Zaczepiają, głaszczą, dotykają, a nawet wchodzą na wybieg. Do tego – dokarmiają zwierzęta przekąskami, które „nawet” dla ludzi są niezdrowe. I, co gorsza, nie robią sobie nic z apeli, próśb i gróźb pracowników zoo.
Pracownicy ogrodów zoologicznych na całym świecie od lat walczą z odwiedzającymi, którzy nie respektują nakazów i zakazów: zaczepiają zwierzęta, głaszczą je, wchodzą na ich wybiegi czy karmią ludzkimi przekąskami. Mimo wielokrotnego nagłaśniania przypadków niesubordynacji, lekkomyślnych, a czasem nawet ryzykownych zachowań odwiedzających – problem wciąż istnieje. A raczej: istnieje i narasta, o czym świadczyć może historia z warszawskiego zoo. W lipcu informowaliśmy o tym, jak nietrzeźwy mężczyzna próbował zrobić sobie selfie z niedźwiedziem brunatnym. Pijany miłośnik „autoportretów z ręki” potknął się i wpadł na wybieg. Na szczęście nie został zaatakowany. (Artykuł o tym zdarzeniu jest dostępny tutaj: http://topmejt.co.uk/polskie-zoo-nietrzezwy-mezczyzna-wpadl-na-wybieg-dla-niedzwiedzi-video/)
Poznańskie zoo idzie na wojnę
Problem z lekkomyślnymi odwiedzającymi mają też pracownicy poznańskiego zoo. Kłopot jest tak duży, że w 29 sierpnia na Facebooku ogrodu pojawił się komunikat, w którym pracownicy zoo ostrzegli, że zamierzają publikować w mediach społecznościowych zdjęcia osób, które – ignorując apele i nie przejmując się mandatami – dokarmiają podopiecznych placówki. „Uprzejmie informujemy, że osoby dokarmiające zwierzęta (dorośli, bo nawet jeśli dziecko dokarmia, to odpowiada za to jego opiekun) będą odłapywane przez pracowników ochrony i serdecznie zachęcane do jedzenia siana odplutego przez przeżuwacze. Bo żadne apele i posty nie bronią naszych zwierząt przed śmiercią, a tabliczki, mandaty i zdrowie zwierząt nadal są lekceważone” – czytamy w poście umieszczonym na Facebookowej tablicy poznańskiego zoo. Pod tekstem administratorzy profilu umieścili zdjęcia uśmiechniętej, wyraźnie zadowolonej z siebie kobiety, która zaczepia i (najprawdopodobniej) dokarmia żyrafę znajdująca się na ogrodzonym siatką wybiegu.
Niestety, zaledwie dzień po udostępnieniu posta z ostrzeżeniem, na profilu poznańskiego zoo pojawił się kolejny, bardzo smutny komunikat. „Mamy tragiczną wiadomość. Jedna z żyraf, Dobrawka, która od dwóch tygodni była leczona i od kilku dni biegała już w dobrej kondycji, jest w bardzo ciężkim stanie. Trzymajcie kciuki, żeby przeżyła. A my zrobimy wszelkie testy, by wykluczyć związek z wczorajszym zachowaniem publiczności i dokarmieniem” – czytamy w poście.
Niestety, jak można dowiedzieć się z najnowszego komunikatu, żyrafie nie udało się pomóc. „Nie będzie już bezpośredniego dostępu do wybiegu sawanny, niestety nie będzie dziecięcej frajdy i radości z bliskiego kontaktu, nawet dla tych osób, które zwiedzają zoo z kulturą. Bo możemy tracić zwierzęta. Zbudujemy barierę, utrudniająca dostęp” – zapowiadają pracownicy zoo.
Z informacji, które udało się pozyskać lokalnym mediom wynika, że w złym stanie jest teraz samiec żyrafy. Dodatkowo, jak zdradziła w rozmowie z Onetem (KLIK!) rzeczniczka zoo, po opublikowaniu posta, do którego dodano zdjęcie kobiety zaczepiającej żyrafy, do ogrodu zadzwoniła bliska osoba sfotografowanej. „Zadzwoniła do nas osoba z rodziny tej kobiety, z krzykiem, czy mamy prawo tak komuś niszczyć życie. Nie robimy tego, nie wskazujemy, że jedna pani jest winna. Od lat skarżymy się, że setki osób niewłaściwie zachowujących się w ogrodach zoologicznych na całym świecie, są winne temu, że zwierzęta cierpią i umierają” – wyjaśnia rzeczniczka zoo, Małgorzata Chodyła.
Foto: Zoo w Poznaniu