ugryzionego wynikały z… braku higieny. Samo ugryzienie bywa bolesne i nieprzyjemne, ale na tym (o ile nie jesteśmy uczuleni) koniec. Problemy pojawiają się wtedy, gdy osoba ugryziona nie dba należycie o ranę, nie odkaża jej ani nie opatruje. Wtedy dochodzi do zakażeń, które mogą prowadzić do poważnych komplikacji. Dowód? Kolejna głośna historia dotycząca ugryzienia. Tym razem poszkodowane było dziecko, które po spotkaniu z którymś z pająków znanych jako „fałszywa czarna wdowa” wymagało antybiotykoterapii. A od kiedy groźny jad „zwalcza” się antybiotykami? Od tego jest przecież surowica!
Pająk się wprowadził! Co dalej?
Reasumując: fałszywe czarne wdowy nie są (generalnie) groźne dla zdrowia i życia (wyjątkiem od reguły są rzadkie przypadki osób z silną alergią). Niebezpieczne są zaniedbane rany po ugryzieniu. A że z higieną u Brytyjczyków bywa różnie, specjaliści wypowiadający się dla lokalnych mediów coraz częściej radzą, aby z pająkami szukającymi schronienia jednak walczyć. Eksperci sugerują, żeby pojedyncze osobniki wynosić z domów na kartce papieru czy łapać je przy pomocy szklanki. Należy też pamiętać, że pająki określane wspólnym mianem „fałszywe czarne wdowy” to gatunki raczej nieśmiałe i mało towarzyskie. Nie znajdziemy ich na środku ściany. Zamiast tego – zameldują się po cichu w kącie, pod parapetem, na zasłonie. Niesprowokowane – nie będą atakować. Mogą ugryźć wtedy, kiedy je (niechcący) przydusimy (na przykład kołdrą, ubraniem, ręcznikiem). Jeśli więc bardzo zależy nam na usunięciu wszystkich pająków z domu, dobrze jest przeprowadzić szeroko zakrojoną „eksmisję” przy użyciu specjalistycznych środków, a przed i po „akcji-eksterminacji” – dokładnie sprawdzić zakamarki, przejrzeć ubrania, pościel czy koce.
Foto: Wiki (lic. PD)