W obliczu poważnych cięć budżetowych brytyjska policja musi na nowo ustalić priorytety swoich działań. Wiele wskazuje, że już nie długo zabraknie środków na to, aby funkcjonariusze zajmowali się włamaniami i kradzieżami. Dlaczego? Bo są ważniejsze problemy.
Swoimi spostrzeżeniami na ten temat podzieliła się z BBC Sara Thornton – uważana za jedną z najpotężniejszych kobiet w Wielkiej Brytanii, od roku pełniąca funkcję przewodniczącej Krajowej Rady Komendantów Policji (NPCC). Thornton zaznaczyła, że w przeciągu ostatnich 10 lat policyjne etaty straciło ponad 70 tysięcy osób. Wszystko przez cięcia budżetowe.
Niedofinansowana policja nie jest w stanie działać na szerokim polu i nie może zajmować się stosunkowo drobnymi przestępstwami. Funkcjonariusze muszą też z uwagą wsłuchiwać się w oczekiwania społeczeństwa. A ludzie – jak powiedziała Thornton – bardziej od włamań czy kradzieży boją się przestępstw dokonywanych na tle seksualnym, a zwłaszcza – nadużyć wobec dzieci.
Tym samym policja stoi przed wyborem: ścigać złodziejaszka odpowiedzialnego za kradzież smartfona i uspokajać pijanych imprezowiczów zakłócających ciszę nocną, czy może zająć się bardziej złożonymi sprawami, jak przestępstwa seksualne czy terroryzm.
Priorytety policyjnych działań są zmieniane na prośbę samych obywateli. Nie oznacza to jednak, że brytyjska policja ignoruje zgłoszenia dotyczące kradzieży czy włamań. Owszem, przyjmuje je, ale…
Problem w tym, że w takich przypadkach niedofinansowana i cierpiąca na braki kadrowe policja rzadko podejmuje w pełni samodzielne działania. Zamiast tego – osobom poszkodowanym sugeruje się prowadzenie śledztw niejako na własną rękę. Takie prywatne dochodzenia często obejmują samodzielne zabezpieczanie odcisków palców, przeglądanie zapisów z monitoringu czy poszukiwanie i przeprowadzanie rozmów z potencjalnymi świadkami zdarzenia.
Foto: Flickr (lic. CC)