Trzydzieści lat temu, pięcioletni wówczas Carl Marchant z Dartford, napisał list, który następnie umieścił w butelce. Tak przygotowany pakunek wyrzucił do morza.
W sierpniu 1987 roku Carl Marchant łowił ze swoim ojcem ryby w Dover. To właśnie podczas pobytu nad morzem chłopiec napisał list, w którym wyjaśnił, że jest pięcioletnim dzieckiem mieszkającym w Dartford (podał dokładny adres!), a do Dover przyjechał z rodzicami. Autor zaznaczył także, że list zamknięty w butelce wyrzuca do morza z Admiralty Pier.
Po trzydziestu latach, w miniony weekend, przesyłkę znaleziono na wybrzeżu holenderskiej wyspy Terschelling. List przepłynął więc prawie 650 kilometrów!
Zaskoczony odkryciem znalazca listu w butelce opisał sprawę holenderskim mediom. Historią zainteresował się dziennikarz Frank van Dijk, który – za pośrednictwem Facebooka – postanowił odnaleźć autora wiadomości. Udało się!
Mieszkający w Kent Carl Marchant był zaskoczony tym, że ktoś odnalazł jego dawny list. Mężczyzna przyznał, że razem z rodzicami wyrzucali do morza wiadomości w butelkach przy okazji każdorazowego pobytu na wybrzeżu. Marchant zdradził też, że już od dawna nie praktykuje tego zwyczaju, ale spróbuje namówić do wysyłania listów w butelce swojego pięcioletniego syna.
Foto: Pxhere, lic. CC0