W dobie zagrożenia terrorystycznego lotniskowe kontrole tożsamości to podstawa? Według Michaela Randalla to tylko teoria. Mężczyzna twierdzi, że udało mu się polecieć z Gatwick do Berlina na paszporcie swojej dziewczyny.
Ciemnowłosy Brytyjczyk Michael Randall ma 23 lata i pracuje dla McLarena. Śpiesząc się na poranny lot do Berlina, gdzie miał obejrzeć wyścigi motocyklowe, przez przypadek chwycił za paszport swojej dziewczyny – 34-letniej blondynki Charlotte Bull. Posługując się dokumentem partnerki, bez najmniejszego problemu, przeszedł przez punkty kontrolne na lotnisku Gatwick, wsiadł do samolotu linii EasyJet i doleciał do stolicy Niemiec. Dopiero na lotnisku w Berlinie zorientowano się, że mężczyzna pokonał trasę z paszportem dziewczyny w kieszeni.
Niemieccy urzędnicy – jak przyznaje Randall – przez ponad 90 minut „maglowali go” w dość agresywny sposób. W końcu uwierzyli w wersję o pomyłce i wydali Brytyjczykowi jednodniowe pozwolenie na podróż. Właściwy paszport dostarczył mu kolega, który kilka godzin później wylatywał do Berlina, aby także wziąć udział w wyścigach.
Zaskoczony przebiegiem sytuacji Michael Randall zdecydował się nagłośnić sprawę w mediach oraz skontaktować z przedstawicielami EasyJet. Mężczyzna uważa, że linia nie dopełniła wymogów bezpieczeństwa. „To bardzo niepokojące. Ja nawet nie jestem podobny do Charlotte” – tłumaczył dziennikarzom.
Przedstawiciele EasyJet przyznają, że w sprawie zgłoszenia Randalla prowadzone jest wewnętrzne dochodzenie.
Źródło: Facebook Charlotte Bull