in ,

Kranówka – przekleństwo czy zbawienie?

Wiesz co… co prawda nie mam wody w butelce, ale naleję ci z kranu” – ciekawe, ile razy słyszeliście to podczas drobnych wizytacji u znajomych? Ja niestety nie raz. Wtedy najczęściej myślę „no dobra” i sięgam po dryfującą już w moim kierunku szklankę. Mimowolnie pojawią się jednak pewne opory, bo skąd, doprawdy skąd mogę wiedzieć, co za ustrojstwa kryją się w tej wodzie?

Prawdą jest (niestety), że żyjąc w mieście, którego liczba ludności sięga prawie pół miliona i w którym wszystko tętni życiem, spalinami i zanieczyszczeniami trudno jest uwierzyć w krystaliczność „kranówki” i jej walory zarówno smakowe, jak i mineralne.

Ale jak jest w Polsce?

Ku mojemu zdziwieniu wystarczyło przewertowanie paru stron Internetowych, żeby dowiedzieć się, że woda z kranu nie jest taka zła, jak się wydaje. O dziwo, jest ona regularnie badana, a jej próbki pobierane są raz w miesiącu i podlegają badaniom laboratoryjnym. Jakość wody wodociągowej jest regulowana przez prawo polskie oraz europejskie i jak się okazuje – jest ona zdatna do picia, nawet bez przegotowania (do czego jesteśmy w większości przyzwyczajeni). W przeciągu ostatnich lat system uzdatniania wody został zmodernizowany. Warto podkreślić, że w jej zawartości także znajdziemy minerały takie jak wapń czy magnez, wahające się od 250 mg do 300 mg składników mineralnych na litr wody. Oczywiście, nie jest to porównywalne z tym, co oferują nam sklepowe wody mineralne (a zawartość składników mineralnych w wodzie ma ogromne znaczenie szczególnie dla osób uprawiających czynnie sport), ale nie można też stwierdzić, że tych składników nie ma w kranówce w ogóle. Świadczy o tym chociażby kamień, tworzący osad w naszych czajnikach (który spowodowany jest wytrącaniem się minerałów w trakcie przegotowywania wody). „Kranówka” podlega też kontroli w trakcie samego transportu rurami, które usadowione głęboko w ziemi uniemożliwiają dostanie się do niej czegoś nieproszonego. Co ciekawe, to właśnie zamieszkiwanie w dużym mieście przedkłada się na częste kontrole wody, której sferą ewentualnego narażenia na nieczystości jest instalacja wodociągowa budynku (za którą, co do zasady odpowiada Zarządca, a nie producent kranówki i tylko ta instalacja może pogorszyć stan wody).

Poza tym wszelkie informacje dotyczące stanu wody z kranu są dostępne dla każdego na wyciągnięcie ręki – możemy śmiało zapytać o jej jakość, wykonując jeden telefon do zaopatrującego nas zakładu wodociągowego. Ciekawostką jest, że podobno zdarza się, iż woda, którą kupujemy w butelkach pochodzi z tego samego ujęcia, co nasza woda z kranu.

Co szumi w angielskim kranie?

W Wielkiej Brytanii jest podobnie, choć zdaje się, że tam po kranówkę sięga większy odsetek osób niż w Polsce. Wodę z kranu daje się nawet małym dzieciom.

Widziałam kilka razy, że dają ją małym dzieciom. Moim zdaniem jest to niebezpieczne.” – pisze jedna z użytkowniczek na Forum Polaków w UK.

Zależy, gdzie się mieszka, bo woda może być lepsza i gorsza.” – odpowiada inna użytkowniczka.

Zdaje się, że nawet we wczorajsze gazecie było porównanie jakości wody z kranu i wód butelkowych. Woda z Thames Water w Londynie była na trzecim miejscu, zaraz za Evian. Nawet w restauracji podają wodę z kranu, jeśli nie zamówi się butelkowanej i jest to normalne. Ja nie piję, nie smakuje mi. Poza tym czuje się bezpieczniej pijąc butelkowaną.” – wtóruje trzecia.

151843591_1e8270aa29_zW UK problemem okazuje się jednak fluor, który zawarty jest w brytyjskiej kranówce. Fluoryzacja wody zapobiega próchnicy, ale jego zbyt duże przyswajanie jest źródłem problemów zdrowotnych, a przede wszystkim przyczynia się do powstawania niedoczynności tarczycy. Około 15 tysięcy Brytyjczyków cierpi na problemy zdrowotne z tego powodu i choć nie w każdym z rejonów UK woda jest naturalnie lub sztucznie fluoryzowana, schorzenia te faktycznie dotykają ludzi. W rejonach o statusie „narażonych” mieszka około 12 % populacji Anglii. Szkocja zakazała tej praktyku już w 2004 roku.

Najbardziej rozbudowany program fluoryzacji wody jest w West Midlands, gdzie fluoryzowana woda dociera aż do 3/4 mieszkańców całego regionu. Kolejne na liście są: North East, East Midlands, Eastern England,  North West i Yorkshire, oraz Humber.

Zdania są jednak podzielone, gdyż Brytyjscy naukowcy twierdzą, że kranówka jest zdrowszą opcją, a do tego nietransportowaną w plastikowych butelkach. Pomimo fluorowego niebezpieczeństwa wydaje się, że mentalność Brytyjczyków jest o wiele bardziej przychylna wodzie z kranu niż nasza. Największym problemem Polaków jest przede wszystkim przedarcie się przez nawyki z przeszłości, w której to zamiast wody z kranu leciał chlor.

Teraz niestety ciężko jest nam uwierzyć, że to, co niegdyś było zakazane, obecnie jest dozwolone, a nawet można pokusić się o stwierdzenie – całkiem zdrowe. I to bez chloru.

 

Przydatny link:

Drinking Water Inspectorate – niezależna organizacja zajmująca się kontrolą wody pitnej – http://dwi.defra.gov.uk/index.htm

Foto: Flickr (lic. CC)

 

Dodaj komentarz

Polski pilot może zostać wyróżniony na wystawie RAF. Potrzebna pomoc Internautów!

Kent: więcej miejsc w pociągach na najpopularniejszych trasach