w ,

Kupujesz charity cards? Sprawdź, ile pieniędzy naprawdę trafia do potrzebujących

Święta za pasem, więc w ofertach brytyjskich sieci handlowych pojawiły się „charity Christmas cards”. Wpływy ze sprzedaży tych świątecznych pocztówek są przekazywane na szczytne cele. A przynajmniej – ich część. Okazuje się bowiem, że dla wielu popularnych sklepów bożonarodzeniowe karty to kolejny patent na nabijanie kasy.

„Charity Christmas cards” znajdziemy w ofertach sklepów takich sieci, jak Lidl, Debenhams, Boots, M&S czy Sainsbury’s. Wielu konsumentów wyraża nimi ogromne zainteresowanie. I nic dziwnego! Proponowane karty są nierzadko bardzo ładne, a sam zwyczaj wysyłania świątecznych życzeń tradycyjną pocztą przeżywa swój (co najmniej drugi) renesans. Dodatkowo, nabywając „charytatywną” pocztówkę nie tylko dostajemy to, co i tak planowaliśmy kupić (a więc świąteczną kartę), ale i wspieramy zacny cel. Idea przedsięwzięcia jest bowiem prosta i, przynajmniej pozornie, szczytna: dochód ze sprzedaży „charity Christmas cards” jest przekazywany cenionym fundacjom i organizacjom dobroczynnym. Problem w tym, że część z sieci oferujących charytatywne pocztówki czerpie z ich sprzedaży niemałe zyski, a na szczytne cele przekazuje zaledwie nikły procent z zarobionych kwot.

charity_christmas_cards_Wielka_brytania_co_to_jest_sklepy_zarabiaja
10 p dla dzieci, £1,4 dla sieci

Magazyn WHICH? wziął pod lupę 13 popularnych sieciówek oferujących świąteczne „charity cards”. Pozytywnym bohaterem przygotowanego przez autorów zestawienia okazał się być WH Smith. Brytyjska marka przekazuje 100 procent przychodów ze sprzedaży niektórych kartek (pieniądze trafiają na konto Children in Need). W przypadku pozostałych kartek – na cele charytatywne (między innymi na rzecz Marie Curie czy Help for Heroes) przekazywanych jest w sumie 10 lub 20 procent przychodów.

Aldi przekazuje 25 procent na rzecz Barnardo’s i Prince’s Trust, John Lewis25 procent na Alzheimer’s Society, Barnardo’s, WWF i Help for Heroes oraz 10 procent na 24 inne organizacje dobroczynne. Debenhams przekazuje natomiast 20 procent wpływów ze sprzedaży kart świątecznych na rzecz Children in Need, a M&S – tyle samo dla UNICEF czy Breakthrough Breast Cancer. Paperchase przeznacza od 13 do 17 procent wpływów ze sprzedaży kart na rzecz między innymi Farm Africa czy Autistica.

Odrobinę mniej, bo od 13 do 15 procent uzyskanych ze sprzedaży pocztówek pieniędzy przekazuje na rzecz Rays of Sunshine, British Heart Foundation i Marie Curie marka Clintons. Boots wpłaca zaledwie 10 procent na rzecz Children in Need i Macmillan. Podobnie działa Ryman (10 procent na rzecz Marie Curie, Diabetes UK, Multiple Sclerosis Society, National Autistic Society, Stroke Association i Army Benevolent Fund), Sainsbury’s (10 procent do Royal British Legion i Comic Relief) i Waitrose (10 procent na rzecz Alzheimer’s Society, Royal Voluntary Service, Place2Be oraz Buglife).

Najgorzej w zestawieniu wypada Co-op. Popularna sieć przekazuje jedynie 10p (około 7 procent przychodów) z każdego £1,5 pozyskanego ze sprzedaży kart na rzecz FareShare. Podobnie działa Lidl, który z zestawu kart za £1,19 przekazuje tylko 10 p na rzecz CLIC Sargent.

Warto dodać, że sieć Morrisons na cele charytatywne przekaże £50 000, niezależnie od ilości sprzedanych pocztówek. Podobnie jest w przypadku Tesco, która przekaże aż £300 000 na rzecz Diabetes UK i British Heart Foundation. Ze sprzedaży „charity cards” zrezygnowała w tym roku ASDA.

charytatywne_karty_Wielka_brytania_co_to_jest_sklepy_zarabiaja

Sieci się tłumaczą

Opublikowane w grudniowym numerze WHICH? zestawienie miało – jak podkreśla redaktor magazynu, Richard Headland – zwrócić uwagę konsumentów na to, ile pieniędzy ze sprzedaży kartek faktycznie trafia na cele charytatywne. Do zaprezentowanego raportu odnieśli się też przedstawiciele wywołanych do tablicy marek.

Rzeczniczka Lidl zaznaczyła, że jej sieć wspiera działania organizacji charytatywnych na wielu poziomach, a sprzedaż kartek świątecznych jest tylko jednym ze stosowanych w tym celu środków. Lidl, jak zapowiedziała przedstawicielka marki, do końca 2016 roku ma przekazać aż milion funtów na rzecz CLIC Sargent. W podobnym tonie tłumaczy się Co-op. Rzecznicy sieci twierdzą, że ich firma jest „zwolennikiem akcji charytatywnych i stara się wspierać je na wiele sposobów”. W ramach dotowania działalności charytatywnych, Co-op przekazuje wybranym organizacjom nadwyżki żywności i wspiera hojnymi datkami swojego oficjalnego partnera – The British Red Cross.

Foto: PixaBay (lic. CC0)

Dodaj komentarz

Spada liczba młodocianych przestępców w Kent

20 proc. brytyjskich muzułmanów sympatyzuje z IS? Szokujące nagłówki i fala hate crimes