Przemysław Mackojc
Wielki triumf Borisa Johnsona, który obiecuje: „Wreszcie dokończymy Brexit”. Z drugiej strony – historyczna porażka Partii i Pracy i jej lidera, który zapewnił już, że przed kolejnymi wyborami zrezygnuje ze stanowiska.
Poznaliśmy oficjalne rezultaty z 649 okręgów wyborczych (na 650). Wynika z nich, że nowy rozkład sił w Izbie Gmin prezentuje się następująco:
* Partia Konserwatywna – 364 mandaty
* Partia Pracy – 203 mandaty
* Szkocka Partia Narodowa – 48 mandatów
* Liberalni Demokraci – 11 mandatów
* DUP – 8 mandatów
* Inni – 15 mandatów
Aby uzyskać parlamentarną większość i móc rządzić samodzielnie, Partia Konserwatywna potrzebowała co najmniej 326 parlamentarzystów. Wynik ten został osiągnięty ze sporym zapasem. Torysi nie będą już musieli liczyć na wparcie północnoirlandzkich unionistów z DUP, którzy – jak pokazała niedawna historia – koalicjantem byli raczej chimerycznym.
Historyczna wygrana, historyczna porażka
Tym samym pod kierownictwem Borisa Johnsona Partia Konserwatywna osiągnęła najlepszy wynik wyborczy od czasu ostatniego zwycięstwa Margaret Thatcher w 1987 roku (wtedy ugrupowanie zdobyło 387 mandatów).
Jeśli chodzi o Partię Pracy, tak słaby wynik Laburzyści osiągnęli ostatnio w 1935 roku, kiedy do Izby Gmin wprowadzili jedynie 154 parlamentarzystów.
O sukceie (choć nie na taką skalę, jak Partia Konserwatywna) może mówić za to Szkocka Partia Narodowa. SNP wprowadzi do Izby Gmin o trzynastu parlamentarzystów więcej niż poprzednio. Nicola Sturgeon już zapowiedziała, że dobry wynik jej ugrupowania jest podstawą do przeprowadzenia kolejnego referendum niepodległościowego.
Liberalni Demokraci – w porównaniu z poprzednią kadencją – utracili jeden mandat. Co ciekawe, do Izby Gmin nie dostała się liderka ugrupowania. Jo Swinson przegrała w okręgu Dunbartonshire East z kandydatką Szkockiej Partii Narodowej 149 głosami.
Pierwsze posiedzenie nowej Izby Gmin zaplanowano na 17 grudnia.
Foto: DonkeyHotey, Flickr, lic. CC, https://www.flickr.com/photos/donkeyhotey/
