Były lider UKIP narzeka w najnowszym wywiadzie, że jest spłukany. „W polityce nie ma pieniędzy! Zwłaszcza, jeśli działa się tak, jak ja działałem przez 20 lat, kiedy więcej wydawałem, niż zarabiałem” – narzeka Farage. A internetowi komentatorzy kpią.
„Farage głęboko troszczy się o nasz kraj. (…) spędził najlepszą część swojego dorosłego życia, aby (…) uwolnić nas od Unii Europejskiej” – podkreśla patetycznie „Daily Mail”. „Dziś jest jednym z odnoszących największe sukcesy polityków swojej generacji, ale kosztowało go to wiele wyrzeczeń”.
W wywiadzie udzielonym „Daily Mail” były lider UKIP, europoseł i – jednocześnie – jeden z największych przeciwników Unii Europejskiej twierdzi, że na propagowaniu Brexitu osobiście wiele stracił. Farage przyznaje, że za swoje zdecydowanie antyunijne poglądy jest często atakowany (nie może przejść spokojnie przez ulicę) i że czuje się zagrożony. „Poziom agresji i nieprzyjemności, jakie mnie spotykają jest stale wysoki. Nigdy nie będą mógł normalnie żyć w Londynie” – żali się polityk, a „Daily Mail” podkreśla, że groźby i obelgi były kierowane nie tylko pod adresem Farage’a, ale i jego rodziny – dorosłych synów z pierwszego małżeństwa oraz małoletnich dzieci z drugiego małżeństwa z (jak zaznacza tabloid) urodzoną w Niemczech Kirsten. Z kronikarskiego obowiązku warto zaznaczyć, że druga żona Farage’a nie tylko „urodziła się” w Niemczech, ale – po prostu – jest niemiecką imigrantką. Obecnie Kirsten i Nigel są w separacji, a Farage, jak donoszą tabloidy, pozostaje w związku z 37-letnią Laurą Ferrari, która do UK przyjechała z Francji w celach zarobkowych (pracowała jako kelnerka), a od jakiegoś czasu robi błyskotliwą karierę jako szefowa związanego z Faragem think tanku)
Farage uważa, że rozpad jego małżeństw oraz trudne relacje z dziećmi to efekt tego, że zaangażował się w politykę i walkę z Unią Europejską. Pocieszeniem nie są zarobki, bo – jak twierdzi – w polityce nie ma pieniędzy. „Zwłaszcza, kiedy przez 20 lat działa się tak, jak ja, gdy wydaje się więcej, niż zarabia” – tłumaczy, sugerując, że walka o Brexit kosztowała go więcej niż „jedynie” zszargane nerwy związane z koniecznością życia w stresie i ciągłym zagrożeniu.
Jednocześnie Farage zaznacza, że nigdy nie chciał robić kariery w polityce. „Jedynym powodem, dla którego zdecydowałem się na taki wybór, było to, że czułem, że to mój obowiązek” – tłumaczy, a „Daily Mail” przypomina, że do 1999 roku (kiedy to został posłem do Parlamentu Europejskiego), Farage pracował w londyńskim City w pełnym wymiarze godzin.
Obecnie polityk jest… spłukany. Jak podaje „Daily Mail”, w związku z separacją z drugą żoną musiał zaciągnąć pożyczkę w kwocie 600 tysięcy funtów. Pieniądze przeznaczył na kupno domu dla Kirsten i wspólnych dzieci.
Farage podkreśla przy tym, że nie boi się ciężkiej pracy i… narzeka na szum w uszach, który jest efektem tego, że w wieku 21 lat został potrącony przez samochód. Opowiada też o raku jąder czy o wypadku samolotowych z 2010 roku, w którym „omal nie zginął”. I na każdym kroku podkreśla, że niczego nie żałuje, bo wszystko, co robi – robi dla dobra Wielkiej Brytanii.
Nigel wylewa żale, Internauci liczą i kpią…
Wywiad dla „Daily Mail” miał być dla Farage’a rozliczeniem z przeszłością (zawodową i osobistą) i sposobem na podkreślenie, że to on, swoją antyunijną, wieloletnią, okupioną poświęceniami i cierpieniem kampanią, zmienił losy kraju. Zmienił na lepsze, rzecz jasna. Wyszło… co najmniej patetycznie i – biorąc pod uwagę zarobki polityka – nieco niesmacznie.
Internauci szybko wypomnieli Farage’owi, że jest wielce prawdopodobne, że jako jeden z niewielu skorzysta na Brexicie. „Skoro w polityce nie da się zarobić, to jakim cudem było go stać na apartament w Chelsea wart 4 miliony funtów?” – pytają na Twitterze.
Były lider UKIP, jako przeciwnik Unii Europejskiej, od 1999 roku utrzymuje się z bycia europosłem. A pensja europosła obecnie, w podstawowym wymiarze (bez licznych dodatków) wynosi £7,500 brutto miesięcznie (czyli około £90,000 rocznie). Dla porównania – średnie, roczne zarobki mieszkańców UK wynoszą obecnie £25,000. Po zakończeniu kariery w Parlamencie Europejskim Farage będzie otrzymywał sowitą emeryturę w wysokości £73,000. Kiedy jakiś czas temu dziennikarze zapytali go, czy zrezygnuje z unijnej emerytury po Brexicie – Farage zaprzeczył.
Co istotne – Farage jest jednym z najgorzej ocenianych i najbardziej leniwych europosłów. Serwis Votewatch Europe, oceniający europarlamentarzystów pod względem ich udziału w głosowaniach, uplasował Farage’a na 748 miejscu na 751 możliwych.
Flickr, @Chatham Hause, lic. CC